Drugi dzień Woodstocku, po południu zerwała się ulewa, padało do 11 rano. Te kilkadziesiąt czy stokilkadziesiąt tysięcy ludzi zamieniło kilkanaście km kwadratowych pola namiotowego i terenu przed scenami w jedno wielkie śmietnisko. Śmiecie- kubki, butelki, papiery, walają się co krok. Jeżdżę sporo po Europie, odwiedzam festiwale, i nigdy takiego śmieciowiska nie widziałem.
Jurek Owsiak uczy ludzi śmieciarstwa , burdelu i bałaganu. Gdybym prowadził ten tonocy w śmieciach festiwal, to bym go po prostu przerwał, oświadczając iż program zostanie rozpoczęty dopiero gdy ludzie powyzbierają śmieci do worków i będą zwracali innym uwagę gdy ci zrzucą śmieci na ziemię. Zresztą tu nawet nie ma koszy na śmieci poza wioską Hare Kriszna, gdzie kosze są, i śmieci na ziemi po prostu nie ma. No cóż, bez komentarza wobec p. Owsiaka. Przykry jest stosunek do środowiska naturalnego, który jego festiwal uczy.
Przystanek Woodstock to festiwal polskich dinozaurów. Dinozaurowych gustów muzycznych. Poza "Panteon Rokoko" z Meksyku, grającego rodzaj melodyjnego, tanecznego metalu z elementami rytmów tańców latynoamerykańskich, nic nowatorskiego tu nie słyszałem. Grają tu dinozaury, przyjeżdżają fani o chyba dinozaurowych gustach. Ja swoje gusty muzyczne wielokrotnie w ciągu swojego życia zmianiałem: był rave, było ragga, był denshol, była polska poezja śpiewana, był nawet Turnau, w dziecińskie były Boysbendy i Mark Oh, a nawet chyba Justin Donovan. Na studiach zainteresowałem się muzyką rasta- elektroniczną, dubami, ragga-junglami, d'n'b- jump- upami i dubstepami.
Ci ludzie tutaj nie zmienili swoich gustów muzycznych od czasów liceum. Nie mają internetu, są pogrobowcami subkultur sprzed dekad. Dziś nigdzie w Europie już nie uświadczymy takiego festiwali muzycznego jak Woodstock. Jest on efektem polskiego zapóźnienia kulturowego, tego że tutaj dłużej przetrwały trendy których apogeum w cywilizacji Zachodu minęło 40, 30, 20 czy 10 lat temu. Owsiak jest głównym didżejem tego festiwalu, dlatego że młode pokolenie nie ma dostępu do innych źródeł z muzyką współczesną, jest zamknięte w małomiasteczkowych środowiskach. Woodstock to dwie sceny- folkowa i rock'n'rollowa. Oba gatunki są już w zasadzie domeną starszych pokoleń w Europie Zachodniej, tutaj wciąż widać młodszych fanów.
Festiwal Przystanek Woodstock na pewno nie jest normalny. Poza śmietniskiem, szokuje typ fanów- rodzaj ludzi w wojskowych kurtkach i dżinsach, punków z irokezami w spodniach moro i przetartym tiszercie, w ilościach większych niż w innych krajach Europy. To nie takie festiwale są największymi w RFN czy Wielkiej Brytanii- tam gatunki muzyki są nowsze, więcej jest nowatorstwa, otwarcia na współczesną awangardę, której w tym roku na Woodstoku nie uświadczymy. Ten festiwal to dla mnie bardziej przykład konserwatyzmu kulturowego młodych Polaków, smutny zresztą, niż jakiś fenomen młodego pokolenia. Ono się interesuje głównie alkoholem za 2,90 PLN niż muzyką.
Inne tematy w dziale Kultura