Minął rok – zostały jeszcze cztery. Tyle o Lechu Kaczyńskim.
A skoro nie o prezydencie, to może wróćmy do naszych gołębi. W mojej ulubionej telewizji TVN24 pokazano zdumiewający materiał. Na pierwszy rzut oka kompletnie nieistotny, upchnięty gdzieś pomiędzy sprawę Mazura, Rywina i Kroloppa, chyba zrobiony na zasadnie:
- Trzeba z czegoś ten program zrobić, macie tam jakiś fajny temat w terenie?
- Nic wielkiego, w Toruniu zjadają gołębie.
- No dobra, to róbcie…
I dowiadujemy się dalej, że nie tylko w Toruniu, ale też w Warszawie i Krakowie, i że tych gołębi może zabraknąć, i jak to może być: rynek bez gołębi. A odpowiedzialni za wszystko są bezdomni. Otóż ci okropni bezdomni te gołębie zjadają! Nikt tego nie widział – tylko emerytka widziała jak jeden wabił, a jak go zapytała ty powiedział że dokarmia. I pokazali uzbrojone patrole Straży Miejskiej pilnujące tych gołębi na rynku w Toruniu. Kamera pokazała jeszcze jakieś bunkry, gdzie żyją bezdomni i chyba piór szukała. Ale nic nie było – pozbierali, skubani bezdomni!
Sami nic nie mówili, nikt ich zresztą nie pytał. I na koniec jeszcze w telewizji podali do wiadomości, że za zjedzenie gołębia można dostać dwa lata więzienia, bo to mienie publiczne, ale generalnie się „nie opyla”, bo te gołębie mogą być szkodliwe, bo niektórzy je trują, bo ich generalnie jest za dużo. I to w sumie logiczne, że za to trucie się nie idzie do więzienia, bo to dbanie o czystość otoczenia, a za zeżarcie – jak najbardziej, bo to przecież kradzież.
I kto to w ogóle słyszał – myślę sobie - żeby gołębie jeść! To bez sensu zupełnie! Lepsze byłyby już nawet przepiórki. Czy ci bezdomni gustu kulinarnego nie mają?
Dla mnie to się kupy nie trzyma. Nawet gołębiej. Nic z tego nie wynika oprócz faktu, że Lech Kaczyński włada krajem, w którym bezdomni zjadają gołębie. Widać taka karma... Poza tym wszyscy zdrowi.
W następnym programie „Pascal – po prostu gotuj” – potrawka z gołębia w sosie chrzanowym z grilla.
