Spędziłem dziś w samochodzie, w trasie dobrych kilka godzin. Niestety rano, gdy wychodziłem z domu - zapomniałem zestawu podręcznego płyt z głosem Davida Coverdale'a - chyba mojego głosu numer 1 w historii rock'n'rolla. Choć oczywiście jest to bardzo subiektywny wybór, bo bogów na wokalu było conajmniej dziesięciu. Jednak na teraz, na ten czas sobotniego wieczoru - tylko Coverdale! Ale może to i dobrze, że dziś Davida Coverdale'a nie miałem "pod uchem" w samochodzie - bo zazwyczaj, wtedy prawa stopa mocniej wciska gaz i ogrania nieprzeparta ochota łamania ograniczeń prędkości:)
Coverdale w purpurze, Coverdale z Whitesnake'iem, Coverdale z Page'm. Najlepszy - zawsze!
Enjoy!
...W HOŁDZIE PAMIĘCI TYCH, KTÓRZY PIERWSI UJRZELI PRAWDĘ O SMOLEŃSKU...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości