"Mężczyzna bronił swojego życia i zdrowia. Przyjmując, że działał w ramach obrony koniecznej z przekroczeniem jej granic sąd mógłby uniewinnić mężczyznę od zarzutów, jednakże w ocenie sądu zadając ciosy w obronie swego życia mężczyzna mógł się godzić na to, że któraś z ran okaże się być śmiertelna, co niestety miało miejsce - uzasadniała wyrok Magdalena Michalewicz, sędzia".
Jeśli Wirtualna Polska czegoś w powyższym cytacie nie przekręciła - to, prawdę mówiąc, dowcipas roku. Montypajtoni mogliby brać korepetycje w zakresie purnonsensu od madame Magdaleny.
Popatrzmy:
działał w ramach obrony koniecznejz przekroczeniem jej granic [...] jednakże [...] zadając ciosy w obronie swego życia mężczyzna mógł się godzić na to, że któraś z ran okaże się być śmiertelna
Człowiek walczy o życie, czyli reaguje instynktownie i gwałtownie, nie mając czasu na sztabowe planowanie działań. Zdaniem dowcipnej sędziny (kierującej się równie żartobliwym artykułem 25 KK), w tej dynamicznej, niespodziewanej i niezawinionej przez ofiarę sytuacji, zadając ciosy w obronie swego życia napadnięty ma obowiązek zadawać te ciosy tak, by broń Boże nie uszkodzić agresora, a zatem postępować świadomie, z namysłem, dokładnie i bez pośpiechu. Wszystko trzyma się tu kupy, nieprawdaż?
To nie koniec dowcipu - ofiara napadu została skazana na 6 lat lochu i to z rabatem "nadzwyczajnego złagodzenia kary". Kary za co? No jak to za co - za "obronę swojego życia".
Przyznajmy - pani sędzinie żart udał się wybornie. Szczególnie robi wrażenie mistrzoska krotochwila z paragrafu 2 owego zabawnego art. 25 KK - "...gdy sprawca zastosował sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia". Gdyby chodziło o niewspółmierność polegającą powiedzmy na urwaniu głowy 10-latkowi za próbę kradzieży lizaka z kieszeni naszego gajeru - to nie byłoby to aż tak śmieszne jak niewspółmierność polegająca na odpieraniu w pojedynkę ataku czterech agresorów, którzy wtargnęli niespodziewanie do czyjegoś domu. Poczucie humoru madame Robesp... pardon... Michalewicz jest najwyższego poziomu. I nie przekracza żadnych granic (logiki, przyzwoitości i takich tam).
No to - doceńmy dorobek satyryczny pani Magdaleny: buhahahahahaha!!!
Inne tematy w dziale Polityka