Animela Animela
1906
BLOG

Ubój rytualny podwójnie

Animela Animela Zwierzęta Obserwuj temat Obserwuj notkę 144

W niedawnym wywiadzie prezes Jarosław Kaczyński powiedział, że osoby, które zarzucają PiS lewacki odchył w sprawie "Piątki dla zwierząt", nie mają racji - chodzi po prostu o to, że na obecnym etapie rozwoju cywilizacyjnego najwyższy czas zadbać o dobrostan zwierząt (to nie jest cytat, ale oddaje wypowiedź w pełni). Jakoś tak przypomniało mi się powiedzenie o pijanym - jak jedna osoba mówi, żeś pijany, możesz to zlekceważyć; kiedy mówią to dwie osoby - zastanów się; ale gdy trzy osoby mówią to samo - idź spać.

Prezes Kaczyński jest osobą wykształconą i bardzo inteligentną; niewątpliwie jest też bardzo oczytany. Tym bardziej zdumiewa mnie, że właśnie on nie jest świadom kontekstu niebywale głębokiego kontekstu kultrowego, jaki się wiąże z ubojem zwierząt w gospodarstwie. Podkreślam, że moja notka odnosi się do tradycji polskiej, ale tradycja żydowska czy muzułmańska nie jest pod tym względem gorsza, tylko po prostu NIECO INNA.

Oczywiście kwestia uboju zwierząt jest poruszana w wielu powieściach czy opowiadaniach, filmach itd., ale z pewnością wiewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że zabicie kury, krowy czy świni od zawsze było integralną częścią życia gospodarskiego - a już na pewno garstka osób rozumie, że nie była to i nie jest zwykła czynność, jak oranie, sianie czy koszenie. Zabijanie zwierząt na mięso było koniecznością, ale i głęboką traumą, która została ucywilizowana i w nieformalny sposób, na przestrzeni wieków, "skodyfikowana". Bardzo polecam lekturę (zalinkowaną na dole) pani Marleny Rycombel, kulturoznawcy z Uniwersytetu Warszawskiego, która opisała świniobicie jako przeżycie graniczne wymagające świeckiej oprawy rytualnej.

"Braku beztroski i ogromu stres upodczas świniobicia dowodzą chociażby: gorączkowe przygotowania do wydarzenia, bogactwoprzesądów wokół niego, pedantyczny sposób użycia rekwizytów, histerycznie uważny dobór osób uczestniczących w zajściu" - pisze autorka. A dlaczego w ogóle w dzisiejszych czasach rolnik sam zabija zwierzę, zamiast je oddać do rzeźni? Otóż między innymi dlatego, wyjaśnia, że ważnym aspektem kulturowym jest na polskiej wsi samowystarczalność, poza tym - naturalność procesu i jego efektu końcowego, no i - rzecz jasna - głębokie zakorzenienie w tradycji - również jako sprzeciw wobec masowej produkcji zwierząt. Niemniej jednak tradycja uboju podwórkowego - w pewnym sensie: rytualnego - jest coraz rzadsza: zawód drobnego rolnika jest mało prestiżowy, młodzi wolą wieść gorsze życie w mieście, niż prowadzić tradycyjne gospodarstwo, więc i umiejętność, czyli: NIEZMIERNIE ISTOTNY ELEMENT KULTURY - stopniowo zanika. Jednak autorka w latach 2012-2013 uczestniczyła w trzech ubojach i opisała bardzo dokładnie cały proces: począwszy od przygotowań, samo BICIE, jak i biesiadę po podziale mięsa.

Jak się okazuje, tradycja świniobicia wiąże się z bardzo precyzyjnym scenariuszem, i to na wielu poziomach: mamy do czynienia z prawdziwym sacrum. Istotna jest obsada aktorów dramatu, język, jakiego się używa, narzędzia, miejsce, podział na uczestników i nie-uczestników (bo kobiety nie mogą wkraczać na miejsce uboju, a nawet sąsiadujące z nim!), odpowiednie narzędzia ... Napięcie wśród ludzi (nie tylko uczestników - nerwowa atmosfera udziela się całej społeczności) zaczyna się już w momencie podjęcia decyzji o zabiciu zwierzęcia, a potem jeszcze się wzmaga.

Dla przeprowadzenia właściwej ceremonii ważny jest jej mistrz; dlatego np. zmiana starego gospodarza na jego syna czy zięcia mogą wszystko zaburzyć i spowodować, że coś pójdzie nie tak. A najważniejsze jest, żeby zwierzę zostało zabite jak najsprawniej, bez niepotrzebnego cierpienia - i nie wynika to tylko z sentymentów rolnika, tylko właśnie z tradycji. Autorka opisuje przypadek, gdy syn doświadczonego gospodarza nieumiejętnie zabija świnię, a ta nie chce się wykrwawić i umrzeć - jest to coś niedopuszczalnego: zwierzę jest namawiane do jak najszybszej śmierci, a nieumiejętny człowiek, który misterium śmierci przeciągnął ponad miarę, jest przez uczestników potępiany. "Uczestnicy świniobicia porównywali kwik świni do jęku człowieka, wskazywali na to, że jest „najstraszniejszy”, „okropny” itp." - podaje autorka w przypisie ...

Łatwo jest ulec pokusie wystąpienia jako demiurg, zmieniając bieg wydarzeń jedną ustawą. Trzeba jednak się liczyć z konsekwencjami: nie tylko gospodarczymi, ale również społecznymi i kulturowymi. W tym sensie Jarosław Kaczyński i PiS rzeczywiście SĄ lewakami, barbarzyńcami w ogrodzie, którzy bez mrugnięcia okiem niszczą wielowiekową tradycję. Trzeba bowiem zauważyć, że jeśli się odrzuci hodowlę zwierząt na futra czy ubój rytualny (a w zasadzie każdy jest taki), to tym samym odrzucamy i potępiamy naszych rodziców, dziadków i pradziadków.

Moi dziadkowie i ze strony matki, i ojca, mieli gospodarstwa rolne. Oczywiście uprawiali zboże i ziemniaki, ale też hodowali zwierzęta: kury, gęsi, świnie, krowy, konie ... I, co równie oczywiste, zwierzęta były zabijane na mięso (i proszę sobie imaginować, że spuszczano z nich krew, niezbędną do wyrobu salcesonów, kaszanek czy choćby na czerninę). Mało tego - jeden z dziadków miał nawet własną masarnię! Czy dziadkowie byli złymi ludźmi? Czy złym człowiekiem jest przeszkolony rzezak dokonujący uboju rytualnego według swojej tradycji, czyli z maksymalnym poszanowaniem zwierzęcia i uspokajając je do ostatniej chwili, szepcząc mu do ucha? ... Nie zgadzam się z tym. Przeciwnie - gospodarski ubój zwierząt przez drobnych rolników to powinna być przyszłość świata; tylko i wyłącznie w ten sposób można wrócić do zwrównoważonej gospodarki rolnej; uciec od przemysłowej produkcji zwierząt i roślin (bo bez hodowli zwierząt niemożliwa jest naturalna uprawa roślin).

Nie zgadzam się na potępianie przeszłości, odwracanie się od naszej historii; nie zamierzam się wstydzić za przodków! Nie życzę sobie, by ktoś im pluł symbolicznie w twarz, nazywając złymi ludźmi.

A prezesowi Kaczyńskiemu, niczym pijakowi z anegdoty, radzę, by poszedł do łóżka, bo jednak sporo osób mówi, że jego postępowanie to szkodliwe lewactwo.

P.s. Lubię zwierzęta, nawet bardzo; futer nie noszę, nie zajmuję się hodowlą zwierząt ani ich zabijaniem, więc proszę mi tu nic nie imputować. Po prostu uważam, że czasami nie warto na siłę forsować własnych przekonań, bo tak robił Hitler i Stalin. Pewne procesy i tak zachodzą, można poczekać kilkanaście lub kilkadziesiąt lat, zamiast przeć jak czołg do natychmiastowej pierekaczewki dusz i zachowań! Zwłaszcza, że moment dla wprowadzania tych kosztownych dla budżetu państwa rozwiązań jest najgorszy z możliwych, zwłaszcza w kontekście wprowadzania właśnie nowego lockdownu ...

http://www.grupakulturalna.pl/pliki/pongoVIII-7_rycombel.pdf

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości