Dzisiejsze zatwierdzenie list do PE przez PO to tylko wstęp do kolejnej, politycznej wojny. Choć wielu z komentatorów podejrzewało, że na listach do Strasburga znajdą się znane nazwiska z polskiego parlamentu, to być cień szansy, że może będzie to jedno nazwisko. Tych jest jednak zdecydowanie więcej. Najbardziej zaszokowała chyba Platforma, bowiem do PE wybiera się niemal połowa rządu.
Wiadomo, że Parlament Europejski to wielka kopalnia pieniędzy; w zasadzie nawet podczas krótkiego tam pobytu jako europoseł można być "ustawionym". Stąd roszady pomiędzy listami, a nawet pomiędzy partiami. Ale to co zrobiła Platforma, jest najbardziej oburzające.
Wysłanie do Brukseli ludzi tj. ministrów, posłów, którzy dopiero zaczęli kadencję i nic właściwie dla Polski nie zrobili to jawne pokazanie, gdzie tak naprawdę ta koalicja ma interesy Polski. Czyli gdzieś bardzo głęboko. Poza tym dodatkowego oburzenia wzbudzają słowa Tuska z dzisiejszej konferencji prasowej, gdzie opowiada z bardzo dużą dozą szczerości, ale i pewności, że oni nie kłamią Polaków, mówią prawdę tak jak jest. Że nie obiecują pustych słów. Po czym idzie na Radę Krajową i wykonawców niespełnionych projektów wysyła do PE. Można mieć podobne zastrzeżenia do PIS jeśli zrobi podobnie czyli wyśle obecnych posłów na Sejm. Tak samo można powiedzieć jak wysyłał ich w 2019 r. Ale jest jedna różnicą pomiędzy tamtą sytuacją, a obecną: wtedy rząd ZP zrobił sporo dla zwykłych ludzi bądź w ogóle coś zrobił. Ten literalnie olał sprawę i chyba sam nie wie, co ma robić.
Klasa polityczna dalej jak widać gra na "frajerstwie" Polaków, na ich naiwności, na tanich gadkach o pracy na rzecz kraju, po czym w głosowaniach wychodzi partykularny interes polityczny. Patrząc na to, jak rozpoczyna się ta kampania, coraz bardziej odechciewa mi się patrzeć na ten żenujący spektakl. Połączony z serią bezczelności i zakłamywania rzeczywistości. Ogólnie słabo się zaczyna. I nie chcę wiedzieć, co będzie dalej.
