Chociaż trudno. Za trudne to było dla przeciwników Lecha Kaczyńskiego, którzy uznali, że mają ostatnią szansę dowalić "kurduplowi", "mlaskaczowi", "prezydętowi"... O czym tu dyskutować i z kim? Z tą bandą kilkuset chamów, protestujących w Krakowie, z których część była roześmiana i szczęśliwa, a część miała gęby złe i wzrok wściekły? Przecież oni najchętniej zakopaliby Lecha Kaczyńskiego pod płotem, jak psa, najlepiej na koszt rodziny Zmarłego. Każdą próbę uhonorowania Go uznaliby za nadużycie.