Pojawiły się dodatkowe pieniądze dla doktorantów. Zebrała się szanowna komisja dziekańska d/s Podziału Łupów Między Doktorantów. Zapadło, że otrzyma je 30% najlepszych. Ustalono algorytm: za publikacje tyle punktów, za wystąpienia konferencyjne tyle... itd. Pozycja 8: "za kierowanie grantem - 2 punkty".
Zaproponowałem wykreślenie tego punktu, argumentując że:
- to efekt kuli snieżnej (student otrzyma"nagrodę", za to że otrzymał poprzednią),
- jeśli będzie dwóch studentów, którzy będą mieli identyczny dorobek (poza capnięciem grantu z NCNu), dodatkowe wynagrodzenie otrzyma student, który ma grant (a w nim dodatkowe wynagrodzenie), a ten drugi znowu będzie bez extra kasy.
Dziekan: Drogi panie Kolego! W żadnym wypadku. Te dodatkowe środki zostały wygospodarowane z kosztów pośrednich związanych z tymi grantami, a więc osoby, które te granty wypracowały, powinny być w jakimś stopniu faworyzowane.
Pani doktor przed habilitacją: Oczywiście, że tak. Dzięki temu te dodatkowe pieniądze, bądź ich brak będzie motywować do starania się o granty. Dla własnej chwały i na pożytek całego wydziału.
Doktorant (bo teraz mamy demokrację i w komisjach d/s doktorantów zasiadają doktoranci): Panu marzy się powrót do komunizmu, gdy wszyscy dostawali po równo!
Zostałem przegłosowany.
Ale za to dowiedziałem się, że jestem drogim, komunistycznym kolegą dziekana.
Chociaż tyle mojego :D