Tadeusz z trudem porusza się o kulach.Beata, jego żona, walczy z nowotworem. Siłą napędową do walki o zdrowie i życie jest ich syn. Jeśli ta historia chwyci za serce, to proszę o pomoc
Tadeusz z trudem porusza się o kulach.Beata, jego żona, walczy z nowotworem. Siłą napędową do walki o zdrowie i życie jest ich syn. Jeśli ta historia chwyci za serce, to proszę o pomoc
pomagamy pomagamy
367
BLOG

Małżeństwo Łysków walczy o swoje zdrowie - Pomagamy.Dbv.Pl

pomagamy pomagamy Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Beata Łysek, gdy miała 3 lata zostawiła ją matka. Gdy miała 8 lat niespodziewanie zmarł ojciec. Zaczęła się wędrówka po rodzinach zastępczych. Trudna dorosłość rozpoczęta w dniu ukończenia 18 lat. Los odmienił się kiedy spotkała Tadeusza – przyjaciela z dzieciństwa. Zaiskrzyło. Pobrali się. Młode małżeństwo spodziewało się upragnionego dziecka. Kiedy była w czwartym miesiącu ciąży, usłyszała diagnozę - nowotwór szyjki macicy. Lekarz kazał Beacie usunąć problem. W Beaty nienarodzonym dziecku widział problem. Postawili wszystko na jedną kartę. W Wielką Sobotę, 15 kwietnia 2006 roku, na świat przyszedł Mateusz. Przyszedł czas na walkę z nowotworem. Rak okazał się podstępny. Względny spokój trwał dwa lata. Pojawiły się przerzuty na tarczycy i nieskuteczna radioterapia. Beata źle znosi jod, nie wzięła całej serii. Podczas jednej z sesji konieczna była reanimacja.

W 2008 roku kolejny cios! Tadeusz Łysekpomagał robotnikom przy remoncie. Coś Jemu strzeliło w plecach, ta sytuacja powtórzyła się w pracy. Doznał uszkodzenia rdzenia kręgowego. Przywieźli Tadeusza do domu. Wezwano karetkę, ale lekarz uznał, że to nic poważnego. Kazał leżeć. Po 5 dniach, Tadeusz nie był wstanie wstać z łóżka, nie trzymał płynów. Ponowna wizyta pogotowia zakończyła się operacją neurochirurgiczną w Jastrzębiu. Usłyszał, że ratują Jemu życie, ale raczej już nigdy nie będzie mógł chodzić. Stwierdzono u Tadeusza niepełnosprawność w stopniu znacznym, obustronną rwę kulszową z niedowładem stóp. Ma Przewlekły zespół bólowo-lędźwiowy, pęcherz neurogenny, zaburzenia czucia perianalnego z zaburzeniem zwieraczy oraz odleżyny z ogniskami martwicy. Niedawno pojawiła się z powrotem kamienica.

Beata nie załamała się, z Mateuszem codziennie była w szpitalu, wspierała męża, który próbował oswoić tę sytuację. Z dnia na dzień stał się całkowicie zależny od żony. Każdego dnia toczy walkę o sprawność, wbrew pierwotnej diagnozie. Po 5 latach od wypadku, nieporadnie i o kulach, ale chodzi. Niestety uszkodzone nerwy i częściowa martwica komórek czyni codzienność jeszcze trudniejszą. Do cewnika już przyzwyczaił się. Problemem jest odleżyna. Nie ma szans na przeszczep w tym miejscu, nie przyjmie się. Obecnie to walka, by nie powiększała się, by nie doszła do kości. W związku z niezdolnością do samodzielnej egzystencji, Tadeusz potrzebuje długotrwałej opieki i pomocy, którą zapewnia Jemu Beata. Przyszedł czas, że Beata powinna przede wszystkim zająć się sobą. Choruje na nowotwór złośliwy, jest po kilku operacjach. Rak znowu daje o sobie znać. Na stałą pracę Beata nie ma szans.

Jedyną rehabilitację jaką ma Tadeusz, to ćwiczenia z żoną, choć przydałoby się, jakieś urządzenie do ćwiczeń nóg, na którym nie trzeba siedzieć. Zarówno sprzęt ułatwiający funkcjonowanie i komfort dnia codziennego, jak i utrzymanie postępów, które dała rehabilitacja są bardzo kosztowne. Niestety w obecnej sytuacji rodzina musi wybierać: leczenie albo życie. Doszli do momentu, gdy sami już nie dają rady.

Tadeusz wymaga podpasek mosznowych, podkłady higieniczne, których zużywa bardo dużo, nie tylko w czasie snu ale i do obmywania ran. Potrzebuje także opatrunków sterylnych, plastrów, rękawiczki, strzykawki, płyny do dezynfekcji, cewniki i worki urologiczne. Potrzebne jest wszystko, od produktów nierefundowanych po żywność. Beata i Tadeusz próbują żyć normalnie, ale coraz trudniej im o tą normalność walczyć. Oboje z żoną, utrzymują się z renty Tadeusza i zasiłku rodzinnego, pielęgnacyjnego oraz opiekuńczego. Utrzymują się w sumie za 1.500 PLN. To nawet nie połowa potrzebna na ich leki. Bez rehabilitacji miesięcznie na lekarstwa potrzebuję ok. 3.500 PLN. Jak nie mają, Beata zaczyna swoje leki brać co drugi dzień, Tadeuszowi zamiast 6 razy dziennie zmienia opatrunek 2 razy. Taka eutanazja po polsku.

Co ich trzyma, co powoduje, że nie zatracili się w poczuciu beznadziei? Zgodnie mówią: Mateusz. Syn jest siłą napędową do walki o życie i zdrowie. Robią co mogą, by wiązać koniec z końcem. Beata robi stroiki, które potem sprzedaje. W internecie prowadzi bazarek, na którym można licytować otrzymaną od darczyńców biżuterię. Dla małżeństwa liczy się każda złotówka, każda ofiarowana rzecz. Ale i dobre słowo, wsparcie. Mimo że Beata udostępniła dokumentację medyczną i choć Tadeusz jest pod opieką Fundacji, wciąż pojawiają się anonimy, że udają… Są ludzie, którzy wiedzą lepiej, czy Beata miała kolejną operację czy nie. Mimo wszystko, zapewnia, że będą walczyć dalej, bo mają dla kogo żyć.

Na przekór lawinie przeciwności losu, z Państwa pomocą,
Beaty i Tadeusza walka o lepsze jutro będzie prostsza.

Kontakt, Linki i Numer konta w Fundacji AVALON, na który możesz skierować pomoc, znajdziesz w tym miejscu: pomagamy.dbv.pl/…656 

pomagamy
O mnie pomagamy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości