Nie chciałem pisać na ten temat, śmiałem się z niego, robiłem z tego żarty, nie dążyłem do zaognienia dyskusji z kimkolwiek w tej kwestii, jednakże w polskim dyskursie publicznym nie mówi się o niczym innym, aniżeli porządkach w szafie jednej starszej pani. Ujawnienie dokumentów na Lecha Wałęse przez Marię Kiszczak nie jest rechotem historii, lecz stawia poważne pytania co do otaczającej nas rzeczywistości politycznej.
Okazało się, iż mitologizowana ,,gruba kreska” tak naprawdę nie miała ochraniać przeistaczającej się komuny w różową elitę decyzyjno- gospodarczą III RP, lecz dawać bezpieczeństwo wyselekcjonowanym elitom solidarnościowym, tak by ich grzechy, w tym chciwość na esbeckie srebrniki, nigdy nie zostały ukazane i nie splamiły dobrych imion wojowników o wolną Polskę. Oceniając tą kwestię szczerze, aż do bólu, to komuchy nie potrzebowały przecież takich zabiegów…bo każdy wiedział jakimi są ludźmi czy też kto siedział w aparacie opresji. Można jednak dywagować, dlaczego nastąpiła taka awantura i czy było to zaplanowane działanie, czy też błąd, przypadek lub zrządzenie losu?
Z racji swojego chamstwa oraz niewybrednego, grubiańskiego humoru, chciałbym usłyszeć rozmowę pomiędzy Wałęsą a Marią Kiszczak. Nie uwierzę, że po śmierci wiadomego zbrodniarza takiej rozmowy lub też próby zawiązania kontaktu nie miało miejsca. I tutaj może się pojawić wątek błędu osobistego. Żona generała po przedstawieniu swojej oferty mogła zostać wybluzgana przez Wałęse, znanego z emocjonalności i ostrego języka. Źle przedstawiony problem przez Marię Kiszczak, która przecież nie jest ekspertem od dokumentów służb i nie potrafiła prawidłowo ocenić wartości posiadanych materiałów, wytworzył potencjalną przewagę dla byłego prezydenta. Wałęsa mógł zatem mieć mylną świadomość lub kłamać prosto w oczy, iż o wszystkim wie, wszelkie ślady zatarł, a to co generał miał w szafie jest makulaturą. Obojętnie od wersji, jaką byśmy tutaj przyjęli, to Wałęsa jest zakładnikiem swojego kłamstwa, które musi być przez niego utrwalane aż do śmierci. On sam chyba nie widzi innego wyjścia.
Z drugiej strony, mógł być to błąd systemu okrągłostołowego, gdzie w perspektywie długookresowej czkawką odbija się proces niekontrolowanego przenoszenia, niszczenia oraz władania dokumentami służb. O ile Kiszczak musiał zebrać potrzebne mu teczuszki, będące gwarantem przyszłego politycznego oddziaływania i bezpieczeństwa, to agentura nie pomyślała o tym, co się stanie z tym zbiorem po jego śmierci. Nikt przeciez nie pomyślał o kontrolowaniu poczynań generała. Problemem jest tylko, iż jego już nie ma, a interesy okrągłostołowe nadal się rozgrywają za pośrednictwem ekonomistki i autorki bajek, która z dnia na dzień stała się ulubioną babcią polskiej prawicy.
Patrząc z kolei na doraźne, ludzkie motywy Marii Kiszczak, to można tutaj myśleć o tak banalnym determinancie jak próba ochrony emerytury- przecież taki projekt wymierzony świadczenia komunistycznych aparatczyków jest dyskutowany, czy też obawę o swój dotychczasowy majątek itd. Teoretyczne granie na rzecz obecnej władzy wraz z zainteresowaniem medialnym mogą zagwarantować spokój starszej pani, skupionej raczej na sobie, a nie na pomnikach dla zmarłego męża. Z kolei analizując ten problem systemowo, można go interpretować jako wyraźny sygnał dla obecnej klasy politycznej pt. ,,na was wszystkich mamy haki”. Darujcie więc sobie naprawianie obecnego porządku, który to został przypieczętowany 26 lat temu, gdyż zaczną wychodzić kwestie o wszystkich, na każdy temat. I to jest prawdziwa rozgrywka o władzę toczona przez starą agenturę i sieci powiązań. To ukazuje bardzo wyraźnie, iż wiedza jest władzą. Wprawdzie III RP została zbudowana na smordliwym układzie i ma gówniane podstawy, jednakże polityczny smród może w przyszłości spowodować usunięcie kogoś z kręgów decyzyjnych. Dla przeciwieństwa należy przyjąć wizję optymistyczną, iż powyższe błędy, obojętnie czy systemowe czy personalne, spowodują dosłowne wywiezienie na gnoju poszczególnych person z polskiego życia politycznego. Niestety, lecz zasoby, wiedza, a idąc dalej narzędzia do wykonania takiego oczyszczenia, są i tak zależne od poczyniań tej drugiej strony, która sprawnie okopała się w obecnej rzeczywistości, sterując ją przez poszczególne patologie.
Nie można przy tym nie poruszyć problemu oceny Wałęsy, na której to obecnie skupia się cały dyskurs polityczny. Tłumaczy się przy tym ułomnie, iż jeden błąd człowieka nie powinien przykryć jego niepodważalnych zasług, co stanowi całkowite odwrócenie jakiejkolwiek logiki. Otóż to zaznaczony powyżej bałagan wywołany przez starszą panią podważa cały obecny system oraz ideę jakiejkolwiek transformacji i zmian systemowych. Podpisał, był sterowany, robił wszystko by zniszczyć prawdę. Jako lider związków, jako negocjator podczas rozmów okrągłego stołu czy w Magdalence, jako prezydent wybrany z woli ludu. Widać, iż przez 5 lat to nie naród był suwerenem, lecz nieprzyjemni panowie z ciekawymi teczkami. I o tym trzeba pamiętać. Co więcej, stosując ułomną obronę Wałęsa oczekuje aktywności kolejnej osoby z dokumentami. I czyja teczka będzie na wierzchu w porządku historycznym?
Tak na marginesie chciałbym tylko przypomnieć o wielkim oburzeniu, autorstwa pseudoelit i mediów, w momencie gdy były prezydent skrajnie negatywnie wypowiedział się o mniejszościach seksualnych. Teraz wszyscy światli polskiej sceny politycznej solidarnie bronią Bolka…Lecha. Taki paradoks pseudoautorytetów. A ktoś pomyślał o solidaryzowaniu się z pokrzywdzonymi przez donosy? Przepraszam, czy minister Boni będzie się teraz wypowiadał o sprawiedliwości i roztropności w ocenach? Gdzie byli Ci wszyscy, którzy chcą bronić legendy Solidarności i wolności Polaków, gdy ruskie służby beszcześciły zwłoki Anny Walentynowicz? To tylko częśc pytań, na które mógłby mi ktoś odpowiedzieć, zanim zacznie robić pośmiewisko pt. Obrona Bolka. Ja zawsze będę przy stanowisku, że dla dobra ludzkości trzeba spalić lolka i nabrać dystansu. W szczególności, iż powyższy temat powinien nie dotyczyć problemów młodego pokolenia. Okazuje się, iż rozgrywka osób z teczek i osób z teczkami determinuje całe środowisko społeczno- gospodarcze, w którym przyszło nam żyć.
I jak tutaj myśleć o przyszłości narodu polskiego?
Inne tematy w dziale Polityka