kelkeszos kelkeszos
1648
BLOG

Książę Radziwiłł "Panie Kochanku", czyli o przyjaciołach w biedzie

kelkeszos kelkeszos Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 73

Kto zna "Pamiątki Soplicy" Henryka Rzewuskiego, ten wie jaką estymą darzył Karol Radziwiłł niejakiego Pana Wołodkowicza. Jak solennie zapewniał przeora nowogródzkich Bernardynów: " Co to był za przyjaciel! Gdybym go mógł wskrzesić , oddałbym co mam, a sam do was na braciszka bym wstąpił". Największe dowody poświęcenia dla księcia, Wołodkowicz dał ratując go z poważnych tarapatów. Według relacji własnej, magnat po pijanemu najechał niejakiego Piotra Kotwicza i spalił mu dom. Poszkodowany "namalował na mnie sto tysięcy pretensji , i kazał mi oświadczyć , że jeśli mu nie odliczę, to mnie zapozwie". Karol Radziwiłł znalazł się w kiepskim położeniu, bo własny ojciec " był skąpy, a do tego groźny" i syn raczej spodziewał się batogów, niż finansowego wsparcia. I tu znalazł się Wołodkowicz, co to cały własny majątek zastawił i "zagodził Kotwicza". Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie i choć ów Wołodkowicz, swoje późniejsze niesłychane warcholstwo sprawowane pod opieką Karola Radziwiłła przypłacił w końcu głową, to "Panie Kochanku" do końca życia serdecznie opłakiwał druha, wzruszając się na każde jego wspomnienie, a przy tym co i rusz smętnie powtarzał "Wołodkowicza zabili".

Czasy się zmieniły , a wszystko zostało po staremu. Wątpiącym radzę poczytać opowieści Rzewuskiego, zwłaszcza dotyczące elekcji pisarza wojewódzkiego, na które to zaszczytne stanowiska Książę Wojewoda wspierał pana Michała Reytana ( brata słynnego Tadeusza ), a partia przeciwna pana Kazimierza Haraburdę, zresztą szwagra Reytanów. Konflikt był bardzo silny, wynik niepewny, bo powszechne uwielbienie dla Księcia zostało nadwątlone przez niesprawiedliwe obejście z panem Tryzną.

Co się robi w sytuacji gdy elektorat się waha, a przeciwnicy rosną w siłę? Oddajmy głos Henrykowi Rzewuskiemu: " On siadł na kufie, a wóz szlachta ciągnęła po ulicach Nowogródka. Więc co kilka kroków zatrzymywał się , a kto chciał kielich lub garnek nastawiał, a książę czop od kufy odtykał i perorował, prosząc szlachtę by mu dopisała, żeby pana Michała Rejtena na pisarji utrzymać , a nie dać Radziwiłła na pastwę nieprzyjaciół".

A zatem kupowanie elektoratu jest długotrwałą tradycją, zapewne nie tylko polską, ale u nas zaczyna przybierać formy groźne dla państwa. Karol Radziwiłł "Panie Kochanku" chociaż rozdawał swoje, a klientela jego domu była wierna i autentycznie w magnata zapatrzona. Przyjaciół miał zawołanych i gotowych do poświęceń, o czym przekonał się, gdy czasowo wyzuty z majątku i dochodów musiał emigrować i tułał się po obcych stronach. Obecnie rządzący przyjaciół nie mają. To czym dysponuje partia Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego, to stabilne grono wyznawców, liczne, ale nie na tyle aby zapewniać jakikolwiek udział w rządach czy realne wpływy gospodarcze. Reszta to chwiejna klientela zależna od publicznych dotacji, ulg i darowizn. Te zaś można finansować tylko zadłużając się bez opamiętania, albo licząc na "fundusze unijne", będące niczym innym jak ser w pułapce na myszy.

Mówi się , że w polityce nie ma przyjaciół, a rządzi nią jedynie gra interesów. Być może tak jest, choć nie da się na dłuższą metę sprawować władzy w oderwaniu od podstaw, stanowiących oparcie ładu społecznego. I dlatego złudą skuteczności jest wygrywanie po odejściu od pryncypiów. Z obietnic 2015r. pozostała "kufa z winem", wożona przez prominentów rządzącej partii po całym kraju. Odtykają czop wzorem księcia "Panie Kochanku" i nalewają, głównie zresztą obietnice, tym co podstawiają garnek. To nie jest polityka, jaką powinno się prowadzić w obliczu wielkiego kryzysu społecznego i cywilizacyjnego, przed którym stoimy. Bo złudzenia należy porzucić. Ciężki kryzys nadchodzi i niewiele wskazuje na to , abyśmy byli na niego przygotowani.

Tymczasem przyjaciół nie mamy, natomiast na wrogach nam nie zbywa. Gdybyśmy choć potrafili zdefiniować własną rację stanu i umieli choć w części ją realizować, to byłoby pół biedy. Niestety jest cała, bo to , pod czym podpisują się rządzący wiedzie nas wprost ku zniewoleniu. I w czasie gdy zajadle spieramy się o to, kto powinien być pisarzem wojewódzkim, rzecznikiem praw obywatelskich, czy prezydentem Rzeszowa, a rządzący wzorem księcia "Panie Kochanku" urządzają kosztowne uczty dla wyborców, przegrywamy sprawy podstawowe, tak jak przegrywał je Karol Radziwiłł.

Kto pamięta jeszcze opowieści premiera o zrównoważonym budżecie? Kto pamięta zapewnienia o bezpieczeństwie energetycznym? Kto pamięta o opodatkowaniu korporacji i stworzeniu rodzimym przedsiębiorcom równych szans na wolnym rynku? Co dały "konstytucja dla biznesu", czy "konstytucja dla nauki"? O reformie sądownictwa nie wspominając.

Emocjonujemy się sprawami trzeciorzędnymi, podobnie jak przyjaciele księcia wojewody uczestniczymy w wielkich medialnych spektaklach, opartych na sporach pana Gowina, z panem Terleckim, albo pojedynkach pana Czarzastego, z panem Budką. Krew się nie leje, nikt nawet szabli nie dobywa, a w wytworzonym zgiełku zatracamy możliwość oceny spraw podstawowych.

A wolność, własność, suwerenność ? .............. A mury rosły , rosły, rosły, łańcuch kołysał się u stóp.

kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura