Kilka uwag o ataku dronów na Polskę
https://twitter.com/i/status/1965723776273842289
https://twitter.com/i/status/1965730919370936666
https://twitter.com/i/status/1965720393391480974


Co wiemy?
Polska złożyła pilny wniosek o powołanie się na artykuł 4 Traktatu Północnoatlantyckiego po tym, jak w środę została uderzona przez falę dronów. Według premiera RP Donalda Tuska co najmniej dziewiętnaście dronów naruszyło polską przestrzeń powietrzną.
Polska obrona przeciwlotnicza zdołała zestrzelić trzy, a być może cztery drony. Nikt nie zginął, ale doszło do zniszczeń materialnych. W przechwyceniach brały udział polskie F-16 i co najmniej jeden holenderski F-35.
Mała liczba przechwytów nie świadczy o braku wprawy. Zazwyczaj jedynymi przechwyconymi dronami lub pociskami są te, których kurs wydaje się być centrum populacji lub krytycznym obiektem.
Atak ten miał miejsce w kontekście rosyjskiego ataku na wiele obszarów Ukrainy, na który złożyło się 415 dronów, 42 pociski manewrujące i jeden pocisk balistyczny. Drony, które brały udział w tym ataku, wleciały do Polski po przekroczeniu białoruskiej przestrzeni powietrznej. W tym momencie wydają się być nieuzbrojonymi dronami zwiadowczymi/dekonacyjnymi Gerbera.
Czy celem tych dronów była prowokacja wymierzona przeciwko Polsce, czy zostały zepchnięte z kursu przez operacje walki elektronicznej prowadzone przez Ukrainę...
Jednak rodzaj dronów i ich tor lotu wskazują, że była to celowa sonda obrony powietrznej Polski i czasu reakcji obrony powietrznej. Było mało prawdopodobne, aby nieuzbrojone drony spowodowały straty, a prawdopodobieństwo, że 100% dronów zepchniętych z kursu przez operacje WRE będzie tego samego typu, wydaje się znikome.
Wydarzenie to w istotny sposób różni się od poprzednich naruszeń przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Nowością jest kierunek, z którego nadleciały drony naruszające polską przestrzeń powietrzną – po raz pierwszy w historii tej wojny nie poleciały znad Ukrainy ale znaczna część tych dronów przeleciała nad Polską bezpośrednio z Białorusi.
Był to sondujący atak na Polskę, a nie przypadek. Dziewiętnaście nieuzbrojonych dronów, które wyleciały z roju dronów atakujących Ukrainę i trafiły do Polski przez Białoruś, było celowym działaniem.
Ze swojej strony Rosja twierdzi, że nie miała nic wspólnego z tym epizodem.
Rosyjski chargé d'affaires w Polsce Andriej Ordasz odrzucił zarzuty o naruszanie polskiej przestrzeni powietrznej. "Uważamy te oskarżenia za bezpodstawne" – powiedział rosyjskiej agencji informacyjnej RIA Novosti. "Nie przedstawiono żadnych dowodów na to, że te drony są pochodzenia rosyjskiego".
Rosyjskie Ministerstwo Obrony odpowiedziało, że "nie są planowane żadne cele na terytorium Polski", zapytane o incydent. Rosjanie twierdzą, że są skłonni rozmawiać o dronach, których w ogóle nie wystrzelili i które nie mogły być częścią ataku na Ukrainę. Poinformowano, że siły rosyjskie przeprowadziły uderzenie na ukraińskie przedsiębiorstwa wojskowo-przemysłowe w obwodach iwanofrankowskim, chmielnickim i żytomierskim, a także na miasta Winnica i Lwów. Nie planowano ataków na żadne obiekty w Polsce. Zasięg bezzałogowych statków powietrznych, które rzekomo przekroczyły granicę Polski, nie przekracza 700 kilometrów.
"Jesteśmy jednak gotowi do przeprowadzenia konsultacji z polskim Ministerstwem Obrony w tej sprawie" – podkreśliło rosyjskie ministerstwo obrony.
Co z tego wynika?
Jest dużo danych do ustalenia.
Zakładając „najbardziej pozytywny” scenariusz, że był to wypadek, to logicznie rzecz biorąc, Polska musi rozważyć ustanowienie strefy obrony powietrznej o wysokiej intensywności nad zachodnią Ukrainą i aż do granicy z Białorusią, aby chronić się przed rosyjskimi błędami. Najlepszy scenariusz wydaje się matematycznie mało prawdopodobny ale jest możliwy. Implikacja tego, że Rosja sonduje obronę powietrzną NATO w celu oceny reakcji i czasu reakcji.
NATO pokazało „moralną” solidarność z Polską.
Wiemy, że Polska jest zdana na siebie i musi stanowczo ale mądrze postępować. NATO jest organizacją opartą na konsensusie i rzadko kiedy decyzje podejmowane są na sucho. Jeśli Polska nie będzie się broniła nikt jej nie obroni. I nie ma co marzyć, że będzie rozszerzenie przez NATO strefy obrony powietrznej nad zachodnią Ukrainą. Choć wielu z UE i NATO widziałoby tam Polskę.
Polska musi rozwinąć swoją obronę antydronową w oparciu o własną sprawdzoną technologię.
Pomysł Mateusza Morawieckiego jest genialny:
https://twitter.com/i/status/1965762181200277885
Atak Rosji miał na celu szpiegowanie i testowanie gotowości obrony powietrznej Polski, zwłaszcza w kontekście Zapad 2025 [coroczne rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe], które rozpoczną się za 2 dni na terytorium Białorusi. Teraz te dane są analizowane przez sztabowców rosyjskich i białoruskich.
........................................................................
Przeciwko Polsce użyto drony Gerbera
Dron ma szeroką rozpiętość skrzydeł 2,5 m, maksymalną masę 18 kg, maksymalną prędkość 160 km/h, maksymalny zasięg 600 km.
Jest to tani dron dalekiego zasięgu, który według ukraińskiego wywiadu jest wykonany z materiałów takich jak sklejka i pianka i zmontowany w ogromnym rosyjskim zakładzie Jełabuga.
Według ukraińskiego wywiadu ma szeroką rozpiętość skrzydeł 2,5 m, maksymalną masę 18 kg, prędkość maksymalną 160 km/h, maksymalny zasięg 600 km, a z tyłu mały silnik obracający drewnianą śrubą napędową. Ukraińscy i zachodni analitycy twierdzą, że Rosja używa gerbery jako taniego sposobu na nasycenie ukraińskiej obrony powietrznej. Może być używany jako przynęta, odciągając uwagę obrony powietrznej od znacznie droższych dronów Shahed, które przenoszą potężne głowice bojowe. Analitycy twierdzą jednak, że od czasu jej wprowadzenia pojawiły się inne wersje Gerbery z lekkimi głowicami bojowymi lub sprzętem rozpoznawczym. "Gerbery są zwykle wykorzystywane jako część mieszanki systemów" – powiedział Fabian Hinz, pracownik naukowy w Międzynarodowym Instytucie Studiów Strategicznych. "Wydaje się więc możliwe, że w ataku uczestniczyły inne systemy bezzałogowych statków powietrznych, których szczątków jeszcze nie widzieliśmy". Według Ukrainy Gerbera jest montowana w Rosji z zestawów dostarczonych przez chińskiego producenta Skywalker Technology.
Pekin upiera się, że jest neutralny w wojnie i zaprzecza dostarczaniu Rosji pomocy wojskowej.
Ukraińska agencja wywiadowcza twierdzi również, że znalazła w Gerberze komponenty elektroniczne od amerykańskich i europejskich producentów, pomimo ograniczeń w eksporcie technologii podwójnego zastosowania do Rosji.
Z tych 19 dronów prawdopodobnie część startowała z terenu Białorusi?
...
Inne tematy w dziale Społeczeństwo