Marian Turski, PRL-owski aparatczyk, cenzor i propagandysta, na Campusie" "Nie być obojętnym, kiedy szerzone są kłamstwa historyczne. Nie być obojętnym, kiedy niby przy użyciu prawa łamane są prawa. Demokracja, która nie liczy się ze zdaniem mniejszości, nie jest demokracją."
Demokracja to rządy większości - wiemy to ze szkoły podstawowej. Zarówno słowo, jak i jego desygnat, wywodzą się ze starożytnej Grecji.
DEMOKRACJA TO RZĄDY WIĘKSZOŚCI. Powtarzam, bo w dzisiejszych lichych czasach, gdy wszyscy skończyli szkoły, a wtórny analfabetyzm kwitnie, nigdy dość podkreślania oczywistości. Poza demokracją istnieją inne formy rządów (w tym rządy mniejszości), ale to już nie jest demokracja. Demokracja, która musi się liczyć ze zdaniem mniejszości, to nie demokracja, tylko rządy mniejszości.
Albo uznajemy demokrację za najlepszą formę rządów i wtedy MUSIMY się godzić z rządami większości, albo wybieramy rządy mniejszości, ale wtedy już nie możemy tych rządów nazwać demokracją.
Elementarne, drogi Watsonie. Ach, jak bardzo to jest elementarne, oczywiste i logicznie, i jak NIKT tego nie rozumie. ... Nikt, poza nielicznymi wyjątkami, które się nie liczą.
Bo są mniejszością.
Kiedyś, kiedyś ... Trzydzieści lat temu ... gdy ludzie jeszcze świeżo mieli w pamięci czasy Turskich, Kwaśniewskich, Cimoszewiczów, Millerów etc., nazwanie kogoś "komuchem" było największą obelgą. Teraz taki czerwony wieprz naucza ludzi demokracji, z wprawą wieloletniego partyjnego prestidigitatora zmieniając znaczenie tego słowa. Ma wprawę komuch w propagandzie i ją wykorzystuje.
Obrzydliwy typ i obrzydliwy Campus.
