W zgiełku dotyczącym unijnego Funduszu Odbudowy i jego ratyfikacji przez Polskę, ale też przez jeszcze dziesięć innych państw członkowskich UE, umyka uwadze pewien wart podkreślenia fakt. To już ostatnia taka rzeka pieniędzy z Brukseli do Polski. Trzeba Polakom mówić szczerze, prosto w oczy, a nie owijać w bawełnę: jeszcze w tej dekadzie, bo pod koniec lat 20., nasz kraj stanie się tzw. płatnikiem netto do unijnego budżetu.
Tłumacząc to na język zrozumiały: składka Polski do brukselskiej kasy będzie większa niż pieniądze dla nas na różnego rodzaju projekty. Znajdziemy się zatem w sytuacji takiej, w jakiej są w tej chwili Niemcy, Holandia, Francja, Szwecja, Austria, inne kraje dawnej EWG, czyli tzw. "Piętnastki". Polska stanie się więc sponsorem UE, a polski podatnik, pan Kowalski czy pani Nowak, będą już za kilka lat Unię utrzymywać. Uważam, że trzeba zawczasu o tym Polaków uprzedzić i o tym fakcie przypominać. Choćby po to, aby uniknąć oskarżeń, że „nie uprzedzaliście…”. Zasadniczą sprawą jest jednak to, że jak klient płaci, to wymaga. Od Unii, będącej także na garnuszku Polski, możemy oczekiwać tym bardziej działań respektujących polskie interesy oraz polskie tradycje i wartości.
*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie" (07.04.2021)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka