Wszyscy wiemy, że grzybów blaszkowych się nie suszy. Ja też oczywiście znam tę zasadę. Moi rodzice suszyli prawdziwki, maślaki, podgrzybki - i to były suszki najlepsze. Koźlarze i osaki też się suszyło, choć nie były aż tak aromatyczne. W ciężkich latach, gdy dobrych grzybów brakowało, do suszenia szły nawet zajączki i sitarze, ale to tylko wstydliwie, po kryjomu, żeby rodzina czy znajomi nie zobaczyli :) Kurek, prośnianek, gołąbków czy kani się nie suszyło. O pieczarkach - tych łąkowych - też nikt nie myślał w aspekcie suszenia ...
A ja ostatnio, pozbawiona praktycznie grzybów w ubogim w grzyby ubiegłym roku, w ostatnią niedzielę nazbierałam kani, na które mąż patrzył ze wstrętem i podejrzliwością. Kilka kapeluszy odłożyłam dla siebie, na "schabowe", kilkadziesiąt rozdałam (ale bez nóżek), i zostałam ze sporą górką zamkniętych kapeluszy i jeszcze większą - nóżek (nóg?). No, i się zacięłam w sobie i postanowiłam zrobić eksperyment. Ususzyć blaszkowe grzyby ...
Mąż mi tłumaczył jak dziecku, że kani się nie suszy. Czytelnicy mnie ostrzegali. Pamięć przywoływała rodziców, którzy mówili, że suszy się tylko grzyby z siatką pod spodem. A ja się zacięłam i już!
Oczyściłam, pokroiłam na mniejsze kawałki, ułożyłam w suszarce i ... poczułam zapach. Grzybowy zapach. Inny, niż maślaków czy podgrzybków, ale ładny i intensywny. I pomyślałam, że chyba jednak moje górą!
Teraz oko me radosne cieszy widok dwóch słoików 3/4 litra i jednego 0,5, w których ułożone są suszki z kani. Słoiki są nieprzykryte, bo - jak głoszą stare książki kucharskie - gdy się suche grzyby zrzuci razem, to nabiorą wilgoci. No, to odkryte.
Do kapusty wigilijnej wolałabym duży dodatek prawdziwych suszonych - ale zwykłą grzybową zaryzykuję z samych kani.
No - jeśli nadal nie będzie grzybów, to jeszcze ususzę pieczarek, żeby aromat nieco zdywersyfikować ...
Trudno - jak się nie ma, co się lubi, to się suszy, co się ma!
Inne tematy w dziale Technologie