Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
210
BLOG

Zielona Księga rządu Tuska: 'Polska 2030', to rozczarowanie

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Polityka Obserwuj notkę 20

Przylazłem na prezentację rzadowej "Zielonej Księgi" pt. "Polska 2030". Oczekiwalem rzetelnego dokumentu, dostalem księgę życzeń tak pobożnych, że nie moglem miejscami ukryć wielkiego banana na twarzy. 

Nie można zarządzać czymś czego się nie mierzy. A raport "Polska 2030" mierzył bardzo kiepsko. Nawet autorzy piszą wprost w akapicie o migracji zarobkowej z Polski, że "osoby faktycznie nieobecne są nadal ujmowane w statystykach", przez co należy z rezerwą podchodzić do prezentowanych danych o dzietności czy małżeńskości.

W innym akapicie szacują emigrację z kraju na 7 % ludności, zauważając że wg ocen GUS z kraju wyemigrowało 2.3 mln osób. W jeszcze innym akapicie szacują ubytek ludności w wieku poniżej lat 30 na terenach wiejskich i w Polsce Południowo-Wschodniej na 20- 25 % lokalnej populacji w tym wieku.

Ale to wciąż nie są pewne dane, tylko szacunki. Wskaźniki jakości życia- tych tu nie ma. Każdą branżę można zmierzyć, podając wartości per capita, czyli przypadajace na statystycznego mieszkańca. W wielu takich porównaniach dopiero wyłazi pozycja Polski, kraju zaplątanego pod wieloma względami nawet za Rumunią i Bułgarią.

Tak można mierzyć jakość usług medycznych, kulturę, naukę, transport, energetykę, mnóstwo dziedzin, z których każda ma jakiś komplet wskaźników porównawczych z innymi krajami. Tu większości z nich nie znajdziemy, ale i te co są, np. Indeks Społeczeństwa Informacyjnego, pokazują że pod tym względem gorzej jest niż w Bułgarii i Rumunii. 

Raport ponadto zawiera rozmaite uogólnienia, błędy i nieścisłości. Część o branżach na których się znam to kosmos niekompetencji i nie-nauki. Dane wzięto chyba z kosmosu, bo są zawyżone o jakieś 30 %. Skupiono się na wskaźnikach nic nie znaczących. Wielkim łukiem ominięto te najistotniejsze, które dopiero pokazują skalę problemu. Trendy które są wynikiem wypaczenia i oznaką problemu gospodarczego do rozwiązania, wzięto za coś normalnego. Największe problemy branży, a więc 3-krotny przerost zatrudnienia i żenującą produktywność na pracownika, całkowicie pominięto. 

W sektorze A z powodu nieudolnej polityki rządów ostatniego 20-lecia wszystko straszliwie podupadło, za wyujątkiem usług X. I cóż możemy przeczytać? Otóż wg raportu "istotnie wzrosło znaczenie" usług X w całokształcie systemu. A ono praktycznie się nie zmieniło, za to reszta podupadła. A na koniec pochwała ostatnich reform rządu PO w sektorze A., które wg wszelkiej teorii i praktyki ekonomicznej winny się zakończyć klęską. 

Jeśli idzie o szczegóły, a w nich tkwi nasz diabeł, ów raport może mieć, zważywszy na to co odkryłem dla rzeczy o których posiadam wiedzę, wartość bliską makulaturze. To zdecydowanie dokument polityczny, a nie naukowy.Zresztą tworzyli go nie naukowcy, nie konsultanci, ale świat polityki właśnie, możliwe że rozmaite ministerstwa na przykład. 

Pan Tusk opowiada, jakim to jest fanem liberalizmu gospodarczego. A liberał kazałby społeczeństwu, a nie organom państwa, tworzyć taki raport. I co teraz z owym raportem? Nie wiem, wnioskując z części na której się znam jako konsultant, tam jest tyle błędów, nieścisłości, że w zasadzie tego nie powinno się poprawiać tylko napisać na nowo.

Jeśli to ma być wynik dwóch lat pracy rządu p. Tuska, to jest to przykre. Z takim rozpoznaniem rzeczywistości, to Panie Tusk, Pan może budować swoje ogródki jordanowskie w każdej gminie, tudzież tworzyć "węzły sportowe" z orlikowymi boiskami i szatniami, ale nie naprawi Pan tego kraju.

Diabeł tkwi w szczegółach. Państwo utkwiliście gdzieś na poziomie metapolityki, a mikropolityka leży. Nie macie jej. 

Liberalizm, panie Tusk, karze wątpić w to że rząd coś zrobi dobrze. Ów raport jest tego po troszę przykładem. Nie chcę oskarżać jego twórców, to raczej wina systemu. Bo nie tak winien ten dokument być tworzony. Liberalne rządy, panie Tusk, outsource'oują nawet tworzenie polityki i strategii, i jest to normą. Od czego są naukowcy, konsulting?

W Wielkiej Brytanii być może to ja byłbym autorem części podobnego raportu, z rządem nie mając nic wspólnego poza honorarium. Do zatrudniającej mnie brytyjskiej instytucji naukowej przyjeżdżał Alistair Darling, kanclerz skarbu, który zlecał rozmaite strategie i polityki. Policjant wówczas stawiał pachołek przed budynkiem który rezerwował miejsce dla limuzyny, a nam zabraniano złazić na parter i kręcić się w pokoju zebrań. A tutaj niektórzy pracowali nawet ze swoim psem, wielkim wilczurem i jego składaną miską schowaną pod biurkiem. 

A w Polsce? Wg Państwa podejścia specjaliści mogą się zgłaszać z uwagami, ale chyba machną na to ręką, bo owa uwaga musiałaby mieć zapewne wielkość owego 400-stronnicowego raportu. Zresztą nikt za to nie zapłaci, a czas konsultantów czy naukowców jest cenny. 

Pan i Pana rząd, Panie Tusk, macie się chyba za liberałów gospodarczych. To zdaje się nieporozumienie. Gdy się rozmawia z promionentnymi politykami z Pana partii na tematy reform branżowych, to powtarzają te same argumenty co postkomuniści kilka lat temu (zdaje się że od nich je zresztą wzięli- są to dokładnie te same argumenty). 

Gdy się im mówi żeby coś sprywatyzować, to następuje cała litania argumentów, że przecież najlepiej jest we Francji, gdzie to coś jest państwowe. Ale dane statystyczne tych opinii nijak nie potwierdzają. Ale taki zagadnięty polityk z waszej partii wie swoje, oj, ile on wie. Specjalista od wszystkiego, ba, ma świetnych specjalistów mu doradzających, i to w domu, w swojej rodzinie. 

A na koniec zarzeka, ze jest etatystą. I że prywatyzacja prowadzi do problemów. I podaje przykład sprywatyzowanej, rzekomo fatalnej usługi publicznej w kraju Europy Zachodniej, o którym, mimo że w owym kraju mieszkałem wiele lat, nigdy nie słyszałem. Może chodziło mu o strajk pracowników danego sektora, który wziął za przykład typowej jakości usług po prywatyzacji? 

Oczywiście możnaby z tym wszystkim polemizować, z owymi nienaukowymi uprzedzeniami, przesądami, obserwacjami gdzieś-skądś-z-daleka. Ale politycy w Polsce w ogóle nie są tym zainteresowani. Niezadowolonym radzą co najwyżej by na urzędy kandydowali sami. To takie PO poza deklaracjami ze sceny.

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka