Ten facet to "tykająca bomba polityczna" - napisał w "Dzienniku" redaktor Piotr Zaremba. I słusznie. Jak naprawdę "eksploduje" to "załatwi" nie tylko siebie. "Odłamki" rykoszetem mogą "trafić" nawet w Tuska i Schetynę.
Drzewieckiego poznałem w 1991 roku kiedy to po raz pierwszy zaistniał na publicznej scenie politycznej kandydując na posła (skutecznie) z listy Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Dlatego nie zdziwiła mnie i niczym nie zaskoczyła opowieść o Drzewieckim pióra Luizy Zalewskiej opublikowana w tym miesiącu na łamach "Dziennika". Daje prawdziwy opis kariery zawodowej (i nie tylko) obecnego ministra sportu. Ale dalece niekompletny. Podobnie ma się rzecz z audycją publicystyczną "Teraz MY" z TVN, w której red. Morozowski i red. Sekielski ujawnili "rąbek" tajemnic z życia rodzinnego ministra Drzewieckiego. Informacje o "krętych ścieżkach" interesów biznesowych prowadzonych przez "Drzewkę" (oficjalna ksywa), opisywane w mediach lenistwo, wieści o byciu "bankierem" imprez towarzyskich KL-D, UW, PO, o obficie zakrapianych bankietach "ku czci" i "na cześć" władz liberałów organizowanych w sejmowym "akademiku", o "dziwnych" kontaktach narkotykowych itd. (wszystko to opisane - choć nie do końca dokładnie - przez red. Zalewską), jak i fakty ujawnione przez duet Morozowski-Sekielski - mówiąc delikatnie - nie mija się z prawdą. W środowisku polityczno - dziennikarskim powyższe informacje były tajemnicą Poliszynela. Dziwnym trafem nawet jeśli wzmiankowane wydarzenia były gdzieś opisane - np. sprawa zatrudniania "na czarno"w jednej z firm Drzewieckiego pracownic z Ukrainy ("Newsweek") - to prawie z dnia na dzień "znikały" z publicznego życia. Dziś "przyjaciel domu Tuska" ma znacznie trudniej. Jest na ministerialnym świeczniku, rozpętał i przegrał polityczną batalię z PZPN-em. I pojawiły się już nie "nieudokumentowane" plotki o rzekomych ... itd., ale twarde kwity na "Drzewkę". Nie dziwię się, że pierwsze z nich dotyczyły życia rodzinnego Drzewieckiego. To dla Niego bardzo drażliwy temat. Sądzę, że znajdą się media, które będą "drążyć" tę sprawę. Oprócz tego do wyjaśniania jest jeszcze wiele. Np.: Co spowodowało u Drzewieckiego chorobę podagry, dlaczego w PO dostał polityczne ultimatum: "Mirek ... albo biznes, albo polityka", dlaczego musiał (!) sprzedać w Łodzi swoje wszystkie restauracje i kawiarnie, z jakich to kłopotów biznesowych (?) wyciągał swojego brata Dariusza, czy naprawdę efekt procesu gangsterów z łódzkiej "Ośmiornicy" jest panu ministrowi zupełnie obojętny, dlaczego tak mocno promował na stanowisko szefa łódzkiej TV, a póżniej na stanowisko dyrektora generalnego TVP przy ul. Woronicza niejakiego Janusza Pieńkowskiego, którego potencjalne związki z PRL-owskimi i aktualnymi służbami specjalnymi to rzecz warta co najmniej dyskusji? Ile jeszcze innych trudnych pytań dotyczących zawodowego (i nie tylko) życia ministra Drzewieckiego zostanie Mu zadanych w bliższej i dalszej przyszłości? Na razie Drzewiecki stosuje swoją starą taktykę schodzenia z linii medialnego ciosu. Udaje, że Go nie ma. Jak to mawia Janusz Korwin-Mikke: "Rżnie głupa". Ale tym razem to naprawdę już nie wystarczy. Choćby z jednego tylko powodu. Zalazł "za skórę" działaczom z PZPN. Nie sądzę również, by w innych środowiskach nie znaleźli się chętni do odsłonięcia tajemnic mniej publicznej strony publicznego życia ministra Drzewieckiego i Platformy Obywatelskiej. Sekielskiemu i Morozowskiemu już przecież "ktoś" wskazał, gdzie szukać kwitów na Drzewieckiego. Sądzę, że w siedzibie PZPN już wkrótce "zawiśnie" odstrzelona głowa kolejnego ministra sportu RP. Obok głów Dębskiego i Lipca "zawiśnie" tam łeb Drzewieckiego.
A Tusk i Schetyna? Jeszcze Drzewieckiego bronią. Ale z dnia na dzień z coraz mniejszą determinacją. Zdają sobie sprawę, że pożyteczne "soki" już z "Drzewka" wycisnęli. A teraz jak się "Drzewko" wykopyrtnie to może się zwalić i na Ich ryje. Tylko tak naprawdę to po co było brać Drzewieckiego do rządu skoro tak wiele się o Nim wiedziało i wie? Wiedział i wie Tusk, ale zrobił Drzewieckiego ministrem. Ma Tusk łeb. Niech myśli. Pulitzer
Żartowniś i wesołek. Z zamiłowania i wykształcenia historyk. Miłośnik muzyki rockowej przełomu lat 60/70-tych i Tolkiena
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka