xiazeluka xiazeluka
322
BLOG

"Drzwi do kokpitu powinny być zamknięte"

xiazeluka xiazeluka Polityka Obserwuj notkę 68

 

Pułkownik Stefan Gruszczyk, były pilot specpułku:
 
To jest niepojęte, dlatego, że w tym zawodzie pilot nie może takich rzeczy wykonywać. To jest wszystko pisane krwią. I oni zdawali sobie sprawę, znali przepisy. Są minima i nikt nie ma prawa poniżej tego schodzić.
Przekroczyli wszelkie dopuszczalne możliwości tego samolotu i tego lotniska. To jest wszystko pisane krwią
 
Kapitan Dariusz Sobczyński, pilot cywilnych boeingów:
 
To było złamanie wszystkich przepisów. W tych warunkach żaden samolot nie miał prawa tam lądować.
Panujące wtedy warunki atmosferyczne nie nadawały się nawet do lądowania samolotem pasażerskim na lotnisku wyposażonym w drugą kategorię. Oczywiście my możemy podejść tak jak tamta załoga, ale podejść do wysokości decyzji. Wszystko poniżej to jest loteria.
 
Major Ireneusz Woliński, były pilot śmigłowca ze 103 Pułku Lotniczego NJW:
 
Naciski to reguła, nie wyjątek przy wożeniu VIP-ów. Padają też groźby.
Wywieranie presji na pilota zaczyna się już wtedy, gdy ktoś staje za jego plecami. To prowadzi do zdenerwowania i sytuacji mocno stresowych.
 
Sam był w takiej sytuacji. - Musiałem wypraszać, prosić technika, żeby zamknął drzwi - opowiadał, dodając że dostał polecenie lotu na lotnisko, które było zamknięte. - Odmówiłem wykonania polecenia, co skończyło się pogróżkami.
 
Takie sytuacje są dramatem dla pilota i załogi. Czasami było tak, że załoga była zmuszana do wykonania jakiegoś zadania, a kiedy odmówiła, wykazując się asertywnością, to VIP straszył załogę, groził degradacją, zwolnieniem.
 
Tomasz Hypki, "Skrzydlata Polska":
 
Piloci prezydenckiego Tu-154 musieli działać pod presją. Sama obecność gen. Andrzeja Błasika w kokpicie miała wpływ na podejmowane przez nich decyzje, nawet gdy nie wydał im on bezpośrednio polecenia, by lądowali pod Smoleńskiem.
 
Nie jest to normalna sytuacja. Szczególnie w tak trudnych warunkach osoby trzecie, które przebywają w kabinie, utrudniają swoją obecnością wykonywanie czynności przez załogę.
 
Znacznie istotniejsze jest jednak to, że załoga miała pełną świadomość, że schodzi poniżej tzw. wysokości decyzji, choć w żadnym przypadku nie mogło się tak stać, gdyż nie widziała początku pasa startowego.
 
To przekroczenie najbardziej elementarnej procedury, jaką można sobie wyobrazić i stworzenie ogromnego niebezpieczeństwa. Można powiedzieć, że ta załoga zachowała się kompletnie nieodpowiedzialnie.
 
 
Informacja MON na temat generała Błasika:
 
Generał Andrzej BŁASIK był pilotem klasy Mistrzowskiej z 1500 godzinami nalotu ogólnego, w tym 560 godzinami na samolocie Su-22. Na tym typie samolotu oraz na samolocie TS-11 ISKRA posiadał uprawnienia instruktorskie do szkolenia we wszystkich warunkach atmosferycznych. Był czynnym pilotem, wykonywał loty głównie na samolotach Jak-40, a w swojej karierze zasiadał również za sterami samolotów Zlin-42M, PZL-101, Lim-2, Lim-5, Lim-6M oraz uczestniczył w lotach zapoznawczych na wielu typach samolotów eksploatowanych w SP innych państw: Hawk MK-51, Mirrage-2000, T-38C Talon, Tornado IDS, F-16 Fighting Falcon, F-18 Hornet, T-50.
 
Dwa głosyz forum lotnictwo.net.pl:
 
Nie uczestniczyliście nigdy w lotach z HEAD. Nie znacie atmosfery towarzyszącej tego typu lotom. Na wypadek złożyło się szereg zdarzeń i okoliczności. Od chwili podjęcia decyzji o wizycie (kancelaria Prezydenta) "ser zaczął się dziurawić". Efekt końcowy - więcej "dziur niż sera".
Dziś usłyszałem opinię byłego pilota - generał przyszedł aby wesprzeć załogę, czy nie jest to chore?. Stale staramy się wszystko wybielać, może wreszcie zaczniemy mówić o nieprawidłowościach.
Teraz nieznany Wam fakt: meldunek przed lotem Prezydentowi złożył nie Dowódca Załogi a Gen Błasik. Atmosfera przed lotem była grzecznie mówiąc zła. Wszystko co działo się później tylko potęgowało napięcie. Znałem Arka - młody, ambitny, dobry lotnik, dobrze wykształcony ale "za grzeczny".
 
Ja uczestniczyłem w lotach z HEAD i potwierdzę każde Twoje słowo. Powiem więcej - bo czas zacząć o tym mówić - atmosfera na lotach z Pasażerem była fatalna od dłuższego czasu. Arogancja i lekceważenie wszelkich procedur stała się normą. Osoby nie godzące się na to były szkalowane i publicznie upodlane. To podejście można zamknąć w stwierdzeniu: dupa jest od srania, pilot od lądowania. Jak się wszędzie widzi wrogów i spisek na prowadzoną politykę to nie ma miejsca na "mgłę". Młgła może być tylko rozpatrywana w kategorii elementu spiku przeciw prowadzonej polityce. I nie jest to post polityczny lecz odnoszący się do przyczyn tej katastrofy. Jej się nie da wyjaśnić bez uwzględnienia tego czynnika. I nie piszmy o szkoleniu. Powtórze, że przyczyną jest schizofrenia. Możecie szkolić pilotów na symulatorach latami, mogą mieć lata wylatanych godzin, a jak są poddawani takiej presji to i tak dojdzie do katastrofy. Zwalczmy przyczynę pierwotną. Raz na zawsze zamknijmy drzwi od kokpitu!!!!
 
 
Podsumujmy.
 
W ostatniej fazie lotu w kabinie pilotów znajdowała się osoba trzecia, której tam być nie powinno. Każdy pasażer winien siedzieć na swoim miejscu przypięty pasami, niezależnie od ilości gwiazdek na pagonach, niezależnie od zajmowanego stanowiska. Kokpit to nie nadmorski deptak, szczególnie podczas lądowania w mgle na dziadowskim aerodromie.
Dowódca Sił Powietrznych nie zakradł się do kabiny załogi czołgając pod wykładziną. Wszedł do niej pobrzękując ostrogami i orderami na oczach Pasażera. Pasażer numer 1 nie wyraził sprzeciwu, nie powstrzymał generała, nie zakazał mu niepokoić pilotów. Wynika z tego, że całkowicie akceptował taką sytuację, czyli zawracanie głowy załodze w najtrudniejszym etapie lotu. Najwyraźniej intruz w kokpicie stanowił raczej normę niż niecodzienne zjawisko.
 
Tak więc w ciasnej kabinie znalazła się co najmniej jedna nadliczbowa osoba, rozpraszająca i stresująca załogę. Błasik nie musiał nic mówić, sama jego obecność wpływała na stan psychiczny kapitana Protasiuka i jego ludzi. Czego generał tam szukał? Może chciał nabrać doświadczenia w lataniu na tupolewie, wszak na takiej maszynie nigdy nie latał? Czy jednak ów fakt wyklucza ewentualność, iż postanowił pomóc w obsłudze nieznanego sobie samolotu? Jeśli dokonuje się wtargnięcia do kokpitu w tak kluczowym momencie lotu, to wszystkiego można się spodziewać…
 
Oprócz Błasika pilotów i nawigatora rozpraszał jeszcze jakiś NN jegomość. Jeszcze jeden, któremu w fotelu pasażera było niewygodnie i postanowił rozprostować kości akurat wśród wytrzeszczających oczy pilotów. Wcześniej też nie było lepiej, 16-20 minut wcześniej także drzwi się nie zamykały. Ciekawe, czy załoga miała w ogóle coś do powiedzenia…
 
Biorąc to wszystko pod uwagę – naprawdę żadne KGB, żadni spiskowcy, żadne szwarccharaktery nie musiały maczać palców w tym wypadku. Mobbing wobec pilotów musiał w końcu przynieść smoleńskie efekty. Jak słusznie piszą także amatorzy spisku – nikt na pokładzie tupolewa nie był samobójcą. Nie dodają jednak, że paru osobom przepisy lotnicze wydawały się mniej ważne od zajmowanych stanowisk.
 
 
16 marca 2010 roku w Sali konferencyjnej Dowództwa Sił Powietrznych odbyła się zorganizowana przez DSP oraz Inspektorat MON ds. Bezpieczeństwa Lotów konferencja, której celem było dokonanie analizy stanu Bezpieczeństwa Lotów w minionym 2009 r.
 
Tematem przewodnim było „Zarządzanie ryzykiem w procesie szkolenia i dowodzenia lotnictwem Sił Zbrojnych RP.
 
Wśród zaproszonych gości znaleźli się: Szef Sztabu Generalnego WP generał Franciszek Gągor, Dowódca Sił Powietrznych gen. broni Andrzej Błasik, Dowódca Marynarki Wojennej wiceadmirał Andrzej Karweta oraz Dowódca Wojsk Lądowych gen. dyw. Tadeusz Buk.
 
Znajome nazwiska, prawda?
 
Na konferencji poddano wyczerpującej analizie stan Bezpieczeństwa Lotów w 2009 roku z rozbiciem na rodzaje Sił Zbrojnych RP. Poruszono także zagadnienia związane ze Służbą Inżynieryjno-Lotniczą w kontekście zagrożeń dla Bezpieczeństwa Lotów oraz aspekty związane ze szkoleniem kadry instruktorskiej. Dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik wręczył zasłużonym oficerom i jednostkom wyróżnienia w postaci pamiątkowych pucharów, dyplomów oraz okolicznościowych albumów. Dowódca podsumowując konferencję podkreślił rangę Bezpieczeństwa we współczesnym Lotnictwie.
 
Czyżby Bezpieczeństwo we współczesnym Lotnictwie polegało na okupowaniu przez pasażerów kabiny pilotów?
xiazeluka
O mnie xiazeluka

Demotfukracja to dwa wilki i owca głosujące menu na obiad. Wolność to uzbrojona po zęby owca kwestionująca wynik tego głosowania. /B. Franklin/ Kosovo je srpsko  39 hipokrytów się Mła boi (banuje): Hurrapatriota ignorant Cenzor tow. Żyszkiewicz Cenzuraobywatelska Mimoza Osiejuk Konkluzja - idiotka Szukająca Prawdy banami Jeremy F - pocieszny tchórz Kserokopiarka Wiesława Regularny debil Scholi - tchórz i kłamca Oldshatterhand - lubi tylko tych, którzy go podziwiają Troll Świrski Aerozolinti - hipokryta i tchórz Vitello - zarozumiały tchórz Stary Wiarus Free Your Mind Aleksander Ścios kokos26 El Ohido Siluro Nurni uśmiech losu Freeman Wyrus (rzekomo wolnościowiec) Publikacje "Gazety Polskiej" Joanna Mieszko-Wiórkiewicz grzechg maciekimaciek - kłamca Jeremiasz Paliwoda vel Zawiesia lem, pieniacz-emeryt Jerzy Korytko się jeży Peemka - kłamca i fałszerz towarzysz Krzysztof Ligęza kerimad64 Mała Mi - przemądrzałą gimbaza JohnKelly - rewers polonisty i logika Adamkuz - tchórz Maciej walczący z faktami Stary towarzysz Dyletant cartw Propagandzistaobywatelski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (68)

Inne tematy w dziale Polityka