Pewien aktor, występując przed Rzeszą... pardon... tłumem innych Igo Symów... sorry... aktorów, opowiedział kilka pruskich... ekhm... ruskich... wróć... kiepskich dowcipów, które wywołały entuzjazm wypędzonych... zgromadzonych, oczywiście. Zachwyt tłuszczy... znaczy, tłustych beneficjentów sympatii narkomanów... nie... kinomanów oburzył wszystkich, którzy mylą rzeczywistość z uroczystościami pogrzebowymi, a śmiech kojarzy im się wyłącznie z podrzynaniem gardła.
Pisowiacy... przepraszam... ponuracy mają ciężkie spojrzenie spode łba enkawudzisty na służbie i takąż tromtadrację... och... tolerancję dla cudzych gustów. Coś kogoś bawi, coś, co nas nie bawi?! To na Syberię z takim motłochem, ukarać przykładnie, aby pozostałym odeszła ochota na dowcipkowanie! Tam jest wieszak!
Ludzie, którzy nawet śpią na baczność, nie pierwszy raz lustrują rozrywkę. O współpracę z sowieckim okupantem oskarżany był PiS... yyy... pies Szarik, nic na swoje usprawiedliwienie nie miał Hans Kloss, nawet żołnierze z Westerplatte narazili się tym, że mieli potrzeby alogiczne... fizjologiczne. Jak rżeć... no, jak żyć, Panie Prezesie Ochódzki... fuj... Kaczyński?
Prezes lubi dowcipy, ale dowcip musi być na jego poziomie... znaczy, po prostu na poziomie:
Na pytanie dziennikarzy czy obawia się zagrożenia ze strony nowej partii, Kaczyński odpowiedział: - Gowin ma dwie zalety. Ładne imię. No i rzeczywiście jest wysoki i przystojny, czego o niektórych innych nie da się powiedzieć.
Buhahahahahahaha, hehehehehe, hahahahahahaha, hehehehe, dooooobre!!! Uczta się od najlepszych!
Inne tematy w dziale Polityka