No i co z tą TVP SA "żabą" zrobić? Jako i z publicznym PR (Polskie Radio). Wydaje mi się, że politycznie jedyną osobą, którą zachowuje w tej sprawie choć odrobinę zdrowego rozsądku jest ... premier Donald Tusk. Po prostu całą tę toczącą się od lat wojnę (wojenkę?) o "koryto" tzw. w publicznych mediach po prostu "olewa".
Śmiem twierdzić, po zachowaniach Tuska, że chyba (podkreślam: chyba), jako pierwszy w całej galerii premierów III-IV RP i polityków w ogóle, zrozumiał, że władzy wykonawczej (rządowi i rządzącej koalicji parlamentarnej) panowanie (!) nad tzw. publicznymi mediami jest potrzebne, jak umarłemu gwizdek. Wiem, że po tym co teraz napisałem zostanę określony mianem tuskisty i zwolennika PO. Szczerze? Olewam to! Dlaczego? Bo mówię to, jako doświadczony dziennikarz i wieloletni obserwator i aktywny uczestnik Naszego życia polityczno - medialnego. Tusk w tej konkretnej sprawie nie ma (wiem co piszę!!!) nie ma poparcia nawet w swojej partii, w której dzisiaj faktycznie rządzi niepodzielnie. Tupot nóg w PO przebierających i biegnących po władzę do telewizyjnego koryta jest nie mniejsza niż np. w PSL Waldemara Pawlaka i SLD Grzegorza Napieralskiego. Naczelna dewiza nowej "telewizyjnej koalicji" PO (bez Tuska)-PSL-SLD to zabrać to koryto PiS (co już się stało) i dać "Naszym". Oczywiście w tej "dziejowej" sytuacji "telewizyjnej koalicji" rzecz jasna "ponad politycznymi podziałami". Bo sytuacja tego wymaga, a "najwyższy już" czas, by sytuacja w mediach publicznych została ostatecznie "rozstrzygnięta". Otóż ja z utęskieniem czekam na krok dalszy premiera Donalda Tuska i stwierdzenie (może nie tak dosłowne), że rząd (podkreślam: rząd) ma w dupie "uregulowanie" sytuacji w publicznych mediach i ogłasza wszem i wobec kompletny brak zainteresowania dla tej sprawy. Niech się tam w tej całej TVP zarzynają, wyrżną, zechlają itd. I niech rozwiązaniem tego Gordyjskiego węzła zajmie się w cholerę (albo nie w cholerę) Sejm, Senat albo Wszyscy Święci. Piszę o tym z takim zdecydowaniem, bo nie mam żadnych wątpliwości (jako dziennikarz i medioznawca), że publicznym mediom w Polsce nic i nikt już nie pomoże. Bo obecnie to nie jest już chlew polityczny. To chlew towarzysko - finansowy. Zwykły burdel, w którym politycy są potrzebni do firmowania skoku na kasę przez artystyczno-medialne towarzystwo wzajemnej adoracji, czyli cwaniaków i afirmantów łatwego życia za podatnicze pieniądze (polityczna przynależność tak naprawdę nie ma już prawie żadnego znaczenia). Można rzec to wierne córy i synowie oportunisty i alkoholowego birbanta Aleksandra Kwaśniewskiego. Np. były już (na szczęście) prezes Andrzej Urbański. I dlatego kibicuję Donaldowi Tuskowi, który bardzo słusznie chce być, jak najdalej od tego publiczno-medialnego burdelu dziwek i dziwkarzy łaknących łatwego i beztrsokiego burdelowatego życia. Niech się wyrżną nawzajem. Czego ty burdelarzom z Woronicza życzę z całego serca. Na Nowy Rok!!! Pulitzer
Żartowniś i wesołek. Z zamiłowania i wykształcenia historyk. Miłośnik muzyki rockowej przełomu lat 60/70-tych i Tolkiena
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka