publicysta publicysta
96
BLOG

Dokumentacja LC „Przemyśl-Poezja”

publicysta publicysta Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

                   http://img.mp.itc.cn/upload/20170321/c38f0210e4a44a94a4cddf364a076aff_th.jpeg


                    Ai Wei Wei: performance ‘Law of the Journey’ Praga, 2017: mp.itc.cn
                    http://img.mp.itc.cn/upload/20170321/c38f0210e4a44a94a4cddf364a076aff_th.jpeg



Dokumentacją będzie również objęte LC (czasopismo internetowe) pod nazwą „Przemyśl-Poezja”.
Miało ono na celu zdokumentowanie i swoistego rodzaju opis przemyskiego festiwalu poezji znanego pod nazwą Przemyska Wiosna Poetycka odbywającego się rokrocznie w Przemyślu od 1994 roku.
Jak Państwo zauważyliście na 3 dotychczas postawione zdania – 3 razy pojawił się termin „dokumentacja”.

Internet w Polsce zaczyna komplikować życie

Niestety era Internetu zamiast ułatwiać ludziom życie zaczyna je komplikować – przynajmniej w Polsce. Od kilku lat znikają z dnia na dzień całe strony, nieraz całe portale, lub zmieniają z dnia na dzień kolory, idee, layout lub format – obracając wniwecz wszelkie racjonalne plany.
Począwszy od sejmu i stron rządowych, przez byłe „informacyjne portale” – obecnie będące własnością zagranicznych inwestorów,  Aż do stron komercyjnych różnego rodzaju biznesu od największego do śmieciowego.

Ja podkreślam jeszcze raz rzecz fundamentalną dla tych przedstawionych ocen:  w latach 2006-2015 pracowałem w sieci, w tym 2 lata prowadziłem Biuro Poselskie. Internet był moim narzędziem pracy, nie komputer – żebyśmy się dobrze rozumieli. W tych latach polska sieć internetowa stawała się coraz gorsza jakościowo i w sensie obsługi, aż osiągnęła w latach 2015 – 2016 całkowite dno.
Do pracy w sieci Internet i do Biura Poselskiego nie przyszedłem wypadłszy kurze z pod ogona: miałem już przed 2006 kilkaset publikacji ogłoszonych drukiem, w tym kilkadziesiąt naukowych /kilka tłumaczonych na 5 języków/ , byłem już cytowany, niekiedy całymi stronami.
Tak więc z całym swoim warsztatem naukowym, po kilku latach pracy w sieci, i prowadzeniu blogów prywatnych własnych i kilku oficjalnych, a potem LC mogę sformułować prawidłowe wnioski:


1/   zarówno do prowadzeniu stron i blogów prywatnych, organizacji społecznych, firm komercyjnych, a być może nadal prywatnych poselskich – polska sieć się nie nadaje w jakimś szerszym sensie. Coraz mniej wyników wyszukiwań w Google i You Tube, strony sejmu, rządu i inne zamieniły się w galerie fotograficzne i PR i przypominają labirynt.


2/   przy prowadzeniu stron prywatnych a zwłaszcza blogów – musi istnieć stała dokumentacja własnej działalności. Najlepiej w kilku egzemplarzach.
Albo plik + wydruk pliku, + wydruk postu /notki/ z sieci,
Albo dodatkowo wydruk postu na kolorowej drukarce i dodatkowy screen.
Wynika z tego, że pisząc poważne rzeczy w Polsce – trzeba mieć dodatkowo cały aparat dokumentacyjny o dość dużych kosztach zakupu, konserwacji, i używania. Ceny np. prądu wzrosły od 1989 o kilkanaście razy, koszt drukarki kolorowej, normalnej, tonerów, scanera, okablowania, monitora, komputera, opłat za Internet, etc – jest już koszmarny.
Tak, że prawdę mówiąc pisanie w sieci w Polsce jest już w tej chwili zajęciem dla ludzi mających wystarczające pieniądze na pisanie, utrzymanie finansowe aparatury piszącej a jednocześnie dokumentującej.
 I ze względu na czas życiowy,  pieniądze a więc koszty indywidualnego utrzymania – nie opłaca się.  Chyba, że ktoś zarabia na pisaniu i rekapitalizuje swój kapitał ludzki – czysto indywidualny, i kapitał finansowy nawet niewielkie lub bardzo skromny.

W erze przedinternetowej również – jak wszędzie na świecie – dokumentowało się swoje publikacje. Oryginalny numer czasopisma + maszynopis,+ niekiedy nadbitki + kopie kserograficzne – były wystarczającym udokumentowaniem publikacji.

Internet – i tak się o nim myślało na wejściu – miał ułatwić dokumentację! W sieci jest to jest i koniec!
Niestety – zwłaszcza w Polsce – wyroili się poprawiacze świata pewnie z dzieworództwa kamieni i spaprali co się dało. Wielokrotnie byłem świadkiem, że walono pieniądze w tej samej firmie, czy tym samym portalu w projekty gorsze o kilka, kilkanaście razy. A przy każdej takiej zmianie niszczono archiwa. Co samo w sobie jest komedią: jak firma, czy portal może niszczyć swoje archiwa, czyli swój dorobek?
A może – bo tam nie idzie o dorobek, archiwa swojej działalności, swoją godną dokumentację – a o dzisiejsze pieniądze.
I to tłumaczy dzieje polskiej sieci w ostatnich latach, czy ostatniej dekadzie – lotne piaski. Antykulturowe, antycywilizacyjne, niesystematyczne, niestabilne.
Chimera, chimeryczna kobieta lub niedorosły mężczyzna o niestabilnym charakterze /labilnym/.

Mój sposób pisania w sieci: plik WORD + notatnik + edytor w sieci jest pracochłonny i przy polskiej chimerze nieopłacalny czasowo, życiowo i finansowo.
I wymaga dodatkowych kosztów jak się okazało do 4 stycznia 2017 na dokumentację.
W sensie terminologii handlowej – jest to przerzucanie kosztów własnych na konsumenta.
W sensie własnej działalności życiowej pisanie w polskiej sieci jest nieopłacalne życiowo, finansowo, i jest stratą czasu.
Co przy rosnącym przejmowaniu polskich aktywów przez Warszawę i województwo mazowieckie – w 2020 będzie tam 20% PKB – grozi nawet katastrofą życiową, blokując własną karierę i powodując dodatkowe koszty.

Konieczność detoksu.  Zatoksykowana sieć polska, tak jak środowisko miejskie benzo a pirenem

Wielokrotnie pisałem tutaj o pewnej charakterystycznej cesze uczestnictwa w polskiej sieci – po wielu godzinach pracy w Internecie organizm wymaga detoksu. Sama praca w sieci jest też niemożliwa, bez bhp constans w postaci równoczesnego słuchania muzyki /na przykład/.    
Jednocześnie wszyscy europosłowie, posłowie, dziennikarze mejnstrimu uczestniczą w tych niedogodnościach i nie protestują – a poprzez to w bierny sposób popierają taki san rzeczy. Nie widać też chęci do zmiany lub egzekucji ustaw – np. w zakresie BHP pracy na elektronicznych środkach informacji – a raczej w stronę ograniczenia praw piszących. Nie widać rozwoju e-społeczeństwa lub i-goverment.

BREXIT jeszcze ich nie otrzeźwił – a właśnie oni za niego odpowiadają. To chyba nie ja ciągnąłem w początkach lat 90-tych Polskę do Europy!  Mimo, że już 2-3 lata po podpisaniu Umowy Stowarzyszeniowej Polski z Europą widać było, że coś tu nie gra. A więc w latach 1993-1994.
W 1997 dopiero przyjęto nową konstytucję, a należało ją przyjąć od razu na wejściu w 1991.
W chwili podpisania Umowy z Unią. Lub najpóźniej w 1992-1993.

Czy Koonig, Rauschenberg, Warhol byliby w polskiej sieci? Nie!

Ostatni kwartał 2016 roku poświęciłem na analizę amerykańskich projektów xx wieku, projektów i nurtów czysto amerykańskich dzięki którym Amerykanie weszli na stałe do historii sztuki tworząc nowe rozwiązania.
Zachowałem się tutaj podobnie jak w latach 70-tych xx wieku – wtedy studiowałem amerykańską poezję Whitmana, Bly’a, Snydera, etc.
Z tym, że teraz wziąłem na warsztat Nowojorski Underground pop-art i Boba Dylana.
Zachodzi więc pytanie czy gdyby żył dzisiaj Warhol, Ginsberg, etc – czy dokumentowali swoje prace w polskiej sieci.
Oczywiście, że nie.
Raz, że bliżej mają do amerykańskiej sieci, dwa, że gdyby polska była lepsza i gwarantowała lepszą stabilność to byliby na polskich portalach.
Nie gwarantuje.
A więc rozwój sztuki poprzez polską sieć jest w zasadzie niemożliwy. Z powodu jej niestabilności. I braku ciągłości. Co widać gołym okiem. Nie ma tutaj Rammstein, Slayer, Dylana, Patti Smith, Rolling Stones, Paula Mc Courtneya, Bollywood, Hollywood, Tollywood, i tysięcy innych.
Więc póki co polska sieć ma charakter życzeniowy.


Koonig  Pinterest

https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/e2/2d/e3/e22de339d53107cc284917224abd23a1.jpg
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/e2/2d/e3/e22de339d53107cc284917224abd23a1.jpg


Rauschenberg  Evening Standard

https://static.standard.co.uk/s3fs-public/thumbnails/image/2016/11/29/09/robert-rauschenberg.jpg

Warhol  CNN.com

http://i2.cdn.cnn.com/cnnnext/dam/assets/161102161906-new-andy-warhol-factory-stephen-shore-1-super-169.jpg

Ai Wei – też nie: NYC, Praga

Ale unikając zarzutu, że piszę o starociach, weźmy Ai Wei Wei jednego z największych w tej chwili artystów na świecie: ma projekt w New York popierany przez burmistrza NYC, a ostatnio przedstawił performance w Pradze. Czy dokumentuje na polskich stronach – nie.
https://s.yimg.com/uu/api/res/1.2/7jJUAwtp8OeNyEGkLd_v5A--/aD00MjY7dz02NDA7c209MTthcHBpZD15dGFjaHlvbg--/http://media.zenfs.com/en_sg/News/AFPRelax/aww_2017_dokume.5a436141002.w640.jpg
Ai Wei Wei: performance ‘Law of the Journey’.  Za: Modernist
Link aktywnyhttp://i0.wp.com/www.modernists.fr/wp-content/uploads/2017/03/ai-weiwei-law-of-the-journey-2.jpg?resize=1125%2C600
za Modernist:  link aktywny: http://www.modernists.fr/ 
http://ngprague.cz/en/exposition-detail/ai-weiwei-zodiac-heads/
http://www.ngprague.cz/en/exposition-detail/ai-weiwei/
http://www.ngprague.cz/userfiles/expozice/max/58c3963f1386560048759233.jpg

 Poezja w sieci – najpierw dokumentacja potem publikacja

W obecnej sytuacji poezja jest jeśli idzie o wszystkie dyscypliny artystyczne w Polsce w najgorszej sytuacji. Prawie nieobecna w radio /np. Dwójka/, telewizji, prasie.
A przy zwijających się księgarniach i bibliotekach czasopismach drukowanych – baza ludzi piszących będzie się najprawdopodobniej zmniejszać.
Słaba dokumentacja i niepewna, duże koszty pisania w sieci, brak najczęściej honorariów za druk klasyczny, ponoszenie prywatnych kosztów za druk tomu poetyckiego -  to podstawowe blokady rozwoju.


Wracam do Przemyśla: LC ‘Przemyśl - Poezja’ i inne publikacje

Kilka dni temu wykonałem na FB „Analizę dla Prezydenta Przemyśla Roberta Chomy” aktualnego stanu znanego i prestiżowego przemyskiego festiwalu poezji.
„Analiza” omawiała w zwięzły sposób dotacje dla festiwalu z Ministerstwa Kultury poprzez Instytut Książki w Krakowie, oraz możliwą politykę dotacyjną Ministerstwa na program „promocja czytelnictwa” w najbliższych latach.
Pan Prezydent podziękował za materiał i zaprosił na rozmowę. Podziękowałem uprzejmie za zaproszenie i podałem termin mojego pobytu w Przemyślu- czerwiec, lipiec.

Wynika z tego, że dokumentacja LC ‘Przemyśl-Poezja’ musi dokonać się w maju. 

Miło będzie poinformować Prezydenta Przemyśla, że było kiedyś takie czasopismo mające na celu dokumentację festiwalu. Było i nie ma. Z obiektywnych powodów. Ideą tego czasopisma był charakter kroczący: rozwijać się miało poprzez napływ kolejnych dokumentacji w latach powiedzmy 2015/16 – 2020.
Nie jest to jedyna dokumentacja festiwalu: jest oficjalna na stronie organizatora Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK, oraz dokumentacja fotograficzna na stronie pani Grażyny Niezgody /niezgoda.pl/, oraz w PR Rzeszów, portalach jak Onet.pl, interia.pl, gazeta.pl, lokalnych stronach internetowych, etc.
Najprawdopodobniej – a zależy to również od pana Roberta Chomy – przemyskie uczelnie rozpoczną prace dokumentujące ten festiwal mający już 23 letnią historię. Tak, że potrzebne będzie zgromadzenie bazy danych jako punkt wyjścia rozważań. No i jako logiczna kolej rzeczy LC „P-P” w bazie danych już nie będzie w linkach i netografii.

Przemyśl Marzec 1968

Jednocześnie jakieś 2 tygodnie wcześniej podałem na FB wszystkie znane mi dokumentacje Marcowych wydarzeń w 1968 w Przemyślu, na czele ze specjalnym wydaniem dziennika „Rzeczpospolita” z 2008.
Przemyśl jak informują strony IPN i nie tylko był jednym z pierwszych miast w Polsce gdzie protesty takie miały miejsce. Start młodzieży przemyskiej z protestami miał miejsce już 12 marca.
W przyszłym roku minie 50 lat od tamtych wydarzeń i byłoby na miejscu, gdyby pełna dokumentacja Marca’68 ukazała się w przemyskich periodykach.
Tak, że na rozmowę z Robertem Chomą zawiozę komplet dokumentacji przemyskiego marca jaki ukazał się w mediach, na stronie IPN, innych stronach internetowych, oraz 2 płytki z fotografiami jaki otrzymał każdy uczestnik oficjalnych obchodów 40 Marca które odbyły się w Pałacu Prezydenckim w 2008 na zaproszenie Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Płytki te otrzymaliśmy od organizatorów. Oczywiście dam je do skopiowania, oryginał jest moją pamiątką.

 Inne moje publikacje w mediach przemyskich i o Przemyślu

Przedstawię też inne moje publikacje Panu Prezydentowi – wyłącznie w formie bibliografii jako załącznik do rozmowy ( bio-Art) – zamieszczone w prasie przemyskiej na dowód, że moje zainteresowanie miastem nie jest koniunkturalne, oportunistyczne czy incydentalne.
Między innymi będą to:  artykuł proponujący staranie się miasta o wpis na Światowe Dziedzictwo Ludzkości UNESCO zamieszczony w Przemyskim Informatorze Kulturalnym - 1995, artykuły i noty w „Tygodniku Pogranicze” 1995, 1996 - m.in. wywiady ze Staszkiem Sojką i Jolą Cynkutis, oraz Markiem Kuchcińskim – ówczesnym radnym miasta i profesorem Jarosławem Piekalkiewiczem z Uniwersytetu Stanu Texas w Lorence; recenzja z koncertu Andreasa Wollenweidera na Zamku w Krasiczynie przy ponad 1.100 osób widowni,  wiersze opublikowane w „Spojrzeniach Przemyskich” 1992, i „Strychu Kulturalnym” 1995.  

 Turnicki Park Narodowy

Jednocześnie będę musiał przygotować swoją dokumentacje nt  mojego uczestnictwa w działaniach mających na celu utworzenie Turnickiego Parku Narodowego od 1992 roku.
Na prośbę użytkowników FB biorę tę sprawę jeszcze raz na warsztat od 1995  roku w jakiś usystematyzowany sposób – i biorę materiał na możliwe rozmowę z panem marszałkiem Markiem Kuchcińskim, również w miesiącu czerwcu-lipcu.
Tereny te znam osobiście jako turysta od 1974 i jak już pisałem tutaj na blogu jestem uważany za weterana szlaku na Kopystańkę.
Teren więc mam zbadany własnym potem i butami turystycznymi jak i oparzeniami od słońca, ale i teoretycznie. W 2016 pojawił się nowy element: o ile w 1993 pisałem w mojej naukowej monografii, że tereny te są najczyściejszym ekologicznie miejscem w Polsce – o tyle w 2016 dane GUS dowodzą, że najczyściej jest na terenach Puszczy Bortnickiej /województwo olsztyńskie/.
23 lata wystarczyło, żeby potwierdzić wartość idei utworzenia Turnickiego Parku Narodowego. Brak Parku przyniósł w efekcie skażenie terenu, może jeszcze niezbyt destrukcyjne ale na tyle istotne, że spowodował spadek w rankingu na rzecz Puszczy Bortnickiej.

Kolejna dokumentacja – moje uczestnictwo w I „Solidarności”

Ponieważ nadal – 28 lat po okrągłym stole – nie ukazała się historia mojego regionu Solidarności, muszę sporządzić prywatną dokumentację mojego uczestnictwa w tej organizacji związkowej od września 1980 do 13 grudnia 1981.
Zakładałem ten związek od pierwszych dni, można powiedzieć nawet, że w moim ówczesnym biurze powstała „Solidarność”!
Minęło pokolenie już, jedno pokolenie od 1989 i nadal nie ma historii Regionu.

No comment.

Padła blogosfera

Chora ciekawość….
Era przedinternetu: adres w sieci nie wystarczy, muszą być namiary, pewnie żeby zbierać haki.
Komuna jak była tak jest,  zwłaszcza zabór rosyjsko-sowiecki.
Jeśli przez 200 lat stali tutaj Rosjanie i Sowieci – to za 200 lat może będzie tutaj lepiej.
Świetnie kiedyś definicję Polski przedstawił profesor Tokarczyk z UMCS – Polska to hybryda, zlepek po trzech zaborach. Ostatnio celnie pisze nt. znana Eva Thompson.
http://www.americanthinker.com/articles/2017/03/setting_poland_on_fire.html

Kultura i cywilizacja to dokumentacja. Dokumentacja to kultura i cywilizacja

Ktoś kto czytał moje notki na Salonie24.pl może być zdziwiony, że na temat banalny jak dokumentacja jednego z sześciu LC piszę tak dużo. Otóż dokumentacja to nie jest rzecz banalna jak wydawałoby się na pierwszy rzut oka. To raz.

Po drugie – piszę tak dużo bo mam czas, czekam aż wyschnie mi pranie na balkonie, a oczekiwanie to jakieś 3 godziny.

Odpoczywając co pół godziny od klawiatury stoję na balkonie i patrzę na miejskie ptaki swobodnie gruchające i kwilące do siebie w gałęziach miejskich drzew.  I zastanawiam się czy ptaki te mają jakąkolwiek dokumentację swojej działalności?
Bez zbędnych tzw. wodzów fantazji i filozofowania można założyć, że tak: jest to zbiorowe doświadczenie gatunku danego X zmagazynowane w genach i zachowaniach.
Dokumentacji pisanej, fotograficznej, w nutach, filmach, elektronicznej i w inkunabułach ptaki te nie mają.
Dokumentacja jest własnością kultury człowieka, cywilizacji.
Nie ma kultury bez dokumentacji.
Cywilizacja też jest oparta na dokumentacji.
Dokumentacja jest nośnikiem cywilizacji i kultury.
Środowiska naukowe mają ten problem od zawsze, i mają tę kwestię dobrze rozpoznaną. Stąd studia bibliograficzne, studia nad metodyką, sposobem zapisu tekstu, stosowania przypisów, konwencji odsyłaczy, etc.
A kto np. studiował hermeneutykę – bez względu na jej rodzaj – ten wie, że kompletne i pełne nie zniszczone źródła są bazą materialną tej nauki. A jej metodologia to między innymi wypracowanie procedur odtwarzających dany tekst X – na przykład starożytny kodeks – przy większych czy mniejszych brakach tekstu.
Przecież nadal trwają badania Biblii pod tym kątem i innych starszych tekstów innych kultur i cywilizacji.
Ogłaszane są nadal wyniki badań w tym zakresie.
I od stanu tekstu a więc dokumentacji zależy czy wyniki będą w pełni wiarygodne, czy będą jedynie hipotezą ze wskazaniem dalszego obszaru badań, czy będą fantastyczną bajką dla dorosłych i dzieci. 
Akurat dzisiaj 7 kwietnia – kilka dni po napisaniu powyższego – czytam biografię Chopina pióra Adam Zamoyskiego i wynika z niej, że olbrzymia część dorobku Chopina przepadła, część zagubiona w zawieruchach xix wieku w prywatnych zbiorach, część zniszczyli Rosjanie, część archiwum padła z powodu czyjejś prywatnej vendetty.  

 Dokumentacja i kultura - nie darwinizm i neodarwinizm ewolucyjny

Na podstawie jak wyżej można powiedzieć, że współczesna kultura i jej potrzeby zaprzeczają darwinizmowi i xix wiecznej teorii ewolucji.  A sprowadzenie sieci do behawioru gwarantuje katastrofę
Jest dziwne jak xix wieczne teorie naukowe – podawane bez bibliografii jak Darwina ‘O pochodzeniu gatunków” -  czy jego zwolennika Haeckela, trzymają się mocno pomimo potężnego rozwoju kultury i sztuki xx i xxi wieku, oraz od lat kilkudziesięciu funkcjonowania Internetu.
Wynika z tego, że era przednaukowa – z przed sieci – behawioralna i materialistyczna, walczy na śmierć i życie z turbonowoczesnością.
Jak by nie było po drodze dwóch wojen „naftowych”, teraz trzeciej.
Stąd też biorą się antykulturowe teorie o całkowitej dokumentacji gatunku Homo Sapiens LL zapisanej w genach i głupkowatego grzebaniu w DNA.
Jak i teorie i praktyka „rządzenia” poprzez powodowanie behawioralnych zachowań, S-R, impritingu, itp.

 

Itd.
Dokumentacja w toku

publicysta
O mnie publicysta

uwielbiam przyrodę, filozofię, sztukę  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura