Rozwój duchowy to droga prowadząca z mroku w jasność. To zapalenie lampki - i ujrzenie a nie wyobrażanie sobie, branie "na wiarę" czy fantazjowanie. Lampka się zapala i zaczynasz widzieć. Inni w tym czasie wymyślają teorie, kręcą się w kółko, walczą w imię któregoś z tysięcy poglądów na temat "co kryje się w ciemności". Pyk! lampka płonie i z radością porzucasz wszystko w co wierzyłeś, czemu ufałeś; to tylko śmieci i nic więcej. Ale zanim płomień błyśnie pełną mocą, najpierw będzie delikatnie pełgał. Zobaczysz tylko trochę i migocące cienie, wielkie i chybotliwe. Z czasem coraz więcej i więcej prawdy wyprze kłamstwo i ciemność. Bez wysiłku, walki i poświęcenia. Lekko, radośnie i delikatnie.
Prawdziwa miłość
Ludzie rozumieją rozwój przeważnie jako nowe przedmioty i atrakcyjne osoby w ich życiu, awanse, lepszą pracę - mylą się straszliwie. Jedynym celem do osiągnięcia w ludzkim życiu jest powrót do źródła, Boga, Boskiej energii, najwyższej ekstazy i spełnienia - mniejsza z nazewnictwem. Powrót dokonuje się poprzez świadomość, wstępującą na daną inkarnację w człowieczy awatar. Takim awatarem jest rubaszny Marek, który właśnie robi palcówkę czarnej klawiaturze. Rozwój duchowy to rozszerzanie świadomości; od poczucia biedy do poczucia dostatku i pełni. Od strachu do poczucia że jestem zawsze i wszędzie bezpieczny, bezwarunkowo kochany. Od poczucia samotności do pełni i odczuwania jedności z ludźmi, przyrodą, całą widzialną i niewidzialną rzeczywistością. Wszystkie te odczucia są naturalnym efektem rozszerzenia świadomości - a najważniejszym z nich jest miłość. Nie ta żałosna, płaczliwa z seriali czy cierpiąca bądź walcząca z kościołów - cudowna, pełna ciepła energia odczuwana w sercu. Fajne, przyjemne odczucie, przeganiające precz wszystkie nasze smutki i bóle. Problem w tym że ludzie znają pożądanie, pragnienie, ulgę po ciężkim przeżyciu (że minęło), biologiczne popędy (rozmnażanie, przetrwanie) - i nazywają je miłością, kiedy nie ma to nic wspólnego z miłością prawdziwą. Czymże więc ona jest? ukojeniem odczuwanym w sercu - nie w kroczu, gardle czy brzuchu, ale na linii serca, pośrodku klatki piersiowej. Odczucie ciepła i rozkoszy może się rozlać w inne miejsca, ale centrum rozkoszy będzie zawsze serce. Ludzie biorą narkotyki, piją i robią różne dziwne rzeczy, by poczuć chociaż promil tej rozkoszy, która jest nam dana w prezencie od urodzenia.
Makaron na uszy
Świat duchowy to nie piękne słowa - makaron na uszy naiwniaków, ale wibracja, odczucie. Słowa to wytwór umysłu, człowieka - w świecie duchowym nie istnieją. Im lżejsze i piękniejsze odczucia, tym wyższe i potężniejsze, bliższe Boga. Rozwój duchowy to podążanie za wspaniałymi odczuciami - ukojeniem, spokojem, bardzo wysoką samooceną, świadomym seksem, miłością do siebie i ludzkości - mądrą miłością która zamyka w więzieniu bandytę a nie wypuszcza go na wolność - radością i siłą, energią. To jest właśnie energetyczna ścieżka do Boga. Sam Bóg a przynajmniej to, czego jako Boska świadomość w ciele możemy doznać - to najwyższa, najczystsza i najsilniejsza oktawa energii - ostateczne spełnienie, kulminacja niewyobrażalnej rozkoszy.
Zakryć światło
Mroczne siły zakrywają prawdę używając pięknych słówek. Nie liczy się idea, słowa - liczy się tylko i wyłącznie to, na czym koncentrujesz swoją uwagę. Czy daje Ci to ukojenie, poczucie wewnętrznego spokoju, akceptacji i pogodzenia ze światem? czy łączy i jednoczy, zamiast dzielić i różnić? bo jeśli nie, to oddala Cię od Boga - i żadne słowa, zaklęcia, organizacje i potęgi tego faktu nie zmienią. Im dalej od Boga, tym zimniej, więcej bólu, cierpienia i smutku, walki oczywiście o "dobre" cele. A teraz spójrz na strony największych portali - mordy, gwałty, strach. Gdy zajmujesz swój umysł tymi informacjami, by je zrozumieć musisz je sobie w głowie wyświetlić, poczuć - jednocześnie duchem wkraczając na niskie poziomy wibracji. Horrory, mocne filmy, wszystko co brzydkie i niskie wkracza w Ciebie, jednocześnie zamykając Cię na niskim poziomie a zamykając na wyższe energie. To jest właśnie broń sił ciemności - skierować Twoją uwagę i ją zająć czymś brzydkim, obrzydliwym. Spójrz teraz co robi "nasza" od tysiąca lat religia, katolicyzm - w otoczce pięknych słów, rytmicznych modlitw i śpiewów (trans, półhipnoza) na czym się skupiasz? na cierpiącym za Twoje grzechy i winy Bogu. Cierpienie, poczucie winy, męczarnie, upodlenie, słabość, bezradność. Wszystko podlane sosem "radujmy się" i "Bóg nas kocha". Myślisz że jakikolwiek kochający ojciec by tak postępował wobec swojego dziecka? bóg katolicki to negatywna, spreparowana w konkretnym celu fantazja, nie mająca nic wspólnego z prawdą. To nie jest Bóg doświadczany w medytacji i ciszy umysłu, tylko bardzo niskie odczucia, ciężkie i brzydkie którym nadano ładne nazwy - dobra, Boga, miłości. To oczywiście podstęp, oszustwo i pułapka - a gdy to odczujesz, zostaje to nazwane opętaniem, stajesz się chory, nie jesteś sobą, wykluczają Cię ze swojego grona - dawniej by spalili na stosie żywcem. Gdy poczujesz czym jest prawdziwa miłość, będziesz miał odruch wymiotny na same słowa miłość walcząca, cierpiąca, pełna poświęcenia - nie ma czego takiego. Nie możesz w jednej chwili przeżywać prawdziwej miłości i cierpieć, walczyć. Miłość to piękno i światło, cierpienie to brak światła. Nie może jednocześnie być jasno i ciemno.
Oszustwo niejedno ma imię
Ludzie pragnący wyższego sensu, są wodzeni za nos rzekomo dobrą religią, ateiści i pragmatycy rzekomo obiektywnymi newsami. Pomijając słowa, jest to bardzo podobny poziom wibracji. Telewizor i msza podobno święta tak samo hipnotyzują, wprawiają Twój mózg w stan alfa. Nie dziwiło Cię nigdy, skąd takie odprężenie przed telewizorem? właśnie stąd - to lekka hipnoza, gdzie sugestie wyjątkowo mocno w nas zapuszczają korzenie - a sugestie są niezwykle negatywne, brzydkie. Im więcej przebywasz swoją uwagą w niskich astralnych, energetycznych światach - tym bardziej Twój świat i odczuwanie się do nich upodabnia. Oddalasz się od źródła więc cierpisz, co jest znakiem obrania złego kierunku - i ludzie oddają to cierpienie ostatecznej radości i szczęściu - myśląc że Bóg tego potrzebuje. Bóg nic nie wie o Twoim cierpieniu - Bóg pląsa w promieniach szczęścia. I tylko je mając w sercu, uzyskasz wstęp do jego królestwa. Cierpiący skazani są na niższe, piekielne, astralne stany istnienia.
Witam Państwa, jestem pisarzem (do tej pory 15 książek, ale chcę napisać więcej, o ile "pisarska nerwica" pozwoli), youtuberem, blogerem. Lubię mówić i pisać o sprawach, które mnie interesują.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo