kelkeszos kelkeszos
731
BLOG

Wybory, czyli świat w "zaprawce"

kelkeszos kelkeszos Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 40

Gdybym "stojąc pod ścianą" musiał jednym zwrotem określić co odróżnia Polaków od innych nacji, to najpewniej wskazałbym na poczucie humoru. Wbrew bowiem narzuconym narracjom, jesteśmy co do zasady narodem wesołym, choć w dość specyficznym kontekście. Polak bowiem od wieków przyzwyczajony do klęsk i niepowodzeń, wyrobił w sobie unikalną odporność na niedogodności życia, objawiającą się w zdolności do "nieprzejmowania się" nawet w najtrudniejszych sytuacjach, a nawet obracania ich w żart. Oczywiście ta umiejętność nie dotyczy wyobcowanych pyszałków w typie Gombrowicza, Miłosza, czy Tokarczuk, ale jest już bardzo widoczna u realnych geniuszy polskiej literatury, od samego Jana Kochanowskiego począwszy. 

Nawet tragedia wielkiej wojny i lata komunizmu, nie były w stanie tego typowo polskiego humoru wykorzenić, o czym świadczą najlepiej przykłady Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego i Mariana Hemara. Ich obserwacje zawarte w specyficznym języku opisującym ponure czasy, niestety nadal są nieprzedawnione i choć trudno się nie śmiać wspominając co lepsze "grepsy", to jednak ten śmiech jest "po polsku", czyli stanowi ostateczną linię obrony przed zapadnięciem się w rozpacz i bezradność.

Nadchodzące wybory i związana z nimi kampania przypomniały mi stary hemarowski żart, z lat wojennych, o wysyłaniu ekipy cichociemnych do Generalnej Guberni. Na odprawie przed wylotem dostają zalakowane koperty, które mają otworzyć tuż przed skokiem, a po wylądowaniu zniszczyć, wsiąść na przygotowane rowery i rozjechać się nimi w kierunkach wskazanych w znajdujących się w kopertach instrukcjach. Gdy samolot dociera na miejsce zrzutu, uczestnicy wyprawy po otwarciu kopert, ze zdziwieniem stwierdzają, że są w nich puste kartki. Jednak skaczą. Dowódca opuszczający samolot jako ostatni, nie widzi aby jego podkomendnym otworzyły się spadochrony, a po skoku bezskutecznie próbuje otworzyć własny. Lecąc bezwładnie w dół myśli: " przy takiej organizacji, to pewnie i tych rowerów nie będzie".

Społecznie znaleźliśmy się właśnie w sytuacji tej ekipy cichociemnych z hemarowskiego żartu, lecimy w dół bez instrukcji i spadochronu, martwiąc się o to, co na ziemi. A tam wiadomo - tych rowerów nie będzie, bo wpadliśmy w ogromny strukturalny kryzys państwowości, którego przejawy są coraz łatwiej zauważalne, ale publiczność nie chce przyjąć tego do wiadomości, mniej więcej równo podzielona na zwolenników "domknięcia systemu" i tych, nie chcących do tego dopuścić. I niewielu trzeźwych obserwatorów zauważa, że ów system właśnie się wali, bez jakichkolwiek sensownych prób przeciwdziałania. A zatem się zawali.

Kampania wyborcza toczy się przy tym nie wokół spraw istotnych, czyli odpowiedzi na pytanie kto i jak ma przeprowadzić konieczne zmiany, we wszystkich dziedzinach decydujących o możliwości przetrwania naszej państwowości, koncentrując się na kwestiach, dla których miano trzeciorzędnych byłoby nieuzasadnionym przyznaniem rangi.

Wśród starych graczy wyścigowych znane jest jeszcze slangowe pojęcie "zaprawki", mocno zakorzenione w czasach, gdy na Służewcu grano o wielkie pieniądze, a mechanizmy, mimo całego komunistycznego otoczenia, najsilniej związane były z pierwotnymi zachowaniami ludzkich społeczności. Tam jak przez szkło powiększające można było zobaczyć, jak to wszystko działa, a "zaprawka" była stałym elementem dezinformacji, którego społecznie nie wyzbyliśmy się do dziś. Przeciwnie, zyskała rangę głównego czynnika zarządzania masami ludzkimi w skali państwa, a przy obecnych środkach technicznych jej bezwzględna skuteczność jest realnie niszcząca. Kiedyś na wyścigach do rozsiewania fałszywych informacji o koniach, trzeba było używać prostych technik szeptanej propagandy, opartej na autorytecie "tych co wiedzą", trenerów, dżokejów, stajennych, koniuszych i innych pracowników toru, ich rodzin i znajomych. Teraz w skali kraju do budowania owych "zaprawkowych" narracji konieczne są sprzedajne media, sondażownie, agencje reklamowe i "organizacje pozarządowe". Efekt ich działalności jest dokładnie taki sam jak owych roznosicieli fałszywych danych o koniach - dezinformacja powodująca, że ludzie stawiają swoje pieniądze, albo głosy nie w oparciu o własne przemyślenia i realne przesłanki, ale na bazie lewego cynku, lub fałszywej opowieści.

Nasza sytuacja jest o tyle gorsza niż "za komuny", że podówczas dość powszechny był instynkt przetrwania, oparty na nieufności i owej wspaniałej umiejętności obracania wszystkiego w żart, zwłaszcza tych nadętych haseł, mających zbudować z nas jednolite społeczeństwo socjalistyczne. Teraz w wyniku działań wielkich korporacji te naturalne w Polakach umiejętności zaczynają zanikać. Dlatego lecimy w dół bez spadochronu udając cichociemnych i zastanawiając się, czy na ziemi czekają na nas rowery.

Nie czekają, a pacnięcie na glebę będzie w tych warunkach wyjątkowo bolesne. Tyle, że jak to w Polsce, nic nie dzieje się nigdy do końca. Takie to już nasze Licho, które też ma tę polską cechę, że potrafi dopaść tych, co knują na naszą zgubę, dlatego od przeszło tysiąca lat może sobie bezpiecznie egzystować jako polskie Licho. Co będzie? Ogłoszą zwycięstwo Trzaskowskiego, bo taka jest logika rozpadającego się systemu, który nie ma biegu wstecznego i nawet jeśli jego sułtani widzą, że zmierzają ku rozkładowi, to mechanizmów do niego prowadzących nie wyłączą. A zatem chaosu i to na wielką skalę nie unikniemy, bo wywaliliśmy już dawno w niebyt wszystkie atuty i gramy blotkami. Jednak zawsze po każdym chaosie przychodzi jakiś kosmos, a w Polsce zawsze się znajdowały jakieś tajemne siły nie od ludzi pochodzące, które to wszystko na nowo organizowały. 

A zatem ogłoszenie prezydentem Rafała Trzaskowskiego niczego tu nie zmieni, żadnego systemu nie domknie, bo nie da się zatkać kotła gołym tyłkiem najlepiej nawet spreparowanego "dupiarza". Wszystkie te nadęcia przegrają z faktami, a z tymi nie da się dyskutować, bo nie są dyskusją zainteresowane. Skoczyliśmy bez instrukcji w otchłań, spadochron się nie otwiera, a na ziemi nie ma obiecanych rowerów. I znów sobie będziemy musieli poradzić.


kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (40)

Inne tematy w dziale Polityka