Czy Żydzi uratują Zachód?
Zachód, a zwłaszcza Europa, w przeciwieństwie do Izraela, nie potraktował poważnie zagrożeń dla swojego cywilizacyjnego przetrwania.
Do Europy w ramach nielegalnej emigracji docierają kolejne fale islamskich emigrantów.
Słoniem w pokoju Zachodu zawsze był radykalny islam, ideologia, która dąży do dominacji i ostatecznie zastąpienia społeczeństw, do których wejdzie. W miarę jak Zachód słabnie, islamiści stają się tylko odważniejsi...
Kiedyś w wielu miejscach Europy Zachodniej odbywały się olśniewające sylwestrowe imprezy. Dzisiaj każda taka Impreza wymaga zabezpieczeń antyterrorystycznych. I tak imprezę na Polach Elizejskich w Paryżu, która w zeszłym roku przyciągnęła ponad milion uczestników w obliczu terroru emigrantów „dumni” Francuzi zdecydowali się w tym roku odwołać.
Moim zdaniem to świadczy o słabości.
Bardziej niż jakikolwiek inny kontynent czy kultura na świecie, to co napisał Douglas Murray w "The Strange Death of Europe: Immigration, Identity, Islam." uzasadnia z czego ta słabość wynika.
Europa jest głęboko obciążona poczuciem winy za swoją przeszłość... straciła wiarę w swoje wierzenia, tradycje i legitymację.
Ja uważam, że pogłębia to jeszcze inżynieria społeczna liberalno -lewicowych elit dążących do budowy państwa Europa. Budowy państwa bez demosu, bo nie ma narodu Europejczycy. Są Niemcy, Polacy, Czesi, Litwini, Francuzi, Włosi i inni ale Europejczyków nie ma i nie będzie.
Podobna słabość jest w Australii.
Jak pisze Gregg Roman: "Przez dwadzieścia sześć miesięcy narastały sygnały ostrzegawcze. Przez dwadzieścia sześć miesięcy rząd Albanese traktował rozwijającą się kampanię terrorystyczną jako problem relacji społecznych.
"Trajektoria była nie do pomylenia. 9 października 2023 roku, dwa dni po masakrze Hamasu w Izraelu, tłum wpadł na Operę w Sydney, paląc izraelskie flagi i skandując groźby wobec Żydów, podczas gdy policja radziła społeczności żydowskiej, by trzymała się z daleka, zamiast rozpraszać tłum. To nieprzestrzeganie podstawowego porządku publicznego stworzyło liberalne środowisko dla wszystkiego, co nastąpiło później."
Można wybaczyć, że przewrócimy oczami, gdy premier Australii Antony Albanese wygłasza obowiązkowe sformułowania, które słyszymy po atakach terrorystycznych: "Akt złego antysemityzmu, terroryzmu, który uderzył w serce naszego narodu... Atak na Żydów w Australii to atak na każdego Australijczyka."
Tak, cóż, panie Premierze, to szczere słowa po fakcie, które niewiele pocieszają tych, którzy zginęli. Lepiej byłoby podjąć realne działania z wyprzedzeniem przeciwko realnemu zagrożeniu, o którym wiedziałeś, że istnieje.
Należy pochwalić administrację Donalda Trumpa, która w zdecydowany sposób broni wartości Zachodu przed islamizacją
Jedną z oburzających ironii naszych czasów jest to, że kraj, który jest najbardziej znienawidzony Izrael ma najwięcej do przekazania Zachodowi w kwestii przetrwania. Izrael jest przysłowiowym kanarkiem w kopalni ostrzegającym przed katastrofą.
Jaka jest istotna różnica między narodami Europy a Żydami?
Liel Leibovitz napisał na X po ataku na Bondi: - "Ofiarami byli Żydzi, ale odbudujemy się, odbudujemy i wzmocnimy" – napisał Liel Leibovitz...."Ale narody, które uległy podstępnej, morderczej ideologii, nigdy tego nie zrobią. Prawie sto lat po Holokauście Żydzi są silni, a państwo żydowskie kwitnie, a Europa ledwie się trzyma, zalana przemocą i niewolnością, będąc cieniem dawnej siebie. A jej elity tworzą filmy typu: „Granica” uzasadniające inwazję islamu na Europę.
"A za dekadę lub dwie Żydzi będą coraz silniejsi, a samobójczy Zachód zostanie pożarty przez zagubionych dżihadystów, których tak radośnie wpuścił."
Ostatnią rzeczą którą Europa chce teraz usłyszeć, jest to, że ma ważne rzeczy do nauczenia się od państwa syjonistycznego.
Musi walczyć o swoje wartości, o swoją kulturę, a dzisiejszy Wiedeń 1683 roku to pilnowanie granicy, deportowanie nielegalnych emigrantów, szkolenie policjantów żeby radzili sobie z atakiem terrorystycznym.
Powoli, nieubłaganie, pozwala, by te zagrożenia gniły wewnętrznie, tracąc jednocześnie własne poczucie własnej tożsamości.
Strategia Bezpieczeństwa Narodowego 2025 to ukryte ultimatum USA wobec Europy....
Część strategii poświęcona Europie stanowi bardziej dramatyczną eskalację, ostrzegając, że narody europejskie stoją w obliczu „upadku gospodarczego”, który może zostać „przyćmiony przez realną i bardziej drastyczną perspektywę zagłady cywilizacyjnej”.
W dokumencie argumentuje się dalej, że „w dłuższej perspektywie jest więcej niż prawdopodobne, że najpóźniej w ciągu kilku dekad niektórzy członkowie NATO staną się w większości państwami spoza Europy”, co stawia, jak to określa, „otwarte pytanie” o to, czy kraje te będą nadal postrzegać swój sojusz ze Stanami Zjednoczonymi w ten sam sposób. Strategia administracji stwierdza również, że „wojna na Ukrainie miała odwrotny skutek w postaci zwiększenia zależności zewnętrznych Europy, a zwłaszcza Niemiec” i twierdzi, że „zdecydowana większość europejska pragnie pokoju, ale to pragnienie nie przekłada się na politykę, w dużej mierze z powodu podważania przez te rządy procesów demokratycznych”.
Strategia obwinia europejskich urzędników za blokowanie wspieranych przez USA wysiłków na rzecz zakończenia konfliktu i stwierdza, że zakończenie „działań wojennych” jest niezbędne do ustabilizowania europejskich gospodarek, zapobieżenia wojnie i przywrócenia stabilności w stosunkach z Rosją: „W podstawowym interesie Stanów Zjednoczonych leży wynegocjowanie szybkiego zaprzestania działań wojennych na Ukrainie, aby ustabilizować europejskie gospodarki, zapobiec niezamierzonej eskalacji lub ekspansji wojny oraz przywrócić strategiczną stabilność w stosunkach z Rosją, a także umożliwić odbudowę Ukrainy po zakończeniu działań wojennych, aby umożliwić jej przetrwanie jako samodzielnego państwa”.
Istotny punkt w części strategii dotyczącej Europy idzie dalej, wyraźnie popierając wysiłki mające na celu wpływanie na politykę wewnętrzną sojuszników USA, stwierdzając, że szeroko pojęta polityka amerykańska wobec Europy powinna priorytetowo traktować „kultywowanie oporu wobec obecnej trajektorii Europy w państwach europejskich”.
„Jeśli obecne trendy się utrzymają, za 20 lat lub krócej kontynent będzie nie do poznania. … Chcemy, aby Europa pozostała europejska, odzyskała cywilizacyjną pewność siebie i porzuciła nieudane skupienie się na regulacyjnym duszeniu” – czytamy w dokumencie.
Nie ma w niej dyplomatycznej papki o "wspólnych wartościach" i "partnerstwie transatlantyckim". To ultimatum dla europejskich goszystów, ale czy Europa posłucha?
Przesłanie Waszyngtonu jest proste: Ameryka pomoże bronić Europy, która wierzy w siebie, ale nie w cywilizacyjne hospicjum!
Goszystowskie elity nie czują się odpowiedzialne za Europę, najpierw Ameryka wyzwoli Anglię, później UE.
Zafundowana przez goszystów Europie polityka migracyjna, przekształca kontynent i powoduje konflikty, prowadzi do "utracie tożsamości narodowej i pewności siebie". Europa doszła do punktu, w którym imprezy kulturalne i jarmarki bożonarodzeniowe wymagają operacji antyterrorystycznych. Co to jest, wielokulturowa fantazja o multikulti rozpadła się na plemienną rzeczywistość, gdzie dominujące państwo zarządza konfliktami między niezgodnymi ze sobą społecznościami. Trzeba utrzciwie powiedzieć, islamscy emigranci nie są wartością dodaną dla Europy.
Nie da się budować strategicznej autonomii na cywilizacyjnej nienawiści do samego siebie. Strategia jasno to podkreśla: Waszyngton chce "przywrócić cywilizacyjną pewność siebie Europy i tożsamość Zachodu." Przez dziesięciolecia europejscy przywódcy obiecywali, że różnorodność będzie naszą siłą, jednocześnie przewodząc społeczeństwom, w których Holenderscy podatnicy wydają rocznie 17 miliardów euro subsydiowanie imigracji, oraz Prawie 50 procent beneficjentów w Austrii i Niemczech ma pochodzenie migracyjne. Tymczasem te same rządy, które nie potrafią zabezpieczyć swoich granic, domagają się coraz większych uprawnień do nadzoru. Władze, które nieuchronnie zostaną skierowane przeciwko partiom patriotycznym nazywanym populistycznymi, zadającym niewygodne pytania.
Waszyngton oferuje Europie wybór, a nie gwarancję. Pomoże bronić Europy suwerennych narodów pewnych swojej tożsamości i gotowych ponieść koszty własnej obrony. Nie będzie w nieskończoność dotować projektu cywilizacyjnego, który wydaje się dążyć do samowymazania poprzez zastępowanie demograficzne, przemysłowe samobójstwa poprzez politykę energetyczną i paraliż polityczny.
Niektórzy uznają to za obraźliwe słowa. Nazywam to spóźnioną szczerością. Kryzys energetyczny w Europie pokazuje Co się dzieje, gdy inżynierom pokazuje się drzwi, a ideologia kieruje polityką. Katastrofa migracyjna pokazuje, co się dzieje, gdy elity wierzą, że mogą przywołać duchy, których nie mogą kontrolować. Luka wydatków na obronę ujawnia dekady zakładania, że amerykańska ochrona będzie kontynuowana niezależnie od europejskiego freeridingu.
Europa nie może być rządzona jako imperium. Każdy zdobywca od Karola Wielkiego po Napoleona to odkrył. UE stoi przed tą samą rzeczywistością: zbyt mocne naciskanie na zjednoczenie polityczne bez legitymacji społecznej przyspiesza rozpad zamiast integracji.
Pytanie, przed którym stoi Europa, brzmi: czy posiada polityczną odwagę, by zmienić kurs: przywrócić bezpieczeństwo energetyczne poprzez energię jądrową i krajową produkcję paliw kopalnych, by uznać, że masowa migracja z kultur przednowoczesnych powoduje nieuniknione konflikty chyba że nowoprzybyli w pełni się zasymilują, odbudują bazę przemysłową niezbędną do produkcji wojskowej i na nowo odkryją cywilizacyjną pewność siebie, która niegdyś uczyniła Europę siłą globalną.
Strategia Waszyngtonu daje Europejczykom lustro. Odbicie jest niekorzystne, ale trafne. Jedynym pytaniem jest, czy europejscy przywódcy będą nadal odwracać wzrok, czy w końcu zmierzą się z kryzysem, który sami stworzyli.
Elity europejskie dążą do wygumkowania państw europejskich i narodów Europy a elity Izraelskie budują silny Izrael odpowiedzialny za obywateli.
....
Inne tematy w dziale Polityka