Na podwórku szkolnym dziesięciolatkowi bawią się w wojnę. Jeżdżą czołgiem, brum-brum, walą z armaty do Niemców – bam-bam, dokonują cudów odwagi – szast-prast. To załoga „Rudego”.
Obok, również w wojnę, bawią się dwunastolatkowie. Wiedzą więcej, więc – bam-bam, brum-brum – walczą na Shermanie z dywizji Maczka. Czasami między oboma załogami dochodzi do scysji, zażarcie kłócą się o jakość swojego sprzętu. T-34 był lepszym czołgiem, lecz Sherman bardziej patriotycznym. Ech, dzieci.
Pewnego razu przypałętał się Pyciuś. Przyczepił się najpierw do dziesięciolatków:
- Mogę się z wami bawić?
- Czemu nie. Będziesz desantem piechoty.
- Nie, co wy. Nie chcę być desantem piechoty. W ogóle nie chcę bawić się w ten głupi czołg.
- No to w co chcesz się bawić?
- W sklep – Pyciuś wyciągnął z plecaczka lalki.
- My się bawimy w czołg. Jak ci się nie podoba, to spadaj.
- Poskarżę się na was pani! – Pyciuś popłakał się z żalu i odszedł przyciskając do piersi lalki.
Za chwilę znowu rozległ się rozdzierający skowyt – to dwunastolatkowie pogonili Pyciusiowi kota, jeden z nich nawet pokazał mu język.
Minął kwadrans. Na podwórku ponownie pojawił się Pyciuś, tym razem w asyście nie tylko Barbie, lecz i pani Magdaleny Środek, wychowawczyni. Pani Środek wzięła w obroty dziesięciolatków:
- Spójrzcie mi w oczy! Dlaczego dyskryminujecie swojego serdecznego kolegę nie chcąc się z nim bawić?
- Bo my, psze pani, bawimy się w wojnę. A on chce bawić się w sklep.
- No to co? – pani Środek zmarszczyła brwi. – Co jest złego w bawieniu się w sklep? Ja w dzieciństwie często się bawiłam w ekologiczny sklep spożywczy dla wegan…
- Ale my chcemy bawić się w wojnę! Nie chcemy bawić się w sklep!
- Czy wy nie rozumiecie, że w ten sposób robicie przykrość swojemu koledze, który chce się bawić w sklep? Że go w ten sposób poniżacie i pomiatacie nim?
- To niech sobie znajdzie kogoś, kto będzie się chciał z nim zabawiać lalkami. Albo niech idzie do dziewczyn.
- Ja wolę chłopców – wtrącił się Pyciuś i oblizał wargi.
- No! Słyszeliście? Pyciuś was kocha, a wy co? Macie się z nim bawić w sklep!
- Ojejku, psze pani, ale dlaczego?
- Dlatego, że w ten sposób zwalczycie nierówność, wykażecie się tolerancją, no i zwalczycie szkodliwe stereotypy! Skoro dziewczynki mogą się bawić lalkami, to i chłopcy też! A teraz idę edukować tych starszych smarkaczy, jak wrócę ma być w sklepie tłum i kolejka do kasy! – pani odwróciła się i stanęła jak wryta. Czujna załoga Shermanagdzieś się wycofała, dając przykład udanego odskoku taktycznego. Pani pogroziła pięścią w nieokreślonym kierunku – Jeszcze was dorwę i zmuszę do okazywania szacunku bliźnim!
- Macie się ze mną bawić, słyszeliście? - Pyciuś wziął sprawy w swoje ręce. – Ja będę kierownikiem sklepu i kasjerem, a wy klientkami – i rozdał załodze „Rudego” lalki.
- Psze pani – odezwał się jeden z malców. – A mój tata mówi, że kobiety nie są takie same jak mężczyźni. A skoro nie są, to my możemy nie lubić bawić się lalkami, tak?
- Twój ojciec to zdegenerowany nietolerancyjny samiec posługujący się mową nienawiści! – wrzasnęła pani Środek.
- Mój tata mówi – ciągnął bezczelnie smarkacz – że to nie są uprzedzenia, lecz fakty. Bo konstrukcja psychiczna chłopców i dziewczynek różni się biologicznie, genetycznie i psychodelicznie – zakończył niezręcznie.
- Powiedz swojemu tatusiowi… albo nie, sama to załatwię. Pracownik socjalny przyjrzy się twojej społecznofobicznej rodzince Adamsów, wyraźnie widzę, że rodzice znęcają się nad tobą psychicznie. Trzeba cię ratować.
- No dobrze, psze pani, ale czy to prawda, że wśród 30 najlepszych szachistów świata nie ma ani jednej kobiety i że kobiety mają gorszą orientację przestrzenną?
- Nooo, teraz to już przegiąłeś, gówniarzu – pani wychowawczyni wyciągnęła telefon i wystukała numer 112. – Halo, zgłaszam incydent na tle rasistowskim, faszystowskim, dyskryminacyjnym i przemocowym. Podaję adres…
- To na tym polega walka z wykluczeniem społecznym? Na stosowaniu przemocy? – upewnił się maluch. – No to ja też tak potrafię – powiedział i uszczypnął Pyciusia w tyłek.
- Oooo – ucieszył się Pyciuś.
Inne tematy w dziale Polityka