publicysta publicysta
891
BLOG

Kartka z lata: 27.08 'publicysta' atakuje psa:) Bye piękne oczy:

publicysta publicysta Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 30

Dedykuję: wszystkim blogerom i komentatorom piszącym kartki z wakacji i swoje wrażenia, i wszystkim innym wagabundom, włóczęgom , turystom pieszym, kolarskim, fotografom pejzaży. A zwłaszcza tym, którym obiecałem kilka wrażeń z lata:Karolinie Króliczek, JózefowiK, Wiedźmie Margo, Newdemowi,  i innym Glogerom::))


Kartka z lata: 27.08 'publicysta' atakuje psa:) Bye piękne oczy:

To jest myszołów, jego wielkie o rozpiętości nawet 1 metr skrzydła i obraz towarzyszyły mi stale podczas wędrówek za Przemyśl, na moje ulubione od lat 70-tych tereny.
Jest teraz 3 września, siedzę wieczorem i skubię powoli wiejski chleb kupiony podczas ostatniej wędrówki 8 dni wcześniej: brązowy, wypiekany na liściu kapuścianym. Pachnie jeszcze ten liść, chleb i nawiewają jak różdżka czarnoksiężnika zapachy ziół, traw, obrazy przestrzeni, pagórów, widoków po horyzont, obrazy pól krokusów, dzikich śliw, jabłoni, drzew dzikich czerwonych róż, słońca, martwych węży i żmij leżących na polnych drogach...

I przygoda: ‘publicysta’ atakuje wilczura we wsi Kopyśno i zwycięża!

Jak pisałem na blogu - 7 lipca zaatakował mnie pies bojowy i potężnie potłukł lędźwiowe części kręgosłupa. Wyjazd do Przemyśla i wycieczki poza miasto miały tym razem na celu regenerację sił i odbudowę witalności organizmu po tym wstrętnym ataku potężnego psiora.

27 sierpnia poszedłem na jedną z tras: z położonej malowniczo wsi Brylińce 20 km za Przemyślem na moją ulubioną górę Kopystańka szlakiem czerwonym:


Kartka z lata: 27.08 'publicysta' atakuje psa:) Bye piękne oczy:

Trasa jest bardzo piękna i długi czas idzie urokliwymi drogami leśnymi w górę:


Kartka z lata: 27.08 'publicysta' atakuje psa:) Bye piękne oczy:

Po wyjściu z zasadniczej części szlaku wychodzi się na drogę do wsi Kopyśno: mijam dwóch turystów na górskich rowerach (cześć, cześć, dzieńdobry) i zbliżam się do zabudowań wiejskich. Nagle patrzę w zabudowaniach pies, skrzyżowanie jakby husky’ego z wilczurem bojowym, zauważył mnie i natychmiast rusza na mnie, odległość 15 metrów...ja stoję i myślę filozoficzno-estetycznie tak:

”oho, znowu kurwa psa nie uwiązali, ledwo wylizałem się z jednej kontuzji a zbliża się kolejna, chyba się nie wywinę od pogryzienia i wykrwawienia...plecak za duży już go nie użyję została sekunda czasu...składany nóż armii francuskiej zawieszony na pasie już nie do użycia, przed chwilą go złożyłem”...

Wściekły na fatalny swój los i straszliwie oburzony na przeklęte psiory  i tragicznie nierozważnych miejscowych gospodarzy ‘publicysta’ doszedł do paradoksalnego wniosku i decyzji:  wywalił w bojowy sposób prawą nogę do przodu, oparł się silnie na lewej cofniętej lekko do tyłu i wychylając tors w przód jak do ataku wydał z siebie straszliwy ryk: „S-P-I-E-R-D-A-L-A-J!!!!!”:  pies  w mgnieniu oka doznał szoku od tego ryku, podkulił ogon i po usłyszeniu jeszcze jednego ryku: „S-P-A-D-A-J !!!!” spadł w podskokach do murowanej chatynki...

Ale jest i inna równie ważna strona medalu: szedłem oficjalnym szlakiem turystycznym oznaczonym na mapie ”Pogórze Przemyskie” wydanej przez Wydawnictwo COMPASS w Krakowie z nadrukiem: „Nowość. Aktualizacja2009” a kupionej kilka dni wcześniej w przemyskim PTTK. Odradzam wszystkim turystom wycieczkę tym szlakiem do czasu dokonania uzgodnień między miejscowymi gospodarzami, przemyskim PTTK i wydawcami mapy  w celu wydania gwarancji turystom, że psy będą mogły swobodnie biegać ale w obrębie zamkniętych zabudowań, lub w czasie otwarcia tychże zostaną uwiązane na smyczy nie do zerwania. W innym przypadku wycieczka nie ma sensu.

Minąłem potem holenderską turystkę w jeepie wraz z mężem i dziećmi. Nie daj Bóg gdyby wysiedli niedaleko zabudowania z psiorem: masakra, prokuratura i cmentarz. Zamiast pięknego urlopu w Polsce! Na Kopystańkę szła również wycieczka ze wsi Rybotycze  turystów jadących w Bieszczady autokarem – uratował ich przed psiorem fakt, że szlak żółty, którym się idzie z Rybotycz jest źle zaznaczony na mapie: omija wieś! Na mapie nie omija wsi i gdyby się pogubili trafiliby na strasznego potwora.

Odradzam też przy wędrówce [ bardzo rzadko występującej obecnie gdyż nieciekawej ] trasę polnymi drogami z Kopyśna przez Koniuszę, Gruszową do Huwnik i dalej na Kalwarię Pacławską – gdyż na trasie tej nie wolno zejść w prawo w dół: są tam same prywatne tereny i dojście do drogi do Rybotycz i dalej Arłamowa lub Kalwarii nie jest możliwe. Mapa nie zaznacza tego faktu wcale...

A teraz polecam wszystkim wspaniałą stronę J.S. Herburta z której wkleiłem zdjęcia do dzisiejszego postu: w kategoriach „Okolice” znajdziecie piękne i unikatowe zdjęcia wnętrza cerkiewki w Kopyśnie, zdjęcia dróg na Kopystańkę, i inne piękne i wspaniałe widoki:

http://przemyski.blox.pl

II przygoda: przed owczarkiem ratuje mnie kobieta w jeepie [masz ci los, znów możliwa tragedia...]

Wcześniej podczas wędrówki 17 sierpnia pobłądziłem i wszedłem w prywatny teren: patrzę duży biały owczarek już smakowicie przygląda się ‘publicyście’ i powoli nabiera na mnie azymut:)   [może w psim świecie już rozeszła się wieść, że chudy i wysoki mężczyzna w bojówkach przywalił psu w lipcu a pies mnie i mam z psim światem zaległe porachunki??]  Na szczęście była tam właścicielka terenu, która natychmiast kazała mi wskoczyć do jeepa – uratowała mnie wywożąc daleko poza teren posesji...Dzięki dzielna kobieto...jednej przygody mniej...Byłem tak zszokowany, że bredziłem od rzeczy w szybko pędzącym po pagórach jeepie, zapomniałem się przedstawić i na koniec wykrztusiłem tylko „Dzięki za pomoc”

III przygoda: oczy, piękne oczy:)

Pozostaje jednak fundamentalne pytanie: ”czy podczas tych wędrówek [a były ich jeszcze trzy] ‘publicysta’ nie spotkał młodej pasterki owiec??? O ładnych oczach i pięknym, bardzo pięknym uśmiechu? Same ‘Licho’ wiszące do góry nogami na dzikich jabłonkach w głębi lasu za Kopystańką i chihoczące  bez sensu od ucha do ucha raczy wiedzieć...Sam ‘publicysta’ nie może tego rozumnie stwierdzić. Więc pokazuję Czytelnikom obraz innej pasterki – pasterki krów, może podobna jest do tej młodej pasterki owiec i powiecie mi kto to był?:


https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/df/7f/cf/df7fcf62aa8c5115cecd5e2c1a5f00c3.jpg

pinimg.com


A to foto-plast przyjaciela tej pasterki krów: młody psotnik i podrywacz:


http://www.gitaaonline.com/wp-content/uploads/lord_krishna_puskar-paintings-1.jpg

gitaaonline.com


Podobno ma na imię Kriszna. Uważaj stary podrywaczu – możesz mieć w każdej chwili ze mną do czynienia: powiedz mi, czy ja naprawdę w górach przy Kopystań widziałem młodą kobietę z pięknymi oczami, czy mi się śniło?  Bo jak nie to w przyszłym roku pójdziemy tam razem i sprawdzimy. Popatrz - widok z Kopystań wygląda tak:


Kartka z lata: 27.08 'publicysta' atakuje psa:) Bye piękne oczy:

Może coś Ci to przypomina...? I masz sobie wbić do psotniczej głowy: idziemy lub nie idziemy...Cześć! [ (: ]

Kartka muzyczna: Przemyśl żegnałem 28 sierpnia w piątek na dziedzińcu przemyskiego zamku: śpiewał Wojtek Korda a grał Band, którym dowodził jeden z najlepszych polskich perkusistów: Andrzej Nebeski, przemyślanin z pochodzenia


Kartka z lata: 27.08 'publicysta' atakuje psa:) Bye piękne oczy:

Koncert z okazji 50 lat polskiego rocka. 65-latkowie grali ostro, śpiewaliśmy wszyscy największe przeboje Wojtka Kordy zwłaszcza „Niedziela będzie dla nas”. 

Wkleiłem zdjęcia Tomasza Bielińskiego z koncertu zamieszczone na: http://www.kultura.przemysl.pl/index.php


Gra klasycznego rythm and bluesa najbardziej oryginalny w historii polskiego rocka zespół „Polanie” założony w 1965 roku, na bębnach poglądową lekcję daje Andrzej Nebeski: „Nie zawrócę”:




 

publicysta
O mnie publicysta

uwielbiam przyrodę, filozofię, sztukę  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości