Podczas nawałnicy, która miała miejsce w ostatnią niedzielę, zginęła Katarzyna Bienias, działaczka LGBT i Partii Zielonych. Kobieta jechała jako pasażerka auta, na które w czasie burzy, w miejscowości Sława, spadło drzewo. W samochodzie znajdowały się jeszcze dwie kobiety, które doznały obrażeń niezagrażających życiu.
Katarzyna Bienias pochodziła z Kożuchowa w województwie lubuskim, miała 29 lat. Walczyła w szczególności o prawa społeczności homoseksualnej i genderowej. Bardzo mocno wspierała Annę Grodzką (dawniej Krzysztofa Bęgowskiego) w ostatnich wyborach, współpracowała z posłem Maciejem Mroczkiem. Sama także należała do Ruchu Palikota, a następnie do Partii Zieloni.
Prowadziła bloga, często udzielała się w mediach, promowała wiele wydarzeń LGBT, m. in. współorganizowała zielonogórskie Marsze Ateistów i Agnostyków.
http://prawymsierpowym.pl/index.php/2015/07/niezbadane-sa-wyroki-boskie/
O śmierci działaczki poinformowało wiele gazet i portali. Redaktorzy Gazety Wyborczej oburzyli się na wpis portalu Fronda, w którym autor prosi – tu cytat: „(…) dobrego Boga, by zmiłował się nad duszą Pani Bienias i przebaczył jej wszelkie zło jakie wyrządziła w swym życiu” a prośbę kończy modlitwą „Wieczny odpoczynek”.
Oczywiście, ludzie nie są od sądzenia innych i wartościowania ich życia – to zadanie Boga. Zwykle wiadomość o śmierci kogoś bliskiego, szczególnie tak nagłej i niespodziewanej, wywołuje szok, niedowierzanie, a przede wszystkim pytanie: dlaczego? Dla każdego człowieka to bardzo trudne doświadczenie. Jednak osobom wierzącym łatwiej jest (jeśli nie od razu, to po upływie jakiegoś czasu) pogodzić się z myślą, że tak chciał Bóg, że wezwał człowieka do siebie, bo ten wypełnił już swoją misję na ziemi. Księga Hioba: „Skoro dni jego są wyznaczone, liczba miesięcy u Ciebie, kres wyznaczyłeś im nieprzekraczalny” (Hi 14,5). Biblia wielokrotnie przywołuje temat kresu życia ludzkiego i każe nam pamiętać o tym, że jesteśmy tu „tylko przechodniami”, że mamy do wypełnienia tylko pewne zadania, a po śmierci zostaniemy z nich rozliczeni. Zatem, w kontekście wiary katolickiej, należy wierzyć, że z jakiegoś – niepodważalnie ważnego powodu – Bóg zabrał Panią Katarzynę Bienias do
siebie. Może uznał, że wypełniła swoją misję? A może zobaczył, że zbacza z Jego drogi i śmierć ciała to jedyny ratunek dla jej duszy? Może – choćby nie wiem jak bolesne było to dla bliskich – śmierć stanie się w tym przypadku Nowym Życiem?
Swoją drogą, schodząc już na ziemię, zawsze w sytuacji śmierci osób głośnosprzeciwiających się Bogu (wspomnę tylko o śp. Robercie Leszczyńskim) zastanawia mnie jak będzie wyglądał obrzęd ich pochówku. Czy bliscy będą konsekwentni do końca i zrezygnują z katolickiej mszy świętej, słów: „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”, modlitwy, krzyża na nagrobku? Jeśli tak, to w jaki sposób się pożegnają?
Osobom wierzącym pozostaje przyłączyć się do modlitwy za duszę zmarłej, a Rodzinie złożyć szczere kondolencje. Bóg tak chciał.
Autor prywatnego bloga o mocno prawicowym zabarwieniu. Tym różnię się od innych blogerów, że publikuję wyłącznie własne teksty, ewentualnie teksty, które nigdzie indziej się nie ukazały. Oczywiście są promocje książek, które pewnie gdzieś się ukazały, ale jeśli chodzi o teksty (polityczne, historyczne, fraszki, przegląd tygodnia) to są wyłącznie mojego autorstwa. Blog mocno prawicowy dla tych co serce mają po prawej stronie
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo