Zasiadłem sobie bladym świtem do komputera, prawie codzienny „rytuał" - mamy XXI wiek, zanim prasę dowiozą do kiosku, jej lektura w wersji internetowej. Na Dziennik wystarczy pięć minut - Mazurek, Zaremba, Europa nie ta co rok temu, więc szkoda czasu. Wyborcza mało publikuje w wersji internetowej - więc również nie ma co czytać (a propos bojkotu, muszę czytać GW - wymawiając gw ułożyć usta tak jak się wymawia PRL), ale lubię czytać Wyborczą - z konieczności. Czytanie Wyborczej dostarcza mi codziennie argumentów, dlaczego nie należy jej czytać, ale doskonale się ją czyta między zdaniami - więc bojkotując jej misję (wyborcza to gazeta misyjna) czytam ją. Zaglądam jeszcze do Naszego Dziennika - zdarzają się perełki. Polecam. Doba ma tylko 24 godziny, a więc z dzienników prawie nic więcej nie czytam.
Zawsze na koniec zostawiam Rzeczpospolitą. Na koniec czyli po prostu na deser. To chyba wyraźnie mówi, czym od prawie dwóch lat stała się Rzeczpospolita. Nie przypominam sobie, abym za każdym razem po nią sięgając, nie znalazł co najmniej dwóch tekstów, które przeczytam z ... wielką przyjemnością ? satysfakcją ? Brakuje mi najlepszego określenia - a nie mam czasu, by go szukać. Z poczuciem, że „wyjęli mi to spod klawiatury"? Może najlepiej będzie gdy napiszę - w Rzeczpospolitej znajduję rzeczy które w państwie demokratycznym MUSZĄ być pisane wprost. Nie przemycane, nie owijane w setki zbędnych słów.
Szczególnie - mam poczucie, że wyjęli mi to spod klawiatury - jeżeli czytam Wildsteina, Lisickiego, Semkę, Rybińskiego - piszę szybko, a więc pewnie pomijam prawdopodobnie autorów ważnych artykułów, i uwaga .. Joanny Lichockiej.
Dygresja. Joanna Lichocka w ciągu tych dwóch lat - u Lisickiego - zrobiła chyba największą karierę - jako publicystka. Oczywiście kariera jest niewłaściwym słowem - pisanie tego co się myśli, to w III RP najlepsza droga do antykariery - ale Joanna Lichocka dołącza do czołówki polskich publicystów. Ujmuje sprawy w naturalny sposób, tak jak powinny być ujęte no i przeprowadza doskonałe wywiady - to w jej towarzystwie Rymkiewicz mówił o ugryzienie żubra w d ..., to ona przeprowadziłą świetny wywiad z Tomaszem Burkiem.
Wczoraj układając Moją Listę, nawet się wahałem, czy nie umieścić na niej Rzeczpospolitej - tuż za IPN i Arcanami, gdyż jako dziennik Rzeczpospolita odgrywa dzisiaj rolę wyjątkową. Pozwalam sobie sparafrazować słowa Herberta - Rzeczpospolita pisze rzeczy, które muszą być napisane. Nazywa rzeczy po imieniu. Jednocześnie zapewnia pluralizm poglądów - stara się zrównoważyć swoją linią, linie redakcyjne Gazety Wyborczej, Dziennika i wszystkich jeszcze bardziej tabloidalnych codziennych tytułów, czyniących z czytelników mediotów.
Dzisiaj sobota, a więc Plus Minus - czyli na pewno znajdę artykuł, który przeczytam na samym końcu. Czytam nazwisko autora - Tomasz Burek, więc wiedziałem jaki artykuł będzie przeczytany jako ostatni. Czytam tytuł - „Coście z tym marzeniem zrobili?" -trzeba czegokolwiek więcej? No i jeszcze jednym rzutem oka czytam jakby lead:
„W „Dolinie Nicości" na uczucie wydrążenia z wartości prawdziwych i jałowości jednakowo cierpią bohaterowie ewidentnie przegrani i ci drudzy, którzy z pozoru odnieśli oszałamiający życiowy sukces"
Ale zanim sięgnę do Burka, najpierw przeczytam Wildsteina. Pisząc, że Wildstein jest przed Burkiem, przepraszam jednocześnie Wildsteina, ale Burek jest wciąż ostatnim czyli pierwszym. No i koniecznie przeczytam Ziemkiewicza - sam tytuł - „Władza leadu" - mówi, że przeczytam w nim to, o czym sam ostatnio pisałem.
Więc czytam Wildsteina - "Zapomnieć o Rywinie" - i cytuję tylko dwa zdania. „Normalność dla establishmentu III RP to drzemka społeczeństwa, które wiedzę czerpie z „Gazety Wyborczej"." i „Kolonizacja PO ze strony elit III RP trwa." oraz cytuję dłuższy fragment, który spowodował, że zanim przeczytam Ziemkiewicza i na koniec Burka, zasiadłem do napisania powyższych zdań:
„Nic dziwnego więc, że jedyna sprawa, w której rząd Tuska wykazuje determinację, to próba przejęcia mediów publicznych, a ostatnio i „Rzeczpospolitej", zaczynając przypominać nam w tej mierze czasy Millera."
Zamierzałem kilka dni nie pisać w Salonie - powody osobiste - zatrzymano mi tekst według mnie ważny - ale napisałem też, że jeżeli zajdą nadzwyczajne okoliczności, to przerwę milczenie. I zaszła nadzwyczajna okoliczność - zamierzają przejąć Rzeczpopolitą i ponownie zgaudenizować ją. Ponownie wyrzucą Wildsteina? Lisickiego? Lichocką bez wątpienia?
A więc biję na alarm - brońmy „Rzeczpospolitej" .
ps. dopisuję - przeczytalem Burka, doskonały tekst. Polecam swój tekst napisany po przeczytaniu wywiadu Joanny Lichockiej właśnie z Tomaszem Burkiem - "Skołtuniony postępowicz czyli LiD jako 100 procentowy chochoł"
Inne tematy w dziale Polityka