29 lipca zastępca pomarańczowego konowała, wiceminister Krasko Waldemar, w odpowiedzi na pytanie Rzecznika Praw Obywatelskich, oświadczył. iż:
Należy mieć na uwadze, że przyczyny natury zdrowotnej, które uniemożliwią zakrycie ust i nosa (przy pomocy maseczki, przyłbicy czy części odzieży), to całe spektrum chorób i schorzeń oraz ich objawów. Nie jest zatem możliwe ustanowienie katalogu przyczyn zdrowotnych (poprzez wskazanie chorób czy nawet konkretnych objawów), dla których dana osoba może zostać wyłączona z przedmiotowego obowiązku.
Następna sprawa obejmuje kwestię powoływania się na ten wyjątek przez daną osobę, gdyż zgodnie z przepisem rozporządzenia "okazanie orzeczenia lub zaświadczenia w tym zakresie nie jest wymagane". Trzeba mieć na uwadze, że dane dotyczące stanu zdrowia są danymi wrażliwymi i ich przekazywanie (przetwarzanie) przez nieokreśloną grupę osób (np. obsługę sklepu), w przypadku gdyby jednak przepisy rozporządzenia wymuszały fakt przedstawienia orzeczenia lub zaświadczenia o stanie zdrowia, łamałaby inne normy prawne, w tym te wskazane w Konstytucji RP (ochrona informacji).
Nie minął tydzień, jak inny zastępca pierwszego ministra, wiceminister Cieszyński Janusz, poinformował, że od 1 września każda osoba, która nie będzie zakrywała twarzy w miejscach, gdzie obecnie obowiązuje taki nakaz, będzie musiała mieć przy sobie zaświadczenie lekarskie potwierdzające przeciwwskazania do zasłaniania ust i nosa.
W ciągu kilku dni funkcjonariusze MinZdrow udzielili oficjalnie dwóch sprzecznych komunikatów. Sprzecznych, jako że od 29 lipca do wczoraj tekst konstytucji się nie zmienił, a i przełomu w medycynie nie odnotowano, przełomu, który rozwiązał problem całego spektrum chorób i schorzeń oraz ich objawów.
Jednym zdaniem - ktoś tu bezczelnie kłamie. I chyba nie będzie chętnych, aby się zakładać, który z wiceministrów jest łgarzem.
Inne tematy w dziale Polityka