Jak już wymyśliliście ten festiwal, mieliście jakieś pomysły na przyszłość, co tam właściwie miałoby być?
Wtedy na samym poczatku nie myśleliśmy o żadnej kontynuacji. Ja byłem trochę zaangażowany w politykę, pisma niezależne etc. W ogóle wtedy nie wiedziałem, co będę robił w życiu. Nie można było wiedzieć, że rok później wszystko się zmieni. Ale w 1989 roku upada komuna, oczy całego świata zwrócone są na Polskę. Powstaje nowy, demokra tyczny rząd i sytuacja zmienia się radykalnie, a nas zaczyna wspierać finansowo ministerstwo kultury i sztuki. W 90. roku zrobiliśmy drugi festi wal, współpracując z Manfredem Lanem, niemieckim muzykiem zafascy nowanym kulturą żydowską.
Postanowilismy wtedy, że on będzie dyrektorem muzycznym. Michael Schudrich (obecny rabin naczelny Polski) pomaga nam zdobyć 10 tysięcy dolarów z fundacji Laudera. Manfred Lan zaprasza wielu muzyków, festiwal ma charakter międzynarodowy, przyjeżdża masa Nie mców, pełno dziennikarzy, a ja jestem dumny jak paw - jestem wielkim dyrektorem, który udziela wywiadów światowym mediom. Wśród dzien nikarzy jest też facet z New York Times`a, który zrobił ze mna wywiad.
Zorganizowaliśmy więc ten drugi festiwal - fantastyczna prasa - ale jeden artykuł, właśnie ten w NYT, ukazuje się miażdżący. Kwintesencją było to, że popatrzcie, co to się porobiło, Niemcy uczą Polaków, co to jest Żydos two i kultura żydowska. Byłem oburzony, Schudrich powiedział, że to jakiś skandal i powinienem natychmiast napisać list do redakcji. Ale zacząłem o tym na spokojnie myśleć - autor tego artykułu nie był jakimś oszołomem, lecz bardzo fajnym, rzeczowym facetem - zacząłem więc sam siebie pytać, kto ja jestem i dlaczego właściwie robię ten festiwal.
Odpowiedziałem sobie, że robię ten festiwal w cieniu Auschwitz i zapraszam nieżydowskich wykonawców, więc co to za żydowski festiwal. Doszedłem do wniosku, że autor tego artykułu miał prawo poczuć się dotknięty. Tam rzeczywiście była masa Niemców, wykonawców, a wśród widzów dookoła słyszało się przede wszystkim język niemiecki. Dla tego dziennikarza to był kompletny szok. A ja pomyślałem sobie - nie tędy dro ga. Rozstaliśmy się z Manfredem Lanem i to był taki pierwszy przełom.
Zadzwonił do mnie muzyk z Nowego Jorku, Michael Alpert z zespołu Brave Old World – jeden z największych speców od muzyki żydowskiej. Spotkaliśmy się na krakowskim rynku i dał mi dwie kasety z muzyką. Le cę do Gierata do jego kina, już wtedy Apollo i puszczamy tę muzykę na sali przez głośniki, i wtedy już wiem czym jest muzyka. Moment olśnie nia, wiem już czym jest prawdziwa żydowska muzyka. Dzwonię do Alperta - spotykamy się z nim i z Joelem Rubinem, któremu mówię: ty będziesz dyrektorem muzycznym.
Joel sprowadza wszystkich najlepszych muzyków żydowskich. Na począ tku niektórzy z nich nie chcieli przyjeżdżać do Polski i odrzucali zaprosze nia; byli przekonani, że za każdym rogiem czai się jakiś żydożerca. Je den z awangardowych muzyków zażądał dwóch ochroniarzy. Wtedy, na trzecim z kolei festiwalu w 1992 roku, który odbył się już na Kazimierzu, następuje przełom, a ja zaczynam rozumieć, czym ten festiwal ma być.
To jest przede wszystkim przestrzeń, którą swoją muzyką i kulturą mają zapełnić przede wszystkim Żydzi. Jeśli to ma być festiwal kultury żydows kiej, nie mogą tego robić Niemcy, Eskimosi czy Bułgarzy. To ma ją być Żydzi. Ja mogę być tylko tym, który to organizuje. To był fascynujący moment - III festiwal. Wszyscy i wszystko - muzycy, film, teatr – było ze Stanów, tej największej diaspory. Mało tego, odkrywam tę diasporę – lecę najpierw pierwszy raz w życiu do Izraela, a potem do Stanów na specjalne warsztaty KlezKamp; Żydzi uczą Żydów żydowskiej kultury; 600 ludzi zamyka sie w drewnianym hotelu, modli się, gada i tańczy.
Dowiaduję się, co to jest kultura jidysz; warsztaty, koncerty i wykłady - prowadzone przez najlepszych nauczycieli. Nagle doznaję kolejnego olśnienia - musimy dodać do festiwalu aspekt edukacyjny i przenieść do Krakowa całą ideę warsztatów - żywej kultury, którą dotykasz. W 1994 roku stanąłem na scenie i zapytałem ludzi, czy chcą festiwal za dwa lata czy za rok - tłum zawołał za rok. Od tego momentu warsztaty i festiwal odbywają się co roku. Poczułem się zobowiązany - zacząłem inaczej myśleć, zacząłem jeździć do Izraela i Stanów- wszedłem w żywą kulturę.
Otworzył się inny świat, tworzenie nowej wrażliwości - festiwal musi z jednej strony być niekończącym się procesem edukacyjnym, transforma cji Polaków i Żydów, ale musi też odzwierciedlać wszystko to, co jest najlepszego w kulturze żydowskiej - ortodoksyjnej i nieortodoksyjnej. Koś ćcem tego są warsztaty - to jest ta część edukacyjna, dająca możliwość wejścia w tę kulturę, stania się współtwórcą i uczestnikiem. Ludzie mło dzi i starzy z Krakowa i ze świata. Kraków i świat. Ci ludzie jednoczą się w tej wspólnie zaakceptowanej przestrzeni kultury żydowskiej.
Kiedy zrozumiałeś, że to jest naprawdę cholernie ważne, kiedy nastąpił ten moment?
Myślę, że to był ten rok 1992, gdy zrozumiałem, czym festiwal powinien być. Wtedy już wiedziałem, że świadomości nie buduje się z dnia na dzień. W 1994 roku Gierat poszedł na wiceprezydenta miasta - nasze drogi zaczęły się rozchodzić. Zacząłem ten festiwal robić sam, ale jestem w tym wszystkim najwyżej szabes-gojem i jestem dumny z tego, że takim szabes-gojem jestem. Jesteśmy dumni z historii polskich Żydów, mam 47 lat i nie muszę nikogo udawać. Sam siebie bym określił, że jestem żydowskim Polakiem. Są Żydzi polscy, ja jestem żydowskim Polakiem.
Pięknie powiedziane….jesteś po prostu maniakiem Jasiu.
Pewnie tak, ale nie mam żadnego konfliktu w sobie. Parę lat temu, drążyła mnie myśl, czy dokonać konwersji. Mój rozmówca, Bencyjon Miller, jeden z największych żyjących kantorów, powiedział mi wtedy: jes teś potrzebny taki jaki jesteś. Uświadomiłem sobie, że mam do spełnie nia to co spełniam i mam nadzieję, że będę to robił do końca moich dni. To mi też daje wiarę w dzień dzisiejszy. Nie myślę, co zrobię jutro, ale cenię dzisiejszy dzień. Tego nauczyłem się od momentu choroby Marysi, kiedy myślałem, że zostanę sam. Nauczyliśmy się szacunku dla dnia dzisiejszego. Twoje jutro zaczyna się dziś - jak mówi Talmud.
Cały ten obecny renesans żydowskiego Kazimierza, to jest w dużej części zasługa tego festiwalu.
W jakimś stopniu tak, ale nie umiem tego określić procentowo. My byliś my pierwsi. Pokazujemy korzenie żydowskiej kultury- bez Holokaustu; judaizm to nie tylko II wojna światowa. W tych pierwszych latach zrobiliśmy fantastyczną rzecz - spektakl teatralny oparty na prozie Schulza - 48 godzin non stop, w ciemnej kamienicy, która się waliła. Ludzie wchodzili w inny świat, w inny klimat, odkrywali żydowski Kazi mierz, ukryte piękno. Weszliśmy tam ze sztuką żydowską, która dot knęła jakiejś struny, która zaczęła rezonować. Aktorzy czytali Schulza, spali, jedli… Ludzie w to weszli. To się mogło udać tylko w Krakowie.
Wyłącznie w Krakowie. Nigdzie indziej by się odbyło. Dla mnie, tylko Kra ków, absolutnie Kraków - to jest moje miejsce na ziemi. Moim przezna czeniem jest to co robię, od tego nie ma ucieczki. Życie nie jest łatwe, a moje jest fascynujące dzięki temu festiwalowi, dzięki mojej żonie, która jest aniołem, dzięki Strzemskiemu. Poznałem fantastyczne momenty w życiu, które odciskają niezatarte piętno. To co robię jest dokładnie tym co mogłem sobie wymarzyć. Jeśli komuś to jest przydatne, to jest micwa.
Jak festiwal rzutuje na ogólną atmosferę w Krakowie?
To jest wizytówka tego miasta na świecie. W sensie relacji polsko-żydo wskich pokazuje tę drugą Polskę. W sensie kulturalnym to jest ważne wydarzenie, bardzo dbam o wysoki poziom. To musi być klarowne i przejrzyste i musi być robione przez Żydów. To jest w gruncie rzeczy bardzo proste: wspólna przestrzeń na mapie nie tylko kulturowej, ale i mentalnej. Polacy odkrywają ponad 750 lat istnienia kultury żydowskiej w Krakowie na Kazimierzu. To nie byli kosmici - malarze, kupcy, bankierzy, rzemieślnicy - którzy budowali to miasto. Ten świat się kiedyś przenikał i te więzy mogło rozciąć tylko ostrze zagłady; ja chcę to pokazać.
Chcę pokazywać żywą kulturę i prowokować do zadawania pytań o tę kulturę, którą straciliśmy. Bo, że ta kultura jest ściśle powiązana z polską kulturą jest dla mnie oczywiste. Mało kto wie, że najstarszy cmentarz żydowski jest wprawdzie w Pradze, ale następny XVI-wieczny jest w Krakowie. To był złoty wiek - rozwój drukarstwa hebrajskiego, później żydowskiego, powstawanie synagog - mamy tu na Kazimierzu siedem synagog barokowych i renesansowych. Niepojęte bogactwo. Jesteśmy zaledwie 60 lat po wojnie - spustoszenie dokonane przez komunistów jest nieprawdopodobne. Niedługo będzie 20-lecie festiwalu, ale co to jest wobec 750 lat kultury, wciąż jesteśmy na początku drogi.
Życie jest bardzo krótkie, zamierzam przeżyć je sensownie. Ja swoje miejsce znalazłem, znam swoje imię. Wiele też zawdzięczam innym ludziom. Wiele rzeczy się nauczyłem. Ciężar odpowiedzialności jest ogromny, ale kiedy to się staje twoim życiem, to jest zupełnie coś innego. Nie myślisz, że masz do wykonania zadanie, tylko żyjesz tym. Ja z tego czerpię radość. Wszystko to mam dzięki temu, że jako 15-latek usłyszałem pytanie, czy wiesz, że połowę populacji naszego miasta stanowili Żydzi. Dzięki temu odkryłem swoją Atlantydę.
@
Kolejny 17. fragment - z mojej najnowszej książki pt. Dawka Polin (Właśnie Polska), która w najbliższych miesiącach ukaże się w Izraelu – w wersji hebrajskojęzycznej - w wydawnictwie największej gazety Jedijot Achronot. Jest to reportażowy przewodnik - Kraków, Warszawa, Łódź, Gdańsk - tworzący platformę do rozmów z 20 znakomitymi ludźmi m.in. o tym, jak polska kultura przeszła przez czasy komuny. Książka opubli kowana zostanie także w Polsce.
@
Moi Rozmówcy w kolejności,
w jakiej występują w książce.
Kraków - Andrzej Wajda, Wojciech Ornat, Janusz Makuch, Andrzej Mleczko @ Warszawa - Józef Hen, Piotr Paziński, Mateusz Werner, Andrzej Rottermund, Mirosław Pęczak, Rafał Grupiński, Elżbieta Rottermund, Paweł Dunin-Wąsowicz, Czesław Bielecki, Jan Kłossowicz @ Łódź - Jerzy Kropiwnicki, Jacek Petrycki, Zbigniew Rybczyński @ Gdańsk - Paweł Huelle, Mieczysław Abramowicz, Lech Wałęsa.
STARAM SIĘ GADAĆ DO RZECZY.
Opublikowałem powieści „ GRUPY NA WOLNYM POWIETRZU ” (Świat Literacki, W-wa 1995 i 1999) i „ STREFA EJLAT ” (Sic!, W-wa 2005); tom opowiadań ” TEN ZA NIM ” (Świat Literacki, W-wa 1996); ” WZGÓRZA KRZYKU” (Świat Literacki, W-wa 1998) - zbiór reportaży i wywiadów zamieszczanych w latach 90. w GW i tygodniku Wprost; „WŁAŚNIE IZRAEL” (Sic!, W-wa 2006) - wywiad-rzeka o Izraelczykach. “ TSUNAMI ZA FRAJER. Izrael - Polska - Media” (wyd. Sic!, W-wa 2008) - zbiór felietonów blogowych, zamieszczanych w portalach: wirtualnemedia.pl i salon24.pl.; פולין דווקא (Właśnie Polska)- reportażowa opowieść o Polsce z rozmowami o kulturze - Jedijot Sfarim, Tel Awiw 2009; WARSZAWSKI BEDUIN (Aspra-Jr, W-wa 2012)- biografia Romana Kesslera. @ ZDZICHU: WITH A LITTLE HELP OF HUMAN SHIELDS. Spiro Agnew: The bastards changed the rules and didn’t tell me. I LOVE THE SMELL OF NAPALM IN THE MORNING (Apokalipsa teraz). "Trzeba, żeby pokój, w którym się siedzi, miał coś z kawiarenki" (Proust). MacArthur: Old soldiers never die; they just fade away. Colombo: Just give me the facts. "Fuck the Cola, Fuck the Pizza, all we need is Slivovica". Viola Wein: Lokomotywa na Dworcu Gdańskim nie miała nic wspólnego z wierszem Juliana Tuwima.
FUCK IT! AND RELAX (John C. Parkin)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura