Sławomir Mentzen miał ogólnie bardzo dobry pomysł: wymyślił coś, co miało pomóc zyskać mu wyborców. Nie wymieniał kogo chciałby pozyskać, ale patrząc na dobór gości, nie chciał się zamykać tylko w grupie konserwatywnej. Chciał także dotrzeć do tzw. centrum. I po spotkaniu z Millerem, a już na pewno z Morawieckim, można przypuszczać, że nie do końca mu się to udało. I można po tych kilku spotkaniach wyciągnąć kilka wniosków. Moim zdaniem są one następujące:
1. Mentzen chciał zatrzeć wrażenie po katastrofalnej wpadce, kiedy dał się namówić na piwo z Sikorskim. Dlatego wybrał tę formułę. Sądzę, że w zamierzeniu, chciał trzymać się twardo swoich poglądów, ale wiadomo już, że nie udało się tego dokonać.
2. W mojej ocenie Mentzen dalej sądzi lub sądził, że jest niesiony nie tylko dobrym wynikiem wyborczym, co uważa, że Konfederacja rośnie w siłę i trzeba to wykorzystać, stąd pomysł spotkań. Problem w tym, że notowania Konfy stoją w miejscu i nie zbliżają się w okolice magicznych 20%. Chciał co bardzo widoczne przejąć elektorat PIS, ale można dostrzec, że nie zaproponował mu niczego sensownego.
3. Zły dobór widowni. Śmiem przypuszczać, że na tzw. piwo z Mentzenem, miał wstęp każdy. Wiadomo, ugrupowanie wolnościowe. Ale jak się okazało, było tam pełno zwolenników Konfy, a sympatycy innych partii nie było, a jeśli byli i chcieliby zaistnieć, zostaliby stłamszeni. To uważam poważny minus zwłaszcza, że Konfederacja ceni sobie pluralizm. Poza tym widać było, że jego i jej sympatycy, są ewidentnie antypisowscy, co zaprezentowali na spotkaniu z Millerem i Morawieckim.
4. Jak na ekonomistę, wykazał się wyjątkową indolencją. Słowa o niepotrzebnych innowacjach i taniej sile roboczej ze spotkania z Morawieckim, ewidentnie mąci w głowach tych, co się wahają, a są np. zwolennikami Hołowni lub niezdecydowanymi. Nie pomogło mu to przekonać zwolenników PIS. Pokazało to także, że Mentzen to skrajny liberał i nie ma w żadnym wypadku czego szukać jeśoi chodzi o koalicję z PIS.
5. Lider Nowej Nadziei pomógł wskrzesić osobę b. premiera Morawieckiego. Zaprezentował się on bardzo dobrze, wykazał się większym doświadczeniem. Mentzen stanowczo liczył i chciał publicznie go upokorzyć, obsadzając go, a nie np. kogoś z koalicji, za głównego przeciwnika. I z całą pewnością go zlekceważył, co go zgubiło. To pokazało także, że jeden z liderów Konfy, to nadal polityczne przedszkole.
6. Po reakcjach szczególnie po spotkaniu z b. premierem z PIS, zwolenników Konfy i jej polityków, można uznać, że nie ma tam absolutnie chęci i entuzjazmu do koalicji z PIS. Nawet pomijając wypowiedzi Kaczyńskiego. Nie ma żadnego myślenia o przyszłości, nie ma szacunku dla tego, co zrobili dobrze, a czasem i na dla tych, co na PIS głosują. Dla nich istniej tylko zemsta, rozliczenie, a po nim jeszcze głębszy brak zaufania lub poddanie się jednowładztwu Konfederacji. Polityczne przedszkole, ale dobrze, że te spotkania to ujawniły. Widać było, że więcej sympatii elektorat Konfy ma do Millera niż do teoretycznie bliższych ludzi z prawicy.
Wniosek: na pewno popularność i cel spotkań, wyhamuje. Bo ludzi zaczynają mało poważnie postrzegać Mentzena. To można zmienić, ale warunek jest jeden: musi to zauważyć sam lider. A nic na razie na to nie wskazuje.
Inne tematy w dziale Polityka