Półtora roku temu (Zaczipować!) dworowałem sobie z ambicji lokalnych władz okupacyjnych zmuszających ludzi do znakowania swoich psów czipami. Wspierający akcję znamionowania czworonogów wstrząśnięci żurnaliści donosili ze zdumieniem, iż ludzie wolą otrzymać mandat niż poddać pupila operacji wszczepienia elektroszpiega. I to za darmo.
Akcja oznaczania psów miała mieć same zalety:
Chcesz, aby twój pies był bezpieczny? Skorzystaj z darmowego chipowania. […] Ma to przede wszystkim pomóc w identyfikacji zwierząt. […] Jeśli pies się zgubi, to wystarczy nakierować na niego odpowiedni czytnik i już wiadomo, gdzie szukać jego pana.
Miasto kolejny raz funduje chipy. […]
- Z darmowegozachipowania swojego psa może skorzystać każdy mieszkaniec Leszna. Warto, gdyż dzięki temu właściciel może być spokojniejszy w razie zagubienia się zwierzęcia - przekonuje Eugeniusz Karpiński, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska. […]
Czipowanie wszystkich psów to najlepszy sposób zapobiegania ich bezdomności - przekonują kynolodzy. - Czas najwyższy, by Warszawa wprowadziła taki obowiązek - uważają radni.
Operacja znakowania trwa tylko kilka sekund i jest prawie bezbolesna. Psu wszczepia się na szyi lub między łopatkami mikroprocesor wielkości ziarenka ryżu. Nie powoduje on żadnych alergii, nie przeszkadza też w żaden sposób zwierzęciu.
Gdy pies się zgubi, można odczytać numer czipa specjalnym czytnikiem, które mają ekopatrole straży miejskiej i część lecznic dla zwierząt. Dzięki temu błyskawicznie w bazie danych odnajdziemy właściciela czworonoga. […]
To powinien być obowiązek - uważa Waldemar Marszałek (SLD). - Na to muszą znaleźć się pieniądze. Bo przyniesie to korzyści dla zwierząt i dla budżetu miasta. Mniej zwierząt trafi do schronisk - sądzi Adam Kwiatkowski. - I dzięki temu na schroniska będziemy płacić mniej - twierdzi Mariola Rabczon (PO).
Bezpieczne psy, spokojni obywatele, korzyści dla miasta. Tak to miało wyglądać.
Szydło jednak zawsze wyjdzie z worka. Do czego naprawdę miastom potrzebne jest czipowanie psów obrazuje artykuł z warszawskiego Metra:
Nie płacisz za psa, odwiedzi cię komornik
Ponad 23 tys. poznaniaków nie zapłaciło jeszcze za psa. Opłata wynosi 55 PLN, trzeba ją było uiścić do końca kwietnia. – To mniej więcej tyle co w ubiegłych latach, a przecież, już teraz wiemy, że psów w mieście jest wielokrotnie więcej – mówi Beata Suleja z wydziału finansowego miasta. Bo psów w Poznaniu jest co najmniej 33 tys. Przynajmniej do tej pory tyle zwierząt zostało oznakowanych czipami.
Tak jest, na tym właśnie polega troska władz lokalnych o los biednych zwierzątek, na tym właśnie polega oszczędzanie na wydatkach na schroniska, w taki właśnie sposób dba się o uspokojenie właścicieli burków. Za darmo, dla bezpieczeństwa.
Każdy, kto był w wojsku wie, że kiedy sierżant podczas apelu pyta przyjaźnie „Kto z was, żołnierze, zna się na instrumentach muzycznych?” to należy zawzięcie milczeć, nawet jeśli jest się po konserwatorium. Dlatego, że sierżant nie proponuje przenosin do orkiestry pułkowej, lecz szuka frajerów do zawleczenia fortepianu po schodach na piąte piętro.
W przypadku darmowego czipowania psów należy, jak widać, zachować identyczną wstrzemięźliwość jak podczas apelu w koszarach. Frajerstwo (ochotnicy) uwierzyło urzędasom (sierżantom) i ma za swoje, będą płacić za siebie i cwanych weteranów walk z biurokracją, którzy nie dali się oszukać pięknymi słówkami o bezpieczeństwie pupili.
Ten przykład rozmyślnego wprowadzania tzw. obywateli w błąd przez prowincjonalne władze pokazuje, skąd się bierze powszechna nieufność wobec państwa jako takiego. Jeśli lokalne władze dopuszczają się pospolitych oszustw, to czego należy się spodziewać po tych centralnych?
Inne tematy w dziale Polityka