Tak zwana „uchwała antysmogowa” Sejmiku Województwa wprowadza obostrzenia w zakresie stosowania paliw do opalania i pieców, jakie mogą być stosowane (termin wejścia w życie jest różny – od 1. tycznia 2018 r. dla paliw aż do 2028 r. dla pieców).
Oczywiście cel jest szczytny: zmniejszyć smog albo nawet zlikwidować go zupełnie. Jednak rozwiązania, które przyjął Sejmik, są w najrwyższym stopniu kontrowersyjne, a dla mnie – mówiąc wprost – podejrzane.
Uzasadnienie do uchwały to jest (pominąwszy dane dotyczące stężenia pyłów) czysta beletrystyka, i to raczej z działu „bajka dla średnio rozwiniętych gimnazjalistów”, niż „przyzwoita powieść”. Jako skutek smogu podaje się zarówno zwiększoną zachorowalność, jak i przedwczesne zgony – z tym, że nie ma ŻADNYCH konkretnych danych liczbowych! ANI, proszęż ja Państwa Szanownych, jednej liczby! Oznacza to, że uchwałodawca po prostu nie wie, ile osób zachorowało z powodu smogu, ile osób poszło z tego powodu na zwolnienia lekarskie, ile na rentę, a ile osób- zmarło. Powoływanie się na szcunki WHO nie jest szczególnie wartościowe, choćby z powodu pojawiających się od pewnego czasu oskarżeń tej organizacji o lobbystyczne praktyki – a póki co, o ile mi wiadomo,nie ma w Polsce oficjalnych statystyk zachorowalności i umieralności z powodu smogu. Powołanie się na przykład Dublinu, g
dzie „po wprowadzeniu zakazu palenia węglem i związaną z tym szybką i znaczącą poprawą jakości powietrze, liczba zgonów zmniejszyła się rocznie o około 360” świadczy, że autorzy uzasadnienia śmiało czerpali z zasobów Internetu, beż żadnej próby weryfikacji tch „danych”.
Uzasadnie informuje nas też, że zanieczyszczenie powietrza generuje „wysokie koszty ekonomiczne”, takie jak wydatki na opiekę zdrowotną czy związane z absencją w pracy, ale znów są to dane nie poparte żadnymi danymi. Nullum, zero, nic.
To, że uchwała jest CZYSTO lobbystyczna, wynika wprost z uzasadnienia, które stwierdziło, że zmniejszenie emisji zanieczyszczeń z indywidualnych źródeł ogrzewania nie ma znaczenia dla algomeracji warszawskiej, a jednak uchwała jest dedykowana dla całego wojewódzże twa mazowieckiego. Oznacza to – ni mniej, ni więcej – koszt uchwały poniosą również mieszkańcy aglomeracji, którzy NIE odczują z tego powodu żadnych zysków zdrowotnych. Innymi słowy: wszyscy będą musieli dostosować kominki do wymogów uchwały, choć jest to niepotrzebne – no, ale KOMUŚ te piece i kominki sprzedawać trzeba: prawda, warszawscy frajerzy? …
Uzasadnienie do uchwały określa koszt wprowadzenia regulacji na kwotę 4,5-6 mld zł do roku 2023: to są nieprawdopodobnie wielke pieniądze, które zostaną wyiągnięte ludziom z kieszeni, a które trafią do kieszeni podmiotów produkujących konkretne piece. Przy czym uzasadnienie taktownie milczy o tym, że ta wymiana pieców NIE BĘDZIE NA ZAWSZE: za kilka lat pojawią się nowe piece, które też trzeba będzie jakoś upłynnić, i te nowe piece zostaną wymienione na jeszcze nowsze. Wiem, bo od lat interesuję się tematem i znam wypowiedzi lobbystów.
Uchwała zawiera okresy przejściowe, ale sformułowane niezgodnie z zasadą „lex retro non agit”: i tak osoby, które np. 10 lat temu kupiły najnowocześniejsze piece, ale nie zachowały dowodów zakupu, też będą musiały ponieść koszty ich wymiany, co jest rozwiązaniem niekonstytucyjnym, nieekonomicznym, nieekologicznym i zwyczajnie chamskim.
Ponadto uchwała nie zajmuje się tym sektorem, który RZECZYWIŚCIE generuje smog w Warszawie i innych największych miastach, czyli samochodami – co oznacza, że wcale nie chodzi o żadną ekologię, tylko o … coś zupełnie innego. Związek przyczyno-skutkowy między paleniem a zachorowalnością i umieralnością jest NAPRAWDĘ dobrze udokumentowany. Tylko piece i kominki trzeba wymieniać (nawet jeśli nie ma takiej potrzeby), co całą uchwałę stawia w bardzo dwuznacznym świetle.
Dlatego mam nadzieję, że CBA czy NIK prześwietlą okoliczności uchwalenia na Mazowszeu „prawa antysmogowego”, co pozwoli rozwiać niemiłe (lecz uzasadnione) wątpliwości.
Inne tematy w dziale Rozmaitości