Miesiąc temu cała Polska wzdłuż i wszerz zatrzęsła się z oburzenia: kierowcom Tirów nakazują rozjeżdżać samochody osobowe! Olaboga, każą walić w osobówki! Dranie, oczajdusze, mordercy!
Nie komentowałem tego stadnego amoku, bo i po co. Emocje, niczym szkolne romanse, przemijają. Ku memu niejakiemu zdziwieniu bon mot „walić po osobówkach” wplótł się w język potoczny niczym kleszcz w sierść milusińskiego.
Tymczasem „walenie po osobówkach” winno być odruchem każdego kierowcy pojazdu wieloosiowego. Centralne walnięcie w sprawcę wymuszenia minimalizuje skutki zderzenia. Próba wykonania uniku kończy się zwykle
tak:
…kierujący samochodem ciężarowym marki Renault został wyprzedzony przez Audi, które następnie gwałtownie zahamowało. W celu uniknięcia zderzenia z tym pojazdem kierowca renaulta zjechał na przeciwległy pas ruchu, a następnie uderzył w przydrożne drzewo.
Kierowca Audi uciekł w kierunku Nidzicy, nie udzielając pomocy poszkodowanemu. Mężczyzna został przewieziony do nidzickiego szpitala na obserwację.
Jak widać oszczędzanie sprawcy może być bolesne i dolegliwe materialnie. I to jeśli ma się szczęście. Jeśli fortuna zawodzi, manewry wymijające kierują nas na granicę życia i śmierci:
Jak ładnie na filmie widać, osobówka spokojnie sobie odjechała. Czyż nie zasługiwała na walnięcie?
Inne tematy w dziale Rozmaitości