W poniedziałek wszedłem ze studia do pokoju redakcyjnego, by dokończyć spisywanie debaty lokalnych polityków, którzy dokonali podsumowania wyborów samorządowych w Łodzi i w województwie. Kolega, który akurat zamieszczał na stronę TVP materiał, w którym pojawiła się moja facjata zadał pytanie – podpisać Cię jako dr? Ja - Jak chcesz, dzięki. Zaraz zagaił ironicznie – Po tych nieudanych prognozach powinni Ci stopień zabrać! Fakt, moja ocena rzeczywistości totalnie rozmyła się z nastrojami łodzian i ich wyborami politycznymi. Może za bardzo kocham Łódź, by myśleć o niej racjonalnie?
Nie wierzyłem w sondaże, mówiące że prezydent Hanna Zdanowska ma poparcie 70 proc. W szczególności, gdy widziałem masowe protesty przeciwko jej polityce. W Łodzi społeczeństwo obywatelskie zostało wzmocnione poprzez przejawy protestu przeciwko niezrozumiałym decyzjom magistratu. Przecież to seniorzy się zmobilizowali na rzecz przywrócenia starej trasy 57. Okazuje się, że ważniejsze w moim mieście jest wyrażenie sprzeciwu wobec wojewody i członka Rady Ministrów…którzy finalnie nic nie zrobili. A ich środowisko polityczne zapłaciło za tę anemię najwyższą cenę.
Pomyliłem się zdecydowanie w kwestii decyzji łódzkiego wojewody, czy też jej braku odnośnie do wygaszenia mandatu prezydent Łodzi. Nakreśliłem przy tym wizję zachowania polityków PiS, która oznaczałaby wybuch politycznej bomby atomowej w centrum mojego miasta. Finalnie, ich niemoc oznaczała dla nich seppuku. To też świetnie ukazuje, że każdy wyprowadzony atak musi być przemyślany, konsekwentny i przeprowadzony z 200 proc. determinacją. Zawahanie czy chwilowe zwątpienie oznacza słabość i rodzi szansę do kontrataku. O tym trzeba pamiętać. Kumpela zapytała mnie, czy ktoś mi kazał tak mówić w radiu. Zaśmiałem się. Jestem przecież tak niezależny, że aż nieskoordynowany w swojej prezencji.
Rozumiałem, że łódzki PiS czy Kukiz są słabe, ale że aż tak? Osamotniony kandydat, startujący pod szyldem Zjednoczonej Prawicy i tak wykręcił przyzwoity wynik. W kwestii ,,obywatelskiego” ruchu Ciasteczek ważniejsza była walka o to, kto jest koordynatorem na Łódź i kto będzie namaszczał innych na kandydatów, a nie realna praca. Myślałem, że Rafał, który zgodził się na uratowanie sytuacji dostanie 6 proc. za szyld Kukiz’15. Może to i dobrze, gdyż teraz powinno być tylko lepiej w łódzkim środowisku antysystemowym i obywatelskim. No bo gorzej chyba nie będzie….
Po tych wyborach, wszystkich pomyłkach oraz błędach wiem jedno, że z moimi poglądami mogę zejść do podziemi, do katakumb, niczym pierwsi chrześcijanie. Chyba że wpiszę się na siłę oficjalnie do jednego z tworzących się bloków politycznych. Jednakże wówczas zatracę tożsamość i indywidualizm. A co z moim miastem? Przypominam, że mieszkańcy Jerozolimy wybrali Barabasza…takie są uroki demokracji.
Inne tematy w dziale Polityka