Robert Leszczyński Robert Leszczyński
478
BLOG

Kto był, a kogo nie było - oto jest pytanie

Robert Leszczyński Robert Leszczyński Polityka Obserwuj notkę 38

A konkretnie kto był a kogo nie było na wczorajszej demonstracji na Placu Konstytucji. A nie było na przykład Kuby Wojewódzkiego, chociaż o jego obecności dzień wcześniej w TVN24 zapewniał poseł Wojciech Wierzejski. Trochę się zdziwiłem, bo Kuba jest postacią raczej nieobliczalną, pojawia się i znika, i wydaje mi się czasami, że o tym czy gdzieś będzie czy nie, nie wie nawet on sam, skąd więc mógłby wiedzieć poseł Wierzejski? Poseł wspomniał o nim w kontekście faktu że on, poseł Wierzejski, z własnej kieszeni zafundował kilka autobusów demonstrantom ze swojego okręgu wyborczego (nader chwalebne!). Kuba posłużył tu jako kontrprzykład, osoba bardzo majętna (poseł podał nawet jego szacunkowe miesięczne dochody) która, w domyśle, mogłaby zafundować „swoim” demonstrantom specjalną linię metra. Kuby, znanego użytkownika marki Porsche, jednak nie było. Żałuję, bo miałem do niego sprawę.

Ale dość żartów. Chodzi mi tu bardziej o równie medialną, ale bardziej polityczną obecność lub nieobecność. W swoich rozważaniach wychodzę z założenia, nie wiem na ile słusznego, że ta wiosenna demonstracja była na tyle znacząca i nagłośniona, że obecność na niej nie mogła być przeoczona albo niedoceniona i była świadomym aktem politycznym.

Nie było więc np. Aleksandra Kwaśniewskiego, który swoją nieoczekiwaną obecnością wśród prostego ludu mógłby uczynić wspaniałą medialną uwerturę do niedzielnego tryumfalnego „powrotu z Sulejówka” (w wiadomej skali, ma się rozumieć!). Na pewno taka możliwość była rozważana w specjalnie powołanych sztabach piarowskich, które po całonocnej debacie przy papierosach i whisky orzekły, że jednak lepiej nie, bo cóż się stanie, jeśli przyjdzie Józef Oleksy i trzeba będzie dokonać aktu zapowiedzianego i bezkarnego uduszenia? Ja bym tego aktu uduszenia nie zobaczył, bo dałem sobie słowo honoru, że jeśli Józef Oleksy będzie, to ja wracam do domu. Jego obecność, oczywiście samopas, nie była wcale aż tak niemożliwa, utrzymuje on bowiem absurdalną linię obrony, że „przecież nic się nie stało”. Jako człowiek raczej pozbawiony obciachu mógł się znienacka pojawić, podejść do towarzyszy z lewicy, a ci publicznie przecież nie odmówili by mu uścisku prawicy, choć w zaciszach gabinetu przyłożyliby mu pewnie z otwartej i prawicy, i lewicy.

Oleksego jednak nie było, ale byli towarzysze: Kalisz, Gadzinowski, Napieralski, (bez Olejniczaka). Niektórzy nawet przemawiali. Nie wiem skąd we mnie tyle jadu, ale poczytałem to za akt jawnego cynizmu: są na tyle wyrobieni politycznie aby wiedzieć, że ich obecność przeszkodzi sprawie i wymowie całej demonstracji. Tak jak w starym dowcipie: wszędzie dobrze gdzie nas nie ma – powiedział ruski żołnierz. Demonstracja zorganizowana została przez młodzieżowe środowiska lewicowe, feministyczne, ekologiczne, liberalne itd. nie związane z SLD, a obecność towarzyszy sprawiła, że wyszło odwrotnie! Który to już raz!

To że towarzysze będą, wiedziałem. Kompletnie zaskoczył mnie jednak brak choćby jednego przedstawiciela Partii Demokratycznej, co jest zasmucające i prawdę mówiąc nie wiem co o tym sądzić.

Był, a jakże! były kandydat na prezydenta RP Marek Borowski, i nawet przemawiał, nie było natomiast byłego kandydata na prezydenta Słowenii, znanego lewicowego socjologa i filozofa Slawoja Żiżka, który gościł akurat w Warszawie na zaproszenie redakcji Krytyki Politycznej. Chociaż na jego miejscu wolałbym wykonać „badanie uczestniczące” na demonstracji Radia Maryja. Jako znakomity obserwator i interpretator zjawisk politycznych i kulturowych, z tego rodzaju egzotyką polityczną może się spotkać tylko u nas.

Robert Leszczyński

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (38)

Inne tematy w dziale Polityka