Czy aby na pewno Trybunał Konstytucyjny - dziwaczne ciało, złożone w większości z kolaborantów Peło - zasługuje na obronę? Wszak towarzystwo to skompromitowało i siebie i swój urząd uzasadnieniem zezwolenia na rabunek forsy z OFE, ponieważ nie osądzało jego zgodności z tak zwaną konstytucją, lecz zgodność z bilansem budżetu państwa. TK w obecnym kształcie, lekko zmodyfikowanym przez Lewo i Niesprawiedliwość, nadaje się do rozpędzenia, a nie wynoszenia na ołtarze.
Oto parę przykładów orzekania fundamentu demotfukracji - tylko z ostatnich dwóch lat:
1. Uznanie za zgodne z tak zwaną konstytucją nakładanie dwóch kar - administracyjnej i skarbowej - za ten sam czyn (organizowanie gier na automatach poza kasynem), ponieważ m. in. "Państwo ma bowiem swobodę wyboru sankcji prawnych w celu zapewnienia ochrony konsumentów przed uzależnieniem od gry [...]"
Drżyjcie, amatorzy mocnej herbaty.
2. Uznanie za zgodne z tak zwaną konstytucją obowiązku właściciela pojazdu wskazania komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie, pod rygorem odpowiedzialności wykroczeniowej, bez możliwości uchylenia się od tego obowiązku w razie powierzenia pojazdu osobie najbliższej, kiedy ta dopuściła się wykroczenia.
W uzasadnieniu wyjaśniono, że łaskawe Państwo traktuje powyższe jedynie jako wykroczenie, a więc sankcja to tylko maksymalnie 5000 PLN. A w przypadku kodeksu karnego mogliby przecież stawiać pod ścianą.
3. Uznanie za zgodne z tak zwaną konstytucją ograniczanie wolności słowa poprzez okazywanie w miejscach publicznych lekceważenia Narodowi Polskiemu, Rzeczypospolitej Polskiej lub jej konstytucyjnym organom. W uzasadnieniu czytamy: " W polszczyźnie „lekceważenie” oznacza uzewnętrznianie braku szacunku dla określonego podmiotu, albo też pogardliwe jego traktowanie, „demonstracyjność” sprowadza się do manifestacyjności, ostentacyjności zachowania, zaś „miejsce publiczne” to miejsce, do którego nieograniczony dostęp ma nieokreślona liczba ludzi [...] Trybunał wywiódł stąd, że nie stanowi wykroczenia nawet bardzo ostentacyjne okazanie lekceważenia określonym podmiotom w zaciszu domowym, ani też okazanie lekceważenia, choćby w ogólnodostępnym parku, w sposób dyskretny [...]"
Jak za okupacji - można tylko szeptać. A propos, TK to oczywiście "organ konstytucyjny", który należy oceniać publicznie jedynie w pokornym przyklęku?
4. Uznanie za zgodne z tak zwaną konstytucją karanie na podstawie abstrakcyjnej "mowy nienawiści", ponieważ " nie da się uniknąć używania zwrotów niedookreślonych i nieostrych w przepisach prawa, ponieważ są one tworzone przy użyciu słów ogólnego (powszechnego) języka polskiego, które na ogół nie są ani jednoznaczne, ani wystarczająco dookreślone i ostre." W dalszej części kuriozalnego uzasadnienia TK skupił się na wykazywaniu możliwości popełniania "mowy nienawiści", zamiast wskazać racjonalne, prawne ramy owego nieokreślonego czynu.
Jednym słowem - każda publiczna wypowiedź na temat narodowości, pochodzenia etnicznego czy rasowego i wyznania może zostać określona jako "mowa nienawiści".
5. Uznanie za zgodny z tak zwaną konstytucją obowiązek wymiany praw jazdy. Co w tym niewłaściwego? Ano to: "Zakwestionowany przepis ustawy o kierujących pojazdami jest jednym z przepisów wdrażającym do polskiego systemu prawnego postanowienia dyrektywy nr 2006/126/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 20 grudnia 2006 r. w sprawie praw jazdy. Celem tej dyrektywy było m.in. wprowadzenie jednolitego wzoru dokumentu prawa jazdy we wszystkich państwach członkowskich UE. Dyrektywa zobowiązała państwa członkowskie do wymiany dokumentów praw jazdy do dnia 19 stycznia 2033 r. oraz ustalenia ich administracyjnych terminów ważności."
Z czym więc badał zgodność ustawy Trybunał Konstytutucyjny? Z tak zwaną konstytucją?
Inne tematy w dziale Polityka