Marcin Kotasiński Marcin Kotasiński
881
BLOG

Świadomość owadów

Marcin Kotasiński Marcin Kotasiński Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Ponad rok temu napisałem tekst „Owad ma dojrzałą (i) świadomość”. Spotkałem się wtedy oko w oko, świadomość w świadomość z Chrysoperlą, do dziś nie mam wątpliwości, że spotkały się nasze świadomości. Spowodowało to, że zacząłem się baczniej przyglądać owadom i zwierzętom, ich reakcjom, spostrzeżeniom, odczuciom jakie towarzyszom spotkaniom. Ponieważ mieszkam w miejscu gdzie za dnia hałas utrudnia pracę, to autobus zawyje, zbyt szybko rozpędzony samochód, stukają o chodnik kobiece obcasy, dzieci krzyczą, czy psy szczekają, nie wspominając o jazgocie budowlanego sprzętu i niekończących się remontach tych samych rzeczy, przesiaduję często po nocach. Wtedy jest cisza, można latem otworzyć okna na przestrzał i spodziewać się wielu owadzich gości. Więc okazji do poznania jest wiele i coraz więcej doświadczeń z owadzimi świadomościami. Utrudnieniem w tych poszukiwaniach jest interpretacji intencji owada. Wiadomo latają, czy chodzą gdzie im się podoba i niełatwo zorientować się jaki im cel przyświeca. Z tego też powodu, gdy podchodzą, a szczególnie kilka razy pod rząd wywołują jasne wrażenie celowości swoich działań.


Wielokrotnie obserwowałem nocne motyle, ćmy. Kilkakrotnie zdarzało się, że wywoływały wrażenie, iż są zainteresowane kontaktem z człowiekiem. (Nie) Raz, jakaś przysiadła obok komputera, na mojej ręce, czy na stole, przy którym siedzę. Pamiętam taką dużą, która kręciła się na stole, siadała na jakieś przedmioty, jak mysz komputera, aby kilka razy zerwać się i latać w około mojej głowy, unosząc się do lampy to znów latając jak helikopter wokół mnie. Zapamiętałem ją, bo wyraźnie się narzucała, co chwilę albo lot wokoło mnie albo lądowanie na stole. Nie łapałem jej, aby nie uszkodzić skrzydeł. Takich ciem było dużo. Pamiętam też inną, mniejszą, która zainteresowała mnie, bo ruch jej skrzydeł był wolny, jak u motyla, który nieśpiesznie macha skrzydłami. Kontakt z nią był nie aż tak bliski, ale sprawiał wrażenie, że gdy zwróciłem na nią uwagę, trochę reagowała. Miałem też doświadczenia, szczególnie jedno wyraźne, gdy owad przyszedł dokończyć obok mnie żywota, przywlekł ciało o resztkach sił, spoczął obok i tak już został. Była to Chrysoperla, jedynie mniejsza, chyba sparzyła się na żarówce, choć skrzydła były całe.


Niedawno w nocy ktoś z hałasem wpada przez okno. Wstaję, szukam, gdzie gość wylądował i kim jest. Okazało się, że to wielki zielony koń, ten na zdjęciu, na moim uchu. To, ile razy po mnie chodził, jak długo siedział na moich rękach, przechadzał się po głowie mierzwiąc przyjemnie włosy, nie zliczyłem. Bardzo ciekawe spotkanie. To przychodził, to poszedł gdzieś pospacerować, to znów wracał, wchodząc na mnie od dołu, czy w inny sposób lądując. Po jakichś 2h idąc się położyć, po raz kolejny podając mu rękę, ten z chęcią na nią wchodzi, posiedział, poczyścił się, czy poukładał czułki, skrzydła, czy nogi, wypuściłem go, aby martwego nie znaleźć rano. Piękny owad, kontakt świetny, patrzyliśmy sobie w oczy, choć tak jednoznacznej relacji jak z Chrysoperlą nie jestem pewien, ale pisząc tak, mam wrażenie, że z powodu mojej niepewności, nie owada.


Napisałem niedawno tekst, którego nie ma „Wszyscy jesteśmy 2nd hand”. Tekst mnie irytował, napisany we wzburzeniu, mocno krytyczny. Ściągnąłem, bo się zestresowałem i niedobrze czułem. W efekcie musiałem ten stres z siebie wyrzucić i zrelaksować się. Trochę działo się to powoli, bo mnie jego treść przekonuje, a równocześnie nie łatwo w dobry sposób o tym „rozpadzie” naturalnej tożsamości rozumu i uczuć napisać, które funduje nam nasz sposób życia ze sobą, społeczeństwo i instytucje państwowe. Gdy tak ponownie integrowałem się przypomniałem sobie o zwykłej musze, muchach, które wciąż kręcą się koło nas i narzucają nieraz nadmiernie. Postanowiłem, taką jedną, a wiele z nich wywoływało we mnie wcześniej jasne wrażenie, że coś robią celowo, użyć jako środka prowadzącego do relaksu. Ta jedna, która w ten dzień latała koło mnie nieustępliwie, a takich, bo chyba nie ta sama wciąż, spotykam wiele. Położyłem się, rozebrałem od pasa w górę i pozwoliłem jej po sobie chodzić dowolnie. Świetnie pomaga, chodziła po brzuch, piersi, gdzie mogła, wskakiwała na czoło i swoim delikatnym chodzeniem rozpraszała napięcie, łaskotała, robi się przyjemnie. Muchy to szczególne owady w przypadku badania ich świadomości, są bardzo bystre, wiemy jak prędko reagują, trudno przy ich prędkości zorientować się, czy nawiązują celowy kontakt, czy robią jakieś swoje sprawy. Ale bardzo wiele razy wywoływały wrażenie celowości swoich działań. Ta też, po pierwsze latał koło mnie od długiego czasu, nie gdzieś sobie, czasem tylko podlatując, ale wciąż koło mnie i to nie pierwszy taki przypadek. Gdy się rozebrałem kila razy podlatywała do mnie i przechadzała się. Ewidentny kontakt z owadem, nie jakieś „wydaje mi się”, cały czas koło mnie, jakby chciała mi coś powiedzieć, jedynie ludzkie zdolności odczytania informacji są zawodne i sceptycyzm przerośnięty.


Mało tego, przed kilkoma godzinami oglądałem program na Planete+ na temat żony Jezusa, Marii, o czym też chcę napisać, bo to ciekawa sprawa, to wczesnochrześcijańskie formowanie rzeczywistości na własną modłę, męskiej dominacji. Przed oglądaniem owego programu na kwiatku, na który spojrzałem, aby zobaczyć jak rośnie, siedziała mała mucha, nie była to owocówka, ale rozmiar podobny, bardziej „owłosiona”. Dla żartów, akceptując możliwość świadomości, przywitałem się z nią „pod nosem”. Po czym udałem na owy program w telewizji. A ta za mną, trochę latała koło mnie, ale to normalne, więc nie zwróciłem większej uwagi. Po chwili ta siadła na mojej bluzie przodem, wpatrzona we mnie, nie bokiem, nie tyłem, ale wprost na mnie. Spojrzałem, uśmiechnąłem się, a ta siedzi i się patrzy. Gdy jak z Chrysoperlą minęło kilka chwil wpatrywania, ta zrywa się do lotu i siada na moim nosie. Siedzi chwilę, że była mała, trudno było ją na nosie zaobserwować. Zerwała się do lotu, zniknęła z pola widzenia, po czym po chwili znów ląduje w tym samym miejscu przodem, znów nie bokiem, nie tyłem, ale wprost wpatruje się we mnie, po chwili gdzieś poleciała.


Z tych wszystkich doświadczeń z owadami powstało we mnie dalsze wrażenie, zastanawiam się jak je wyrazić. Trudno tu mówić o tym, że owady mają jakąś wspólną spółkę ze sobą i czasem się zjawiają, aby poinformować, że są świadome siebie, ludzi i szerszej sytuacji. Raczej widzę w tym Świadomość absolutną, a w nich intuicję wspólnoty żywych stworzeń, która sprawia, że nawiązują wciąż i wciąż nowy kontakt, aby poinformować o tym, że mają świadomość, osiągają wiedzę o niej i wiedzę o wszystkich żywych stworzeniach. Bardzo krytycznie podchodzę do poznania, ale za nic nie mogę się pozbyć przekonania, że tu jest coś, Coś na rzeczy. Trzeba więcej obserwacji. Zachęcam Czytelników zainteresowanych zjawiskiem do wpatrywania się owadom w oczy, nawiązywania różnego kontaktu może coś wspólnie znajdziemy.



Wyzwolony OD 3 LAT UKRYWAM SIĘ, GDYŻ ZNISZCZONO MI 20 LAT ŻYCIA I MOJE PRÓBY ODZYSKANIA GO SKUTKUJĄ ŁAMANIEM WSZELKICH MOICH PRAWA OBYWATELSKICH I PROCESOWYCH - JESTEM CZYNNIE PRZEŚLADOWANY I NISZCZONY PRZEZ SKORUMPOWANY DO DNA SYSTEM, BEZPOŚREDNIO W OSOBACH SSR KWAŚNIK I KIEPAS (poczytaj o nich i mojej sytuacji obywatelu Polski) Poznanie Poznania> Książka o samopoznaniu "Rozwój duchowy a samoświadomość" POZNAJ SIEBIE! To rzecz najciekawsza w życiu, czegoś ciekawszego nie znajdziesz. Mówił o tym Sokrates jakieś 2,5 tyś. lat temu, mówił Jezus, Budda i wszyscy wielcy mędrcy. 'Ja' też to mówię. Mówili też, że człowiek po tym Wyzwala się. Kluczem jest Twoja świadomość siebie, i uczucia, i ich zgodność, to droga, by poznać Świadomość wszystkiego. Można naprawiać świat... więc co robimy? Najprościej zacząć od siebie, poznać kim się jest i czego naprawdę pragnie. Wychodzi to wtedy, gdy się zupełnie nie sprzeczamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie