kelkeszos kelkeszos
1001
BLOG

Rufin Piotrowski na Syberii. Człowiek kontra system.

kelkeszos kelkeszos Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

Tego czynu mógł dokonać tylko Polak. Kto wie czy to nie Rufin Piotrowski jest autorem najbardziej spektakularnej ucieczki wszechczasów, z pietyzmem opisanej przez niego samego w trzech tomach "Pamiętników z pobytu na Syberii". To nieco mylący tytuł, bo pierwsze dwie części obejmują wspomnienia z misji jaką autor rozpoczął w Paryżu ( najpewniej na zlecenie Anglików )  w 1843r. i zakończonej aresztowaniem w Kamieńcu Podolskim, procesem i zsyłką na Syberię w rejon Omska. 

Tom trzeci wspomnień, zrobił międzynarodową karierę, tłumaczony na wiele języków zafascynował samego Knuta Hamsuna, gorącego obrońcę Polaka w sporach o autentyczność przeżyć. To fascynująca konfrontacja - w zasadzie bezbronny człowiek w średnim wieku, bo już czterdziestolatek, wobec surowej przyrody  i bezwzględnego systemu. Doskonała dysproporcja sił i środków, w zasadzie nie pozwalająca na sukces, a jednak......

Piotrowski od samego początku pobytu na katordze planował ucieczkę. Przygotowywał się do niej systemowo i systematycznie, z pedantyczną precyzją planując kolejne kroki, o ile w ogóle można coś przewidzieć w takiej eskapadzie. Podejrzewam, że pierwsi zdobywcy kosmosu wiedzieli więcej o celu i warunkach podróży niż ten niezwykły śmiałek.

Cały plan miał doskonały schemat: uśpienie czujności nadzorców, wkradnięcie się w łaski miejscowej administracji i notabli, zgromadzenie środków pieniężnych w jak najmniejszych nominałach, opracowanie trasy, na tyle zaskakującej aby pościg był maksymalnie zdezorientowany. To część planu. Druga, niemniej istotna to odpowiedni kamuflaż i legenda. To akurat było najtrudniejsze do wykonania, ale sposób wymyślony i zrealizowany przez Piotrowskiego, budzi najwyższy szacunek. Nauczył się gwarowej ruszczyzny, używanej przez pielgrzymów tak zwanych "bohomolców" udających się z Syberii, pątniczym szlakiem do Monastyru Sołowieckiego. Spreparował dwa paszporty, co okazało się niezwykłą przezornością, bo podejrzewał ( jak się okazało słusznie ), że jeden może zostać skradziony, zapuścił brodę, przygotował perukę ( rudą ) i ruszył w zaplanowaną na 5.000 kilometrów drogę. 

Słusznie przypuszczając, że pościg będzie szukał zbiega  na trasie w kierunku Chin, lub Mongolii, poszedł w drugą stronę, na północny zachód, do Archangielska, licząc, że uda mu się tam zaokrętować na angielski statek.

Początkowo nocował w wygrzebanych w śniegu głębokich jamach, korzystając z zabranych zapasów żywności, potem coraz śmielej zatrzymywał się we wsiach, nigdy nie rozpoznany i nie wzbudzający podejrzeń. do Archangielska ostatecznie dotarł, choć tu przekonał się, że port jest ściśle strzeżony i wszelka próba dotarcia do nabrzeża skończy się katastrofą. Porzucił zatem pierwotny zamiar i śmiało zaciągnął się na barkę zmierzającą do Petersburga, skąd chciał przedostać się do Prus. Szczęście i świetne przystosowanie do otoczenia pozwoliło ten plan zrealizować. I choć Prusacy go aresztowali, to jednak tajemnicza dyplomatyczna interwencja spowodowała, że ten niezwykły człowiek dotarł ostatecznie do Paryża. Powrócił do kraju na pięć lat przed śmiercią, w 1867r. i osiadł w Tarnowie, gdzie zmarł.

Pozostawione pamiętniki to szczególna lektura, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, powszechnego strachu i braku energii. Podróż odbyta w takich warunkach, na kilka lat przed wynalezieniem lampy naftowej, to dla "bohatera naszych czasów" zafascynowanego swoją fryzurą i paznokciami, ze wzrokiem wbitym w ekran jakiegoś tam "fona", coś zupełnie niewyobrażalnego.

Gdy Horacy w swoich pieśniach twierdził, że "nic nie jest straszne śmiertelnym", zdolnym porwać się na każdy wyczyn w odkrywaniu nieznanego, nie przewidział, że nadejdzie wiek XXI, w którym śmiertelni będą się bać wszystkiego, a wyłączenie prądu na kilka godzin, lub odcięcie od internetu na podobną chwilę, to będą nieszczęścia o rozmiarach katastrofy.

Gdyby Rufin Piotrowski był Amerykaninem, czy Brytyjczykiem jego wspomnienia stanowiłyby kanon światowej literatury i znajdowałyby się w każdym zestawieniu "stu najważniejszych książek wszechczasów". Był Polakiem, więc został skazany na zapomnienie, nawet w swojej ojczyźnie, choć pewnie tylko ta nieusuwalna polskość pozwoliła mu na taki czyn.

Zmęczonym  jazgotem o futerkach, wirusach, faszyzmach, praworządnościach, deficytach, kredytach, PKB, wyborach i opozycji, polecam lekturę Pamiętników Rufina Piotrowskiego, bo to rzadki przypadek rzetelnej relacji wielkiego - małego człowieka z niezwykłego czynu. I jeśli ktoś zainspirowany tokiem narracji, poczuje wyzwanie i postanowi przejść nocą bez latarki przez parokilometrowy las, to może będzie miał lepsze wyobrażenie o beznadziejności tych wszystkich współczesnych "bohaterów" atakujących nas ze wszystkich stron swoimi radami, pouczeniami i mądrościami. 

kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura