W ostatnią niedzielę w programie "Kawa na ławę" w TVN24 doszło do kuriozalnej sytuacji. Red. Piasecki w pewnym momencie wyłączył mikrofon posłowi PIS M. Horale. Mogę powiedzieć, że pierwszy raz się z tym zetknąłem i jestem zbulwersowany. Wiadomo TVN jest jaki jest, wszyscy widzimy. Ale taka akcja miała miejsce chyba po raz pierwszy.
Jestem przede wszystkim zaskoczony reakcją red. Piaseckiego. Można się spierać pomiędzy frakcjami politycznymi, ale nigdy nie powinniśmy przekraczać pewnych granic. Wiadomo politycy w niektórych przypadkach przekroczyli ją już dawno, ale nigdy nie zrobili tego redaktorzy. Nawet w tak znienawidzonym TVP INFO. To, co zrobił redaktor jest skandaliczne. Powinno jeśli ktoś dyskusję prowadzi nie na temat albo za bardzo przeszkadza, po prostu uprzedzić. Tutaj obyło się bez tego. To z całą pewnością nie licuje z postawą dziennikarską. Dziwię się posłowi PIS, że pozostał w studiu. Powinien natychmiast wyjść i pokazać, że nie zgadza na takie traktowanie.
Po drugie jestem zawiedziony postawą innych polityków obecnych w studiu. Jak w wielu sytuacjach w życiu tak i teraz powinni oni zjednoczyć się we wspólnym froncie przeciw takim standardom. Ale tak się nie stało w mojej ocenie, bo był to doskonały moment na to, aby w PIS uderzyć i pokazać, że posłowie tej formacji są niewychowani. Nie umieją uczestniczyć w dyskusji. Tyle tylko, że taka postawa nie przyniosła "plusów" opozycji, nic na tym się zyska. A można tylko stracić głównie nerwy, co widać po słowach jednej z posłanej PO, która mówiła o "darciu gęby przez cały program. Na tych niesnaskach straci tylko PO. PIS ma tutaj duże pole do kontrataku.
