Kto wypycha Polskę z Unii? Prawo i Sprawiedliwość? Nie, samowola TSUE, arogancja Komisji Europejskiej, oderwane od polskiej rzeczywistości i polskiego i unijnego prawa (sic!) rezolucje Parlamentu Europejskiego, ale też ostatnia niebywała decyzja Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa. Wykluczenie Krajowej Rady Sądownictwa za praktykowanie tych samych, a często nie tak daleko idących instrumentów powołania sędziów, jak w Niemczech czy innych dużych i mniejszych krajach UE, pokazuje, że „demokracja” dla tych Państwa to pusty slogan.
Jeżeli wskazywać jakiś system bliski unijnemu mainstreamowi, tym elitom, które zawsze „wiedzą lepiej” (czy nie przypomina to innej Unii, a w zasadzie dwóch, obu nieboszczek: Unii Demokratycznej i Unii Wolności?), to byłaby to – jakby nie zabrzmiało to paradoksalnie - … monarchia ! A czemu monarchia? Nie chodzi o to, że pani von der Leyen, pan Michel, pan Macron czy pani Merkel, a za chwilę pan Scholz, to kandydaci na królów, cesarzy czy carycę – ale o to, że w unijnej praktyce już od dłuższego czasu funkcjonuje królowa, która nazywa się Jej Wysokość Hipokryzja. Dokładnie tak! Rządzi za pomocą dekretów czy też „ukazów” , które możemy określić angielskim mianem „double standards” czyli „podwójnych standardów” . I tak to się toczy.
Mam wrażenie, że jesteśmy na eurorówni pochyłej. Albo inaczej: że słyszymy z Luksemburga (siedziba TSUE), Brukseli (siedziba Komisji Europejskiej ) czy Strasburga tam także ,obok stolicy Belgii, obraduje europarlament ) dźwięki radosnej orkiestry, która przygrywa wszystkim do tańca … Rzecz w tym, że jest to orkiestra na „Titanicu”. A ów taniec to ,niestety, po prostu taniec chochołów, uwieczniony przez Stanisława Wyspiańskiego w „Weselu”. Skądinąd gdyby dziś żyli poeci z Młodej Polski, pewnie by psy wieszali na unijnych instytucjach, bo owi ludzie pióra byli za wolnością. A z tą wolnością, z jej przestrzeganiem, z jej kultywowaniem poszczególne unijne instytucje mają coraz większe problemy.
Nie zwalajmy jednak wszystkiego na Unię, bo nie tylko ona winna. Winne są również kraje członkowskie UE, zwłaszcza Europy Zachodniej i Północnej, które prześcigają się by być w awangardzie „Postępu” i „polit-poprawności” („political correctness”). Właśnie przeczytałem na portalu, do którego piszę czyli niezależnej.pl o naukowcach ze Szwecji, którzy mają problemy, bo nazywają rzeczy po imieniu czyli wskazują korelacje między pochodzeniem narodowym i religią a wzrostem przestępczości w ich kraju. Fakty są nieubłagane dla migrantów-muzułmanów lub też dzieci, a nawet wnuków migrantów- wyznawców Allacha. Z jednej strony wykładowcy akademiccy, którzy starają się o tym pisać są pod pręgierzem, a z drugiej strony nieformalna cenzura, choćby w Niemczech czy Francji zakazuje ujawniać w mediach przynależności etnicznej czy religijnej sprawcy przestępstwa, a nawet czasem aktu terrorystycznego. I znowu może kogoś zaskoczę, ale nie jest to wina samej Unii, skoro ta sama cenzura wynikająca z „politycznej poprawności” obowiązuje w kraju, który z UE dał dyla czyli Wielkiej Brytanii…
*tekst ukazał się a portalu niezalezna.pl (29.10.2021)
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka