Oskar Szafarowicz, działacz młodzieżówki PiS, został właśnie ukarany przez władze Uniwersytetu Warszawskiego za publiczną działalność niezgodną z linią programową uczelni: co prawda nie wyrzucono go z uczelni, czego się domagało kilkadziesiąt tysięcy młodych delatorów, ale dostał naganę z ostrzeżeniem, że każde kolejne niewłaściwe wystąpienie w sferze politycznej oznaczać będzie relegowanie z UW.
Wężykiem, Jasiu: KAŻDE NIEWŁAŚCIWE WYSTĄPIENIE W SFERZE PUBLICZNEJ!
Jest to oczywiste złamanie art. 54 Konstytucji RP, który zapewnia wolność wyrażania swoich poglądów oraz zabrania cenzury prewencyjnej środków społecznego przekazu. Gdybyśmy w RP mieli sądy zamiast partii politycznych, to Szafarowicz odwołałby się od tego skandalicznego orzeczenia i wyprocesował duże odszkodowanie. Tak jak jest, Uniwersytet Warszawski stworzył po prostu męczennika i z przeciętnego członka partyjnej młodzieżówki wykreował przyszłego posła, a pewnie i prominentnego działacza PuS.
To dla pełnego obrazu dodajmy tylko, że Uniwersytet Warszawski plasuje się dopiero w czwartej setce uczelni na świecie, czyli kompletnie się nie liczy.
I to widać, słychać i czuć na każdym kroku.
A może by tak grono profesorskie wzięło się wreszcie do tego, za co mu się płaci, czyli UCZENIA studentów? Łamaniem Konstytucji mogą się zająć inni, mniej sowicie opłacani!
Inne tematy w dziale Polityka