rosemann rosemann
2710
BLOG

Czy Sawicka bez Tomka by nie wzięła?

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 65

Ostateczny wyrok sadu, czyniący Beatę Sawicką niewinna ofiarą… Cóż, wyroków nie powinno się komentować. Jednak w tej sprawie trudno się powściągnąć. Zatem ostateczny wyrok sadu, czyniący Beatę Sawicką niewinna ofiarą, choć rani poczucie sprawiedliwości, na dłuższą metę jest czymś pozytywnym. W tej sprawie, tak mi się przynajmniej wydaje czy tam taka mam nadzieję, ponad te przyziemną sprawiedliwość, nakazującą ukaranie łapówkary, sąd wyżej postawił interes społeczeństwa, dając mu gwarancję, że władza nie będzie, w dobrej czy złej wierze, wodzić obywatela na pokuszenie.

I to ta pozytywna strona dzisiejszego orzeczenia. Strona, której starczy się trzymać, by nie popaść w kłopoty.

Ja oczywiście wiem, że wyroki sądów trudno komentować choćby dlatego, że recenzenci przeważnie dysponują mniejszą orientacją w materii spraw, które rozstrzygają sądy. Pozwolę sobie jednak podywagować w sprawie pani Sawickiej, absolutnie nie aspirując swymi wywodami do rangi wykładni prawa.

Mam wrażenie, że cala konstrukcja zarówno obrony jak też ostatecznego stanowiska sądu zbudowana jest na przekonaniu, że bez niecnych knowań pana Kaczmarka Beata Sawicka pozostałaby uosobieniem praworządności. Ten zaś wykorzystać miał jej słabiznę, znaczy słabość i w efekcie, nieboga, wzięła.

Psychologiem jestem domorosłym, choć, jak mówią znane mi damy, naturę kobiet czytam jak otwartą księgę. Może okłamują mnie z jakiegoś powodu ale wolę myśleć, że są szczere. Zatem, skoro ustaliliśmy, ze mogę być w kobiecej naturze biegły, spróbuje krótko i nierozwlekle przeanalizować tę sugerowaną możliwość, że oto pan Kaczmarek sprowadził niewinna kobietę na zła drogę. Zawracając jej w głowie tak zwanym „własnym sobą”. Oczywiście mógł tak być. Jedno mi tylko w tym nie pasuje. Otóż jakoś nie potrafię zrozumieć sytuacji, w której zakochana czy tylko zauroczona kobieta robi przedmiotowi swych westchnień przysługę i berze za to pięćdziesiąt „kafli”.

Oczywiście nie mam pojęcia, czy Sawicka, gdyby miast ponętnego Tomasza Kaczmarka, te „kafle” oferowałby jej jakiś otyły i niewysportowany właściciel fiata punto jeden, spławiłaby go albo i nawet wezwała… CBA. Możliwe. Mogę tylko dywagować i to samo mógł zrobić sąd. Choć ja jestem nikt a on jest najwyższy. I myślę, że właśnie w taki sposób swe wątpliwości na korzyść koleżanki tajemniczej „pierwszej macherki” rozstrzygnął sąd. Jak nakazuje prawo i sprawiedliwość. I mówię to całkiem poważnie.

Oczywiście można się zastanawiać, można nawet domagać się stosownego procesowego eksperymentu. Czyli tego grubasa z kluczykiem od punto w jednej a bukietem wzbogaconym grubą kopertą z „kaflami” pukającego, skutecznie lub nie, do serca pani Beaty.

Dziś trzeba mieć nadzieję, że sąd wie co robi, puszczając wolno panią Sawicką i że obróci się to na pożytek nas wszystkich. A nie tylko tej, dla której jeśli nic, to ona ma w… Choć dziś tak to właśnie wygląda.

Apeluję więc by przyglądać się tej pełnej połowie szklanki.

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (65)

Inne tematy w dziale Polityka