Dzisiejsza, wcześniej szeroko zapowiadana, a uważam, że znacznie przyśpieszona po przegranych przez koalicję wyborach prezydenckich, rekonstrukcja nie przyniosła realnej zmiany. W moim odczuciu bez większego szału. Tusk ewidentnie skompromitował się opóźnianiem zmian w rządzie; to sprawiło, że cały impet został gdzieś wytracony, co chyba odbyło się przede wszystkim za sprawą Hołowni.
Dzisiejsze "przegrupowanie" to w mojej ocenie nic innego jak diagnoza "opieki paliatywnej", która ma tylko tuszować chorobę, a nie realnie jej pomóc. Zanim krótko o personaliach, trzeba przypomnieć ideę rekonstrukcji. To przede wszystkim zmiany koncepcji, powiew świeżości, nowych, ciekawych pomysłów. To także "idealne wstrzelenie się w punkt" nastrojów społecznych, dobre ich wyczucie wtedy, kiedy są one w w najgorszym przypadku w miarę korzystne dla rządu. Takowe wyczucie miał PIS kiedy zmieniał Szydło na Morawieckiego, a także gdy dochodziło w rządzie ZP do kolejnych przetasowań. Tusk nie nauczył się tego manewru, jego nominacje są absolutnie nietrafione, spóźnione i nie podyktowane głębszą refleksją.
Premier podając nazwiska nowych ministrów kierował się w mojej ocenie świadomością zaspokojenia potrzeb dwóch grup wyborców: tych w miarę neutralnych i tych bardziej radykalnych czyli tzw. silniczków. To dla tych drugich nominacja choćby dla Żurka i wiary w to, że rozliczenia wreszcie ruszą, a dla tych pierwszych marketingowy chwyt w postaci nominacji dla ludzi nieznanych, aby pokazać, że to będzie nowe rozdanie. Jestem w dużej mierze przekonany, że od nowych członków drużyny Tuska usłyszymy, że mają energię i zapał, ale w głębi duszy będą chcieli, aby media mało o nich mówiły, gdyż w rzeczywistości świeżej idei tam nie uświadczymy.
Zupełnie nie rozumiem pomysłu połączenia resortów finansów i gospodarki. Sądzę, że w zamierzeniu było, aby pieniądze z ministerstwa Domańskiego, płynęły bezpośrednio do gospodarki i będzie szybszy, co wcale nie świadczy, że tak będzie. Obieg gotówki będzie taki sam, a wręcz może być odwrotnie, gdyż Domański może być hamulcowym wielu inwestycji dla gospodarki z przyczyną oszczędzania.
Można by rzec: poczekamy, zobaczymy, ale po minach nowych ministrów widać, że wielkiego entuzjazmu nie ma i nie sądzę, aby na dłuższą metę był.
Inne tematy w dziale Polityka