Znany pilot doświadczalny (36 534 godzin nalotu, w tym 29 444 na latającym dywanie) i wybitny śledczy w jednej osobie, towarzysz FYM, dokonał oględzin zapisu stenogramów z rejestratora pokł… pardon… dokonał oględzin „ruskiej wersji”. Oględziny trwały krótko, jako że już przed ujawnieniem „ruskiej wersji” zalonowy Holmes miał wyrobione zdanie, przeto wystarczył krótki rzut oka i można było wydać pryncypialne orzeczenie: to nie dokument, lecz śmieć.
Nie jest oczywiście tak, że FYM paple bezmyślnie, tworząc niepotwierdzone fakty blogerskie (fakt blogerski to odmiana faktu prasowego, różnica polega na tym, że fakt blogerskijest wzmocniony zwrotem w rodzaju „nie mam żadnych wątpliwości, że to prawda”). Skądże znowu. FYM jest tak uprzejmy, że konkretnie podaje źródła i nazwiska swoich informatorów:
Jak pamiętamy z relacji ludzi, którzy ponoć usłyszeli od ludzi, co słuchali zawartości skrzynek, piloci mieli wołać „Jezu, Jezu”, a wołają coś zupełnie innego.
Ludzie A coś usłyszeli, następnie ponoć poinformowali o tym ludzi B, po czym ci ludzie B ogłosili to obdarzonym dobrą pamięcią ludziom C, z czego wynika, że ludzie A mówili prawdę. Logiczne to i jednoznaczne, a przy tym zawstydzające każdego historyka czy prokuratora, którzy mają w zwyczaju tracić czas na docieranie do praźródeł informacji, przez co ich pożal się Boże „badania” trwają latami. Bloger FYM takie drobnostki załatwia w ciągu kwadransa.
Dysponują taką niezwykła metodologią bloger FYM jest w stanie dowieść wszystkiego na co ma ochotę. Technika „potrójnej pętli” umożliwia mu tworzenie supłów na łańcuchach przyczynowo-skutkowych, dzięki czemu zaprzeczenie staje się potwierdzeniem, oto przykład:
Ludzie sowieccy wyspecjalizowani w preparowaniu „materiałów dowodowych” muszą jednak zachować jakieś pozory wiarygodności, więc nie są w stanie zakłamać wszystkiego i dają nam przekaz zaszumiony […] jak na starosowiecką tradycję przystało, sądząc zarazem, że odszumić tego nie damy rady
To bardzo złożony przykład, dlatego przetłumaczę go do prostszego zapisu (stenogramu):
Spece od preparowania dokumentów nie są w stanie zakłamać wszystkiego
--> dlatego
muszą zachować pozory
--> więc
dają nam spreparowany dokument
--> abyśmy
nie mogli spreparowania zidentyfikować
Przyzna każdy, że teraz już wszystko jasne? Nieudolni specjaliści są tak zdolni, że fałszują dokument, aby fałszerstwo ukryć. Niecodziennej urody supeł, prawda?
Dalszy wywód blogera FYMa nadal trzyma swój oryginalny pułap. Po zdekonspirowaniu matactw „stalinistów” bloger FYM przystępuje jak gdyby nigdy nic do… analizy śmiecia. Odpadkowy stenogram służy mu do zdemaskowania dyspozytora, który za późno poinformował załogę tupolewa, iż przyrządy pokładowe nie zostały zainstalowane w samolocie po to, aby wesoło mrugać w różnych kolorach uprzyjemniając nudnawy lot. Prawdziwym popisem jest zaś interpretacja milczenia załogi – naprawdę niewielu dorosłym ludziom przyszłoby do głowy, iż cisza to przesłanka do orzeczenia „blokady sterów”.
Przenikliwość FYMa prowadzi go do fundamentalnego wniosku (poczynionego zresztą przed zapoznaniem się z treścią śmiecia):
Co do tego, że nie był to wypadek, lecz celowo spowodowana katastrofa ja nie mam już żadnych wątpliwości.
No… Po tak dogłębnym rozpoznaniu sprawy nikt nie powinien mieć wątpliwości.
Inne tematy w dziale Polityka