Załoga Jaka-40: Wiesz co, ogólnie rzecz biorąc, to pizda tutaj jest. Widać jakieś 400 metrów około i na nasz gust podstawy są poniżej 50 metrów, grubo.
Dyspozytor: …warunków do lądowania nie ma.
Kapitan Protasiuk: W tej chwili w tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść. Spróbujemy podejść, zrobić jedno zajście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie.
Dyrektor Kazana: No to mamy problem…
Załoga Jaka-40: Ił dwa razy odchodził i chyba gdzieś odlecieli.
Dyrektor Kazana: Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić.
Stop. O jakiej „decyzji” mówił dyr. Kazana? Dlaczego rozważania te prowadził w kabinie pilotów? Co pilotów obchodzą rozterki pasażera? Zadaniem załogi jest pasażerów dowieść cało na miejsce przeznaczenia, główne lub zapasowe. „problemy” i „decyzje” to nie ich zmartwienie.
Skoro jednak dyrektor Kazana pofatygował się do kokpitu, aby o procesie decyzyjnym załogę informować, to pojawia się niepokojący wątek presji. Późniejsze pojawienie się w kabinie Dowódcy Sił Powietrznych wątek ten uprawdopodabnia.
Bez wątpienia warunki na lotnisku były ekstremalnie trudne. Sam kapitan Protasiuk uznał, że raczej z lądowania nici. Potem pojawia się zmartwiony dyrektor Kazana, później padają niejasne sugestie o „decyzji prezydenta”, wreszcie zjawia się Błasik.
Dowódca załogi wbrew własnej opinii rozpoczyna schodzenie najwyraźniej do lądowania. Co się zmieniło w ocenie sytuacji, że doszło do zmiany pierwotnych planów? Nie ma tego w zapisie czy też prezydent jednak decyzję podjął?
Nie twierdzę, że tak było. Niemniej mamy tu do czynienia z podejrzeniem zaistnienia presji. Presja jako czynnik sprawczy katastrofy wydaje się być bardziej prawdopodobna od sensacyjno-histerycznych oskarżeń teoretyków spiskowych.
Inne tematy w dziale Polityka