rekontra rekontra
152
BLOG

Premier nie potrzebuje prezydenta

rekontra rekontra Polityka Obserwuj notkę 21

Prezydent jako głowa panstwa "winien w tym charakterze funkcjonować na bieżąco, „trzymać rękę na pulsie” całego biegu spraw państwowych, strzegąc tych wartości, do których powołany jest konstytucyjnie i aktywnie wspierać ich dochowanie, zarówno pobudzając do odpowiedniego działania, jak i przeciwstawiając się wszelkim próbom ich naruszania"

Prezydent w końcu przestał się cofać.

Nie ulega już wątpliwości, że prezydent w końcu przestał się cofać przed agresywnym Tuskiem i nie przebierającym w środkach jego polityczno-pijarowsko-medialnym otoczeniem.

Zmiana nastąpiła wraz z przyjściem do jego gabinetu ministra Kownackiego. Można doceniać rolę Kamińskiego i Bielana, ale występując oficjalnie – z racji swojego wieku – byli mało przekonywaujący dla odbiorców ich słów i argumentów.  Kownacki to zmienił. I nie chodzi o to, że zachowuje dystans – nie pozwala, by dziennikarze się spoufalali, chociaż są  rezultaty – sondaż TVN – "Prezydent ma rację, a rząd się ośmiesza odmawiając mu udziału w unijnym szczycie" –stosunek głosów - 57%  do 31% na korzyść prezydenta.

W Polsce od kilkunastu lat panuje zwyczaj spoufalania się dziennikarzy z politykami. Tak jak w PRL spikerki, pogodynki i kasjerki w sklepach mięsnych odgrywały rolę nieproporcjonalną do rangi zawodu, tak dzisiaj dziennikarze swoim zachowaniem sprawiają wrażenie równych prezydentowi, ministrom, wojewodom czy posłom. Rozumiem, że na wódce Wołek może klepać po plecach Tuska, a ten może mu załkać w rękaw czy też Olejnik może  uwiesić się Borusewicza wachlując go lepiej rozwiniętą częścią blond grzywy, ale w rozmowie zawodowej (oficjalnej) z premierem czy marszałkiem senatu dziennikarz powinien znać swoją rolę i swoje miejsce. Powinien zapomnieć że rozmawia z Lolkiem czy Donkiem i przynajmniej udawać, że zapomniał o męczącej nocy.

Jaki jest skutek dystansu, który tworzy polityk?  Widać było bezradność Olejnik w ostatniej rozmowie z ministrem Kownackim.  Nieprzekraczalna bariera, dystans – dziennikarka nie mogła zastosować żadnej ze swoich sztuczek – żadna wrzutka się nie udała, nieustanne przerywanie nie skutkowało, została rozjechana merytorycznie, wyszło na jaw  jej nieprzygotowanie, a jej warsztat – chociażby brak dokładnych cytatów oraz  wybiórczość – został ujawniony i pokonany.

Tusk powiedział w Brukseli:

  „Powiem brutalnie - nie potrzebuję pana prezydenta, na tym polega problem.”

Przecież to wie każdy lodziarz w Polsce. Tusk prezydenta nie tylko nie potrzebuje, ale prezydent mu przeszkadza. Nie wymaga to dowodów – sprawa braku  samolotów i liche zdrowie ich  pilotów są wystarczającym dowodem.

Prezydent zaczął trzymać rękę na pulsie.

Prezydent zaczął trzymać rękę na pulsie i Tusk się pogubił, puściły mu nerwy. Nerwy puściły Sikorskiemu i Klichowi. kolejny raz wysłano Palikota – tym razem ze świńskim ryjem i tekstem o trupie na wrotkach. Niesiołowskiemu nerwy nie muszą puszczać, ale ostatnio jest jakby mniej używany.

Prezydent zaczął się przyglądać z bliska poczynaniom premiera. I widać to było w sprawie olbrzymiej wagi – w sprawie tarczy antyrakietowej , gdy wysłał minister Fatygę do Waszyngtonu. I widać to było, gdy protokołowano rozmowę z Sikorskim. I widać to dzisiaj, gdy dzwoni do Paryża czy Brukseli po informacje, których mu szczędzi Tusk.

Prezydent nie tylko, że nie ufa premierowi. Prezydent zaczął kontrolować poczynania rządu. Gdyż, jak można ufać premierowi w którego otoczeniu otoczenia kręcą się różni ludzie. W którego obozie jest Komorowski mający półprywatne kontakty z pułkownikami WSI, Sikorski mający zadziwiającą słabość do doradcy Dukaczewskiego, w otoczeniu którego był Olechowski, była Sawicka i do dzisiaj nie wykryto z kim współpracowała. Zadziwiające jest poparcie działań PO przez lewicę i postkomunistów. Poparcie bezwarunkowe przez dziennikarzy w rodzaju (nie piszę pokroju, bo Lis  zarży) Żakowskiego czy Wołka.

Jakie prezydent ma uprawnienia? Czy prezydent ma prawo kontrolować Tuska? Konstytucjonalista profesor Sarnecki w ekspertyzie pisanej w czasach poprzedniej prezydentury pisał:

„Działalność Prezydenta RP jest w świetle Konstytucji czymś zwykłym i normalnym, funkcjonować ma jako jeden z codziennych czynników struktury państwa, a jego wystąpienia nie mają być koniecznie odznaką nieprawidłowości działania kogokolwiek. Występując jako głowa państwa, a zwłaszcza jako arbiter polityczny (gwarant ciągłości władzy) winien w tym charakterze funkcjonować na bieżąco, „trzymać rękę na pulsie” całego biegu spraw państwowych, strzegąc tych wartości, do których powołany jest konstytucyjnie i aktywnie wspierać ich dochowanie, zarówno pobudzając do odpowiedniego działania, jak i przeciwstawiając się wszelkim próbom ich naruszania.”

Czy pozostawia miejsce na interpretacje ? Czy do zakutych łbów z otoczenia pijarowskiego Tuska, od roku poniżających urząd prezydenta i obrażających jego samego to nie dociera? Czy Tusk nie może odwołać Palikota – ktoś ma wątpliwości, że występy Palikota są nie tylko za przyzwoleniem, ale są także inspirowane przez pijarowców Tuska?  Czy Tusk nie może przywołać Niesiołowskiego czy Nowaka?

Premier rządu mówi, że nie potrzebuje prezydenta. A kogo obchodzą dzisiejsze potrzeby Tuska? Nie będę złośliwie odwoływał się do byłych potrzeb - słabostek premiera – że wspomnę o jointach, słabo kontrolowanym popijaniu, oglądaniu meczyków na monitorze  sejmowym w czasie obrad sejmu. Nie odwołuję się nawet, o powszechnie znanej słabości Tuska – nie jest przesadnie pracowity, a mówiąc brutalnie w jego stylu, po prostu jest leniem.

Tusk udał się do Brukseli i powiedział – nie potrzebuje prezydenta.

Profesor Sarnecki w swojej analizie prawnej pisze:

"W myśl art. 10 Konstytucji władza wykonawcza w Rzeczypospolitej Polskiej spoczywa w rękach Prezydenta RP i Rady Ministrow. Zarówno w Konstytucji, jak i w ustawach brak jest przepisu, który ustanawiałby jakiekolwiek prerogatywy Rady Ministrów, Premiera czy Ministra Spraw Zagranicznych w stosunku do Prezydenta w zakresie wykonywania funkcji reprezentanta Państwa Polskiego na arenie międzynarodowej.Co więcej, zgodnie z wyraźnym i jednoznacznym brzmieniem art. 126 ust. 1 i 2 Konstytucji RP, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej, który - w szczególności - stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium. W kontekście tych przepisów, w literaturze prawniczej podkreśla się, że dana Prezydentowi RP przez Konstytucję: „funkcja reprezentanta oznacza metaforyczne uobecnianie Państwa Polskiego w sytuacjach, w których zarówno prawo – i to zarówno krajowe jak i międzynarodowe – jak i pewne zwyczaje, a nawet obyczaje wymagają takiego uobecnienia przez konkretną osobę (...). Prezydent reprezentuje swą osobą Państwo Polskie w sposób ciągły, samą swą obecnością, nawet jeżeli nie podejmuje żadnego konkretnego działania. (...) Jest więc Prezydent niejako żywym symbolem Państwa i w tym znaczeniu go reprezentuje. Natomiast rożni funkcjonariusze państwowi są raczej reprezentantami aktualnej władzy państwowej – czy też wręcz ją tworzą – ale nie samego państwa jako takiego.”

Dlatego gdy wczoraj usłyszałem tuskowego ministra, który powiedział, że prezydent udaje się do Brukseli jako osoba prywatna, natychmiast napisałem: Tusk wypowiedział prezydentowi Polski WOJNĘ”. I czy to nie jest jasne dla miłośników państwa prawa?

I czas by w końcu otrząsnęli się ci, którzy przez te lata powoływali się właśnie na państwo prawa, a dzisiaj nabrali pijarowskiego szamba PO w usta. Czas by wyszli z letargu ci, którzy mówili o kanonach, o kulturze politycznej i o Państwie jako wartości, ci  którzy publikowali sążniste artykuły na łamach GW i pisali rozprawy naukowe. Najwyższy czas wyjść z letargu.

Tusk wypowiedział prezydentowi (ściśle: urzędowi prezydenta) wojnę. Prezydent w żadnej sytuacji nie jest osobą prywatną - dla Państwa.

rekontra
O mnie rekontra

Ukryta przyczyna zdarzeń jest lepsza od jawnej. Tucydydes rekontrapl@gmail.com BLOG Historia 1. JÓZEF PIŁSUDSKI: Podczas kryzysów powtarzam - STRZEŻCIE SIĘ AGENTUR 2. Byłem w Instytucie Pamięci Narodowej. 3. Polscy pisarze fałszują Katyń. 4. Kuroń: "Lechu, idź w zaparte", a Borsuk wciąż milczy. Polityka 2. Szara eminencja Lesław Maleszka. 3. Utytułowany Lech Wałęsa - kalendarium III RP Przykładowy link do jednej z notek POLIS 1. Rzeczy, które musiały być powiedziane … 2. Świadkowie historii i ludzie tła Przykładowy link do jednej z notek Przykładowy link do jednej z notek ReKontry 1. Bajdy pana Wajdy 1. Polowanie z nagonką na IPN 2. Leszek Kołakowski: "Opinia w sprawie pojęcia wiadomości" 3. Prof. Nałęczowi o Białych Plamach i ranach zabliźnionych podłością 4. Niezwykle utalentowany redaktor Adam Michnik 5. Recenzja recenzji z tezą profesora Friszke 6. "SB a Wałęsa" w krzywym zwierciadle profesora Machcewicza. 7. Komunizm – „Chęć wykradzenia bogom ognia” 8. Dlaczego Adam Michnik chce zlikwidować IPN

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka