Kill Water Kill Water
320
BLOG

Call center a afera KNF

Kill Water Kill Water Biznes Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Niemalże każdego dnia odbieram telefon z jakigoś call center. Czy to bank, operator komórkowy czy przysłowiowe garnki. Jedno z pierwszych zdań to „rozmowa jest nagrywana, jeżeli nie zgadza się Pan na to, proszę się rozłączyć”. Czasami jeszcze dorzuca się, że nagrywanie ma na celu „poprawę jakości świadczonych usług”. Z praktyki biznesowej natomiast wiem, że nagrania te rzeczywiście są odsłuchiwane – w razie zgłoszonej skargi albo losowo – przez przełożonych.    

Jeżeli takie metody są powszechnie stosowane w sprzedaży u przedsiebiorców prywatnych, dlaczego nie stosujemy ich w pracy urzędów publicznych? W ramach postępowania administracyjnego każda czynność i spotkanie powinno pozostawić po sobie ślad w dokumentach. Praktyka nagrywania jest już powszechnie stosowana np. w sądach – już dawno bowiem uznano, że dyktowany przez sędziego protokół nie oddaje wszystkiego co ma miejsce na rozprawie (kto bywa na Sali sądowej, wie o czym mówię).    

W kwestii ochrony danych wystarczyłoby takie nagrania traktować w ten sam sposób jak akta postępowania administracyjnego i w ten sam sposób ograniczać do nich dostęp. Nagrania mogłyby występować obok lub zamiast notatek służbowych z takich spotkań. I w ten sam sposób mogły by być oceniane w ramach postępowań odwoławczych i wewnętrznych audytów lub kontroli.    

Dlaczego urzędnik miałby się bać nagrań? Postępując w na podstawie i w granicach prawa byłby wolny od wszelkich zarzutów.     Odmowa natomiast takiego nagrania lub prowadzenie spotkań związanych z zadanaimi jakie dany urzędnik realizuje bez takiego nagrania – rodziłaby odpowiedzialność dyscyplinarną.    

W świetle powyższego wynika, że dbałość o jakość i prawidłowosć prowadzonych czynności jest wyższa przy sprzedaży telefonów komórkowych niż przy nadzorze finansowym nad bankami w Polsce...   


Słowem komentarza do całej afery: 

1. Państwo nie zadziałało – Państwo to też KNF. A tu rpzewodniczący: 

    a. Podjął conajmniej dwuznaczną rozmowę z właścicielem banku sugerując konieczność zatrudnienia znajomego 

    b. Zgodnie z ustawą jest niezależny – ale złożył rezygnację pod wpływem presji politycznej (zadziałała Partia, nie państwo) 

2. To jak długi Czarnecki (tak wiem, umoczony w donoszenie na kolegów za komuny) trzymał nagrania jest sprawą trzeciorzędną. Nawet uznając (z dużą dozą wiary w instytucje Państwa), że to od Czarneckiego wyszła propozycja korupcyjna - to szef KNF powinien od razu powiadomić prokuraturę.

3. Premier sprawuje nadzór nad KNF czy nie? Bo po komisjii AmberGold już sam nie wiem czy czepiać się Morawieckiego czy nie (za to, że dowiedział się z mediów o sprawie). 

4. Sprawa powinna skończyć się komisja śledczą. I dopytać m.in. o radę nadzorczą w banku Solorza.

5. Rozumiem, że niektórzy widzą potrzebę nacjonalizacji banków. Ale administracyjne dobicie banku w tym celu nie jest drogą do tego. Pachnie to klimatem filmu "Ukad zamknięty"


Ta afera nie pogrąży Rządu. Ale pokazuje, że Państwo z tektury trwa w najlepsze, a kolesie robią interesy w najlepsze. Tyle, że tym razem nie są z PO. 

Kill Water
O mnie Kill Water

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka