Rzeczy te zdają się być zupełnie bez znaczenia dla większości mych znajomych. Na wybory do Europarlamentu nie pofatygował się chyba nikt z nich. Choćby dlatego że osoby w moim wieku w większości mieszkają dziś w innych miastach niż są formalnie zameldowane (zwykle „na papierze” wciąż żyją tam gdzie 5 czy 10 lat temu). Aby zagłosować, musieliby stracić dzień i wydać nawet 250 PLN na bilety.
Czytuję opisy aktualnej sytuacji w Rosji i wiele z nich jak ulał pasuje do polskiej sytuacji. Opozycja? A czy mamy opozycję? Tandem PO-PiS, co do którego politycy przyznają że spory między tymi dwoma partiami są tylko teatrzykiem i obrzędem, ów tandem zabetonował polską politykę. Samej PO też nikt nie zagrozi, chyba że korupcyjne bomby które przed kampanią będzie detonować PiS. Doszło do sytuacji w której ci ludzie nie muszą się nikogo bać, nikt nie wejdzie im w paradę. Nie zagrozi im szybkim przejęciem władzy. Podobne jak w Rosji, i w Polsce dominujący obóz nie musi się niczego bać. To rozleniwia, i taka- leniwa- jest polska polityka.
Mam swoją interpretację okrągłego stołu. Było to przekazanie władzy po części Kościołowi, po części grupce „różowych”: centrolewicowych działaczy w stylu Adama Michnika, pierwotnie chcących naprawy socjalizmu. Byli oni dość bezpieczni dla ancien regime’u. Gwarantowali brak radykalnych zmian.
Ustrój który powstał jest tragedią. Dowiedzieć się można z mediów że w Polsce mamy najniższy w UE odsetek pracujących osób w wieku 55-64 lata. Wynosi on zaledwie 28,1%,niemal dwa razy mniej jak w Estonii (średnia w UE to 43,5%). Wygląda to tak że z dawnej klasy licealnej mojego ojca pracują jedynie dwie osoby, mimo że osoby z jego rocznika jeszcze nie są w wieku emerytalnym.
Rzeczy które możnaby krytykować są miliony. Poziom PKB (spadliśmy na trzecią od końca pozycję w UE), żenująca liczba patentów na mieszkańca, fatalna jakość nauki. Z tym że krytykować nawet nie ma sensu. Alternatywy nie ma żadnej, chyba że panowie od poprzedniego reżimu. A dlaczego nie ma? Ludzie zajmujący się polityką mówią że system finansowania partii powoduje że nic nowego nie ma prawa powstać, chyba że zagospodaruje majątek innej partii, jak choćby czyni Stronnictwo Demokratyczne. Partie w Polsce skutecznie powstają tylko przez pączkowanie układów dietetycznych, z posłami mającymi dotacje do prowadzenia biur. Bo przecież nikt nie wyrzuci ze swojej kasy 3 czy 5 mln by stworzyć partię.
Polityka kosztuje, i nikt zwykły nie zainwestuje w nią tyle by być konkurencyjny z mającymi 100-milionowe dotacje do kampanii dominującymi partiami. Układ polityczny się zamknął. Zamknięte są także media. O tym że prezydent Warszawy z ramienia PO przekazała koncernowi medialnemu ITI456 mln PLN na modernizację należącego do tej sieci telewizyjnej stadionu (poprawka: stadion należy do miasta i ma być wynajmowany klubowi po kontrowersyjnych stawkach) dowiedzieć się można było nie z mediów mainstreamowych, ale z plakatów rozklejonych po mieście. Wyszperać można że szefowie ITI wcześniej finansowo wspierali jej kampanię wyborczą. Twórca koncernu ITI Jan Wejchert oraz prezes koncernu Wojciech Kostrzewa „przelali ze swych kont po 10 tys. zł z wyraźnym dopiskiem na kampanię Hanny Gronkiewicz-Waltz”- donosi Newsweek.
Dzisiejsza polska rzeczywistość ma swoje korzenie w okrągłym stole i następnych latach, kiedy to rozdawano koncesje na telewizję, na radio. Niezależni musieli zbyć udziały, jak prezes RMF-u p. Tyczyński, bo groziła im odmowa rozszerzenia ich koncesji przez polityków. Inni świetnie prosperują na styku polityki i mediów. Dawni politycy szefują gazetom, strojąc się w piórka niezależności. Do tego wszystko jest scentralizowane w Warszawie, odpychającej bieda-azjatycką estetyką „najbrzydszej stolicy” Starego Kontynentu jak ostatnio zadecydowali turyści w rankingu czołowego serwisu turystycznego TripAdvisor.
Tu się nie zmieni szybko, i wielu co mądrzejszych nawet nie podejmuje żadnych prób wpłynięcia na cokolwiek. Szeregowi z mojego pokolenia zajmują się biznesem, sportem, seksem, muzyką, bawią się, imprezują. Tamta „polityczna” rzeczywistość ich nie interesuje, taktują ją jak konieczną okupację. Ależ owszem, pójdą zagłosować na zasadzie „mniejszego dobra”. I kierują się przy tym przekazem jaki znajdują w mainstreamowych mediach. Ba, oni często żyją wg wzorców jakie znajdują w owych mediach. Tylko nieliczna część ma dostęp do innych wzorców, wartości, idei.
Tego młodego polskiego mainstreamu nie interesuje dlaczego w tych mediach promuje się tych polityków a innych nie pokazano ani razu. Oni nie wiedzą że dany polityk jest przyjacielem właściciela danej sieci stacji telewizyjnych. Ciekawi mnie, czy politycy kupują sobie obecność na antenie? Znajomy milioner jest o owym procederze przekonany.
Polityka to pieniądze. W USA podobno koszt kampanii do kongresu to milion dolarów. W Polsce słychać o 200 tysiącach, ale wielu wydaje po 800 tys. Tyle pieniędzy nie ma na wydanie osoba młoda. Stąd owe statystyki dowodzące że polski sejm zupełnie i kompletnie nie oddaje przekroju demograficznego. Zresztą ów polski sejm oddaje przede wszystkim: kto kogo pompuje w mediach, kto był przy okrągłym stole i jak się potem ustawił, kto jak się podlizuje szefom partii. Karty rozdane, można to oglądać lub wyłączyć.
Inne tematy w dziale Polityka