Irytuje mnie bałagan interpretacyjny związany z wyborami samorządowymi. Pomijając już zrozumiałe przekazy partyjne wspomagane usłużnymi mediami, to martwi brak prawidłowej oceny wyborów przez ludzi których na taką analizę powinno być stać. A skoro oni tego nie robią to zróbmy to my.
Porównywanie wyborów samorządowych do parlamentarnych i ( to też się zdarza) prezydenckich to delikatnie mówiąc pomyłka. Nie można porównywać nieporównywalnego. Inne priorytety, inne podjęte przez wyborców decyzje, inne wyniki. Przy zachowaniu bardzo dużej ostrożności i dużego dystansu takie porównania mogą co najwyżej mówić coś o pewnych tendencjach.
W poprzednich wyborach, zjawisko “książeczki” ofiarowało przy wyborach do sejmików kilka, bądź nawet kilkanaście procent poparcia Peseelowi. Takie sztuczne poparcie. Obecne wybory dokonały w tym względzie po prostu rewizji wyniku.
Nie można zatem mówić o klęsce PSL-u w tych wyborach, tak jak w poprzednich nie było żadnego sukcesu. Ta sytuacja sprawia, że nie jest możliwa dokładna analiza porównawcza z poprzednimi wyborami. Zatem nie bardzo można mówić w kategoriach sukcesu lub porażki pozostałych ugrupowań w odniesieniu do 2014. Można by zrobić taką analizę wspomagając się sondażami. Ale powtarzam, wyniki będą daleko niepewne.
Komentarze